Bohaterowie książki - chłopiec i dziewczynka - opowiadają o swoich perypetiach związanych z obchodami kolejnych świąt, opisanych w dziewięciu krótkich rozdziałach. Pełni zapału piszą listy do Mikołaja, topią marzannę, malują pisanki i odprawiają andrzejkowe wróżby. Ich przewodnikami po świecie tradycyjnych obrzędów są dorośli - rodzice, dziadkowie, a nawet pan od historii - którzy podsuwają dzieciom interesujące fakty na temat historii poszczególnych świąt (skąd się wzięły huczne obchody sylwestra?), ich symboliki (dlaczego malujemy jajka, a nie gruszki czy arbuzy?) i związanych z nimi wierzeń (dla kogo właściwie jest pusty talerz na wigilijnym stole?). Młodzi bohaterowie książki lubią jednak robić wszystko po swojemu - tak oto w rzece zamiast marzanny ląduje wypchany zając, a na karteczkach włożonych pod poduszkę w andrzejkowy wieczór zapisane jest (dla pewności!) tylko jedno imię. Opowiastkom towarzyszą pogodne, rysowane prostą, dziecięcą kreską ilustracje Artura Nowickiego.
Książkę czytałam z zaciekawieniem; duża część podanych faktów nie była mi znana. Drażniła nieco wymuszona konstrukcja historyjek, zbudowanych w taki sposób, by zawrzeć w sobie jak najwięcej ciekawostek na temat danego święta, ale nie sądzę, by stanowiło to problem dla młodych czytelników, którzy być może skorzystają z zawartych w książce podpowiedzi i wzbogacą rodzinne święta o nowe, zapomniane już zwyczaje. Kto wie? Może w tym roku, zamiast odwiedzać sąsiadów z okazji Halloween, wybierzecie się do nich po dyngusie, a wielkanocne pisanki posłużą do wspólnej gry w walatkę?
Joanna Pietrulewicz
Od wydawcy: Dobrze wiedzieć dlaczego topimy w rzece Marzannę i jak dawniej wyglądało polewanie wodą w śmigus-dyngus. Będzie też wiele o wigilijnych zwyczajach...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz