cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

środa, 26 marca 2014

Klub latających ciotek

Klub latających ciotek” to pierwsza książka Rafała Witka, którą miałam okazję przeczytać. Dobrze, że niezwykle prężne wydawnictwo Literatura promuje twórczość zdolnych i trochę jednak niszowych – mimo sporego dorobku – pisarzy. Książka mi się spodobała, mimo że porusza klasyczne i ograne już po wielokroć wątki. I chociaż finał jest z grubsza przewidywalny, to Autorowi udało się wzbudzić moje zainteresowanie.
Jakie to wątki? Oczywiście, nudne wakacje, spędzane przez Emila, głównego bohatera, u starej, a jakże, i mocno oderwanej od dzisiejszej rzeczywistości ciotki, w dodatku w towarzystwie nielubianej kuzynki. Tak, będą nawet i długie, deszczowe dni, tajemnicza, stara wieża i przemądrzały lokalny element… brzmi znajomo? I już wiemy, jak się skończy? Ciotka okaże się bynajmniej nie nudną kobietą, kuzynka – dobrą kumpelką, miejscowy element jakoś się uda zintegrować, a cały wyjazd będzie jednymi z lepszych wakacji w życiu? Tak, z grubsza właśnie w ten sposób to wszystko przebiega, w sumie trudno o inny scenariusz w książce dla tej grupy wiekowej. I nie ma w tym nic złego, bo takie przesłanie jest bardzo pozytywne. Pytanie tylko, czy autor zdał egzamin i nie powielił sztampy, sprzedając nam odgrzewane danie?
I szczerze odpowiem: chyba mu się jednak udało napisać coś nowego. I chociaż kontekst historyczny i zagadka z przeszłości nie są szczególnie oryginalnym pomysłem (przed oczami przewija mi się teraz chociażby niekończący się na półce biblioteki ciąg „Panów Samochodzików”), to wątek polsko-niemiecki jest ciekawy i, jak sądzę, warty poruszenia właśnie od strony zwykłych ludzkich losów, pasji i przyjaźni. Także obrazek trzech starszych kobiet, nadal pełnych humoru i energii, wspierających się nawzajem, po prostu mnie zauroczył. Wątek kuzynki rozwiąże się niby przewidywalnie, ale jednak zdarzy się coś, co mocno zaskoczy nie tylko Emila, ale i czytelników.
Kolejnym atutem książki jest humor, obecny szczególnie w dialogach (mnie już nie wszystko śmieszyło, ale wyobrażam sobie, że młodsze dzieci go docenią). Szczególnie ciekawe jest zetknięcie mocno już archaicznego, kresowego sposobu wyrażania się ciotki z językiem młodych ludzi, rozmawiających początku głównie, jak się można domyśleć, o zdobyczach najnowszej technologii. Dwa tak różne światy mają szansę się spotkać. Bardzo sympatyczne przesłanie.
Agnieszka Jeż

Od wydawcy: Zero internetu.  Jedna przemądrzała kuzynka. Dwa miesiące na wsi. Trzy stare ciotki do towarzystwa. A do tego chmary komarów, rower bez przerzutek i dieta warzywno-owocowa. Brzmi jak przepis na koszmar, prawda? Emil też tak uważał… dopóki wydarzenia nie potoczyły się w zupełnie nieprzewidzianym kierunku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz