cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

czwartek, 13 września 2018

Cudowna wyspa dziadka. Mój wieloryb


Benji Davies napisał i zilustrował dwie opowieści o świecie małego chłopca: "Cudowną wyspę dziadka" oraz "Mojego wieloryba". Właściwie ten angielski twórca jest autorem jeszcze dwóch książek obrazkowych ("The Storm Whale in Winter", "The Grotlyn") i ilustratorem kolejnej ("All Right Already. A Snow Story", pomijam dwie "książki zabawki", jak w katalogu Biblioteki Narodowej określono publikacje z 2008 roku z ilustracjami B. Daviesa), ale w Polsce ukazały się dotychczas tylko wspomniane tytuły, oba nakładem wydawnictwa Znak Emotikon. Moje serce skradła zwłaszcza "Cudowna wyspa dziadka", jedna z najładniejszych historii o odejściu ukochanego dziadka. Jest to książka krótka, senno-poetycka, bardzo estetyczna i kolorowa, a przede wszystkim dziecięca. Świat jest tu bowiem widziany małymi oczami, wyobraźnia i fascynujące opowieści dziadka mieszają się z rzeczywistością, trochę ponurą, ale przeważnie raczej ciepłą i porywającą, bo bliską fantazji.

Na tyłach domu Syda znajdował się dom dziadka. Wchodziło się tam przez furtkę, ścieżką obok drzewa. Klucz schowany był pod doniczką i Syd mógł wpadać z wizytą, kiedy tylko miał na to ochotę.

Sąsiadem małego Syda jest dziadek-przyjaciel, taki towarzysz zabaw na życzenie, zawsze dostępny, będący bliziutko, niezawodny. Codzienne wycieczki za płot zostaną zaburzone nagłym niepokojem – dziadka nie ma w domu. A może jednak jest, bo woła chłopca na strych, gdzie odkrywa przed nim drzwi prowadzące w najdalszy rejs.

Zarzucili kotwicę i dotarli do brzegu.
Gdzie twoja laska, dziadku? – zapytał Syd.
Dam sobie bez niej radę – odparł staruszek.
(...) Na wzgórzu, między drzewami, czuło się powiew chłodnej bryzy. Znaleźli tam starą chatę. Wymagała solidnego sprzątania, lecz dzięki pomocy innych wkrótce zaczęła wyglądać czysto i schludnie.

Na niesamowitej wycieczce dziadek i wnuk poznają egzotyczną wyspę, znajdują urokliwe lokum, wypakowują bagaż, korzystając z pomocy miejscowych zwierząt i zwiedzają dżunglę. Ilustracje są tu właściwie ważniejsze niż tekst, który toczy się obok, raz czy dwa coś dopowiada, ale więcej informacji i przygód ukrytych jest w obrazkach. Najbardziej zapadł nam w pamięć portret nurkującego dziadka z brodą niczym wodospad; w zrozumieniu historii pomogło zaś śledzenie szczegółów na kolejnych obrazkach: strych przed rejsem, kufer na wyspie, strych po rejsie, strona tytułowa. Nie zdradzę, co wydarzyło się dalej i o jakie odejście dziadka chodzi, ale koncept autora jest bardzo ciekawy i efektowny. Warto poczytać i pooglądać tę książkę z maluchem, który jest zżyty z najstarszymi członkami rodziny. A potem oczywiście rozmawiać i odnajdywać własne cudowne wyspy.
`
Mniej przemówiła do mnie (i mojego syna) książka "Mój wieloryb". Wielorybie ogony na wyklejce wyglądają podobnie do jednej z ilustracji w "Cudownej wyspie dziadka", również chatki z obu opowieści przez chwilę uznaliśmy za ten sam budyneczek, jakby dom wędrujący między książkami Benjiego Daviesa. W drugim picturebook'u nad morzem, właściwie na samej plaży, mieszka sobie inny chłopiec – Noi w czarnej czapeczce. Początkowo nie wiemy, czy miejscem akcji jest wyspa (jak okazuje się później), półwysep czy zwykłe wybrzeże, ale na pewno nie ma tu wielu ludzi. W tle widzimy tylko "wyszarzony" budynek czy budynki, może letniskowe i w tej chwili opuszczone. Poza tatą nie poznajemy żadnej rodziny ani kolegów malucha. Noi bawi się sam, po dokładnym przejrzeniu ilustracji można stwierdzić, że radzi sobie całkiem nieźle. A jeśli jednak samotność mu doskwiera, gdy tata z brodą jak szare korale znika na wiele godzin? Jest jeszcze sześć kotów, ale Noi wynajduje sobie innego towarzysza, albo raczej podopiecznego. Kiedy tata-rybak łowi na morzu, syn przechadza się brzegiem i ratuje z opresji małego wieloryba. Tylko czy to rzeczywiście ratunek dla zwierzęcia, czy raczej dla dziecka? Jak długo da się ukrywać wieloryba w wannie przed tatą i prawdę przed sobą? Morał tej historii jest niewątpliwie mądry i zgrabny, jednak mam wątpliwości, na ile mały czytelnik będzie się identyfikował z sytuacjami z książki, raczej niespotykanymi na co dzień w naszym kraju. Dzieci nie bywają z reguły odseparowane od społeczeństwa i zdane na bliższy kontakt z dziką przyrodą niż z ludźmi. Jeśli jednak traktować "Mojego wieloryba" jako pewną przenośnię, mały traktat o zapracowanych rodzicach i pozostawionych samym sobie dzieciach, to publikacja może mieć pewien potencjał terapeutyczny. Zawsze pozostaje też kontemplacja obrazków, bo jest to książka równie atrakcyjna wizualnie, co "Cudowna wyspa dziadka", choć dużo spokojniejsza, surowsza, bardziej skalista i kameralna, mimo ogromu oceanu otaczającego wyspę Noi.
Bożena Itoya

Benji Davies, Cudowna wyspa dziadka, przełożyła Małgorzata Pietrzyk, Znak Emotikon, Kraków 2018.
Benji Davies, Mój wieloryb, przełożyła Małgorzata Pietrzyk, Znak Emotikon, Kraków 2018.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz