cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

czwartek, 16 lipca 2020

Psy na medal: Baster, Rollek i Apa



Bardzo się cieszę, że Zielona Sowa kontynuuje wydawanie serii „Pies na medal”, której autorką jest Barbara Gawryluk, a ilustratorką Agata Kopff. Te niewielkie książki są kopalnią wiedzy na temat psów i bezpieczeństwa. Ładne, poręczne i lekkie świetnie sprawdzą się jako towarzysz wakacyjnych wycieczek, a że promują rozsądne postępowanie w terenie, będą nawet czymś więcej: odpowiedzialnym przewodnikiem po górach, plaży czy miejskiej dżungli.
Książka o Basterze, psie pasterskim pracującym w Górskim Ochotniczym Pogotowiu Ratowniczym na terenie Gorczańskiego Parku Narodowego, liczy niespełna 50 stron. Jej treścią jest opowiadanie o kilkuosobowym zastępie harcerzy podróżujących po górach, charakterystyka pracy psa ratowniczego i jednej z ras, wykorzystywanych w tym zawodzie: border collie, opis GOPRu oraz zastosowań numeru alarmowego w górach, a także zestaw ciekawych, atrakcyjnych ilustracji. Autorka pokazuje, jak praca psów ratowniczych odbiega od jej telewizyjnego obrazu oraz uświadamia młodym czytelnikom, że zmienna wysokogórska pogoda może zwieść każdego, nawet najlepiej wyszkolonego podróżnika. Co nie znaczy, że nie warto solidnie się przygotować, na przykład pod okiem zastępowego.
Podobny układ treści ma historia o psie przewodniku, Roll(k)u. Tym razem jednak przygoda, pozornie mniej efektowna czy dramatyczna, rozgrywa się w mieście, a z pracującym psem zapoznajemy się w równym stopniu, co z jego panem. Czytelnicy dowiadują się już na początku, że: „Rollek to pies przewodnik, a jego właściciel jest osobą ociemniałą. Pan Sebastian stracił wzrok jako młody chłopak w wypadku motocyklowym. Zaraz po tym, gdy się dowiedział, że już nigdy nie będzie widzieć, postanowił, że jego oczami zostanie pies”. Tak rzeczowe streszczenie zawiera i prawidłowe terminy, i ich zwięzłe definicje (rozbudowane w przypisie), i pewien ładunek emocji wpływający na odbiorcę. Skoro pan Sebastian był chłopcem, gdy uległ tak poważnemu wypadkowi, to znaczy, że był niewiele starszy od czytelnika. Ta myśl zmienia sposób odbioru książki, w ogóle mocno wpływającej na budowę lub odbudowę empatii oraz chęć przyjmowania innej perspektywy.
Zanim poznamy Rollka, zostajemy poinformowani, że w Polsce jest około 120 psów przewodników osób ociemniałych i niewidomych, ale „tylko czterdzieści z nich pracuje, czyli codziennie pomaga swoim właścicielom w pokonywaniu różnych tras, zarówno znanych, jak i nieznanych”. To niewielka liczba, tym bardziej więc Rollek zyskuje w naszych oczach i staje się prawdziwym superbohaterem. Prawdziwym i rzeczywistym, bo miałam okazję zobaczyć obu panów ‒ Sebastiana i Rollka ‒ na żywo, podobnie jak przytrafiło się to wielu dzieciom, które uczestniczyły w spotkaniach z nimi.
Opowiadanie o psie asystującym staje się okazją do poznania nowej rasy: chesapeake bay retrevier. Charakterystyka Rollka obejmuje i typowe cechy rasy, i wyjątkowość jej przedstawiciela. Podobnie bywało i w innych tomach serii, ale tym razem życie dziecięcych bohaterów książki nie jest zagrożone, choć wisi nad nimi niebezpieczeństwo zanudzenia się upalnymi wakacjami w mieście. Chłopcy w poszukiwaniu chłodu i wrażeń wybierają się na wystawę w Komnacie Zmysłów, której celem jest przybliżenie osobom widzącym świata niewidomych (na końcu książki znajduje się krótka lista i opis analogicznych wystaw, naprawdę istniejących w Polsce). Pan Sebastian, na co dzień sam korzystający z pomocy przewodnika, staje się przewodnikiem chłopców po wystawie, a oni po zwiedzaniu upewniają się, czy rzeczywiście potrzebuje asysty Rollka. Ba, sprawdzają to na własnej skórze. Znajomość z psem przewodnikiem i jego panem nie kończy się ‒ we wrześniu odwiedzą oni chłopców w szkole, na lekcji poświęconej między innymi sprzętom ułatwiającym codzienne funkcjonowanie osobom z niepełnosprawnością wzroku. Będzie i nauka o niegłaskaniu i nieprzytulaniu psów pracujących, która, moim zdaniem, może utrwalić w młodych ludziach ostrzeżenie przed traktowaniem obcych zwierząt jak maskotki.
Obie książki mają tę samą formę edytorską, co wcześniejsze odsłony serii: miękką oprawę ze skrzydełkami, sprawdzającymi się w charakterze zakładek, dużą czcionkę, wyraźne, barwne ilustracje w tle tekstu lub, na innych kartach, obok niego. Nieco inny wygląd nadano kolejnej, siódmej już części serii „Pies na medal”. „Apa. Pies zaprzęgowy” występuje bowiem w większym formacie i twardej oprawie, po raz pierwszy też bohaterem nie jest zwierzę pracujące w Polsce. Historia wypada więc bardziej egzotycznie, jednak czytelnicy znajdą w niej te same elementy, które podobały im się w „Czarcie”, „Juniorze”, „Morusie”, „Falco”, „Basterze” i „Rollku”.


Miło czytało się tę zimową opowieść o Finlandii w gorącym, polskim lipcu, i to nie tylko ze względu na różnicę temperatur. Najpierw moją uwagę zwróciło imię chłopięcego bohatera. Milan nieczęsto występuje w polskich książkach dla dzieci, o ile w ogóle w nich dotąd gościł. Odetchnęłam z ulgą: nie wszyscy uważają, że aby postać literacka przemówiła do czytelnika, musi mieć typowe imię, jedno z najczęściej nadawanych w Polsce w ostatnich latach. Po drugie, doceniłam zachowanie realiów w zakresie znajomości angielskiego wśród dzieci. Sześcioletni Milan nieźle radzi sobie z angielskim, i tak właściwie powinno być w przypadku każdego jego rówieśnika, skoro ma już za sobą trzy lata nauki tego języka. Następnie spodobała mi się szczegółowość opisu lapońskiej wycieczki, przybliżanie jej poszczególnych etapów może bowiem pomóc dzieciom obawiającym się podobnych podróży lub nie przejawiającym zainteresowania propozycjami rodziców (w końcu wielu młodych ludzi woli teraz zostawać w domu ze smartfonem lub komputerem). Turystyczny przejazd psimi zaprzęgami pokazany jest jako fascynująca przygoda i tę plastyczność tekstu uznaję za kolejną wielką zaletę książki Barbary Gawryluk.
Apa” góruje nad innymi częściami „Psa na medal” długością i rozbudowaną warstwą fabularną. Znalazło się w niej nawet miejsce na krótki opis tradycji i współczesności Saamów, za co autorce należy się szczególna pochwała, szczególnie że uczniowie początkowych klas szkoły podstawowej nadal czytują lektury pełne archaizmów i wymysłów na temat „zimnych krajów”. Również Agata Kopff znakomicie narysowała saamskie stroje i krajobrazy. Te ilustracje nie ustępują najpiękniejszym pocztówkom i albumowym fotografiom. Czekam na następne owoce współpracy twórczyń „Psa na medal”, niezależnie, czy będą w obszerniejszym, czy skromniejszym wariancie wydawniczym ‒ obie formy sprawdziły się doskonale.

Bożena Itoya

Barbara Gawryluk, Baster. Pies ratowniczy, seria Pies na medal, ilustracje Agata Kopff, wydawnictwo Zielona Sowa, Warszawa 2019.
Barbara Gawryluk,

Rollek. Pies przewodnik, seria Pies na medal, ilustracje Agata Kopff, wydawnictwo Zielona Sowa, Warszawa 2019.
Barbara Gawryluk, Apa. Pies zaprzęgowy, seria Pies na medal, ilustracje Agata Kopff, wydawnictwo Zielona Sowa, Warszawa 2019.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz