„Na wszystko jest sposób” to nowa książeczka Renaty Piątkowskiej dla młodszych dzieci (wydawnictwo Literatura). Ulubionym bohaterem pisarki, występującym także i w innych jej książkach, jest sympatyczny przedszkolak. Gdy przypominam sobie wczesne dzieciństwo moich córek, wcale się nie dziwię takiemu wyborowi. Dziecko w tym czasie już zazwyczaj pożegnało się z etapem słynnego buntu dwulatka, dobrze się komunikuje z otoczeniem, zaczyna być ciekawe świata innego, niż oswojony dom… A przy tym ciągle jeszcze jest małym, kreatywnym człowiekiem, który popełnia zabawne lapsusy językowe (mam trzy zeszyty spisanych zabawnych powiedzonek każdej z moich dziewczynek!), tworzy oryginalne prace plastyczne (zanim szkoła nie zmieli jego twórczej indywidualności…), uwielbia ruch i … wciąż jeszcze bywa małym, bezradnym dzieckiem mamusi i tatusia. W świecie, który otwiera się przed eksplorującym przedszkolakiem, rodzice ciągle pozostają najważniejszym punktem odniesienia. „Na wszystko jest rada” to komunikat, który wiąże się blisko z poczuciem bezpieczeństwa, sprawczości i twórczej potencji. Mały człowiek, który dorasta w poczuciu, że poradzi sobie z wyzwaniami, będzie kiedyś dzielnym dorosłym. Poczucie własnej wartości to chyba jedna z cenniejszych rzeczy, jakie można wynieść z domu. Dlatego polubiłam książkę Piątkowskiej już za sam tytuł.
Nie rozczarowałam się również, zaglądając do środka. Autorka przedstawia kilka życiowych sytuacji, widzianych oczami kilkulatka. Nie są to jakieś wielkie problemy, szczególnie dla dorosłych, dla małego człowieka jednak pewne rzeczy są, po prostu, trudne. Z każdego jednak ambarasu da się znaleźć jakieś wyjście. Polecam szczególnie opowiadanie o tym, jak można sobie poradzić z wypiciem lekarstwa, którego smak przypomina mielone gąsienice polane przypalonym mlekiem. To sytuacja, z którą wiele razy musiałam sobie jakoś radzić i ze skruchą przyznaję, że bynajmniej nie potraktowałam twórczo tego wyzwania.
Tekstom towarzyszą ilustracje Artura Gulewicza. Jego prace są szczególnie ciekawe pod względem kompozycji obrazu : artysta wykorzystuje ciekawe ujęcia perspektywiczne, np. z lotu ptaka, deformuje niektóre postacie (vide piesek Muszka, czy babcia w kapeluszu). Efektowna jest też gra faktury i koloru. Nastrój obrazków przypomina nieraz oniryczne rysunki Pawła Pawlaka, ale zarówno kreska, jak i energia rysunków Gulewicza jest zupełnie inna. Warto zwrócić na te ilustracje uwagę, są naprawdę interesujące.
Agnieszka Jeż
Od wydawcy: Na babcię, która poucza i poucza, na bałagan w pokoju, na zarazki na rękach i nawet na sąsiadkę, która chyba jest czarownicą – na wszystko jest sposób! Piotruś, choć mały, nieźle sobie radzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz