Do pięknie wydanego programu dołączono niezwykłą książeczkę o poetyckim tytule– „Powieki”. W twardej okładce i małym kwadratowym formacie, który jednoznacznie kojarzy się z publikacjami dla najmłodszych, Michał Rusinek opowiada historię o umieraniu. Bohaterkami są myszki, głodujące i zabiedzone, przez całe życie biegające z nosem przy ziemi, polując na jedzenie. Śmierć zbliża się do nich, wiedzą, że jej nie unikną. I oto jedna z nich, przez przypadek, kieruje swój wzrok na niebo. I tam znajduje ocalenie. Nie przed fizyczną śmiercią, bo ta się pojawi nieuchronnie, lecz przed brakiem nadziei, trwogą, beznadziejnością. Nie chodzi tu wcale jednoznacznie o religijne konotacje nieba – chociaż i taką interpretację można przyjąć – lecz o, chciałoby się powiedzieć, ocalenie człowieczeństwa. Bo wszyscy rozumiemy, że myszki to tylko element paraboli, a tak naprawdę chodzi o to, by ocalić godność człowieka, jeśli nie można ocalić życia, by podnieść głowę i wyjść w najlepszych, wakacyjnych ubraniach ze sztandarem w ręku na ulice Getta w ostatni swój marsz ku śmierci. Bo kiedy już się napatrzycie – powiedziała szeptem bura mysz – zamknijcie oczy. Zachowacie te obrazy pod powiekami, na zawsze.
I tym razem Ola Cieślak podjęła się zilustrowania książki. Kreską i barwnymi plamami w budzących niepokojące skojarzenia kolorach przedstawiła rysunkowy kontrapunkt historii. Zastanowiły mnie te ilustracje: z jednej strony dopracowane szczegóły („zielnikowe” szkice roślin, dokładne odwzorowania owadów, samolotów), z drugiej same myszki, uproszczone w rysunku jakby celowo chwilami nieporadnym. I graficzny motyw powiek – symbolu, pojawiającego się na kolejnych stronach. Można to, zresztą, zapewne zinterpretować inaczej. Zastosowana czcionka, przypominająca używaną do 1941 roku niemiecką frakturę, budzi raczej jednoznaczne skojarzenia. Bardzo przejmujące ilustracje. I przyznam, że czytałam tę książeczkę ze ściśniętym sercem. Przymierzam się powoli do tego, by przeczytać ją razem z moimi dziećmi. Uważnie czekam na sposobną chwilę – spieszyć się tutaj nie można.
Agnieszka Jeż
Od wydawcy: Bajka dedykowana pamięci Janusza Korczaka. Żeby zajrzeć do środka tej książki trzeba podjąć decyzję i przerwać banderolę. Makulaturowa, szara gruba okładka z tytułem „Korczak”, wyglądającym jak źle odciśnięta pieczęć, niewiele zdradza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz