cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

środa, 21 października 2015

Więcej niż Fantazjana!

Na początku lektury "Smoczego jeźdźca" pomyślałam, że powieść reprezentuje chyba nowy typ fantastyki: ekologiczne fantasy. Cornelia Funke nakreśliła (piórem i ołówkiem) bowiem historię współczesnych baśniowych stworzeń, żyjących w naszym świecie, jednak ukrywających się przed ludźmi. To człowiek jest zagrożeniem dla smoków, stworzeń łagodnych, pięknych, dobrych i wiekowych, oraz dla ich przyjaciół – koboldów, krasnali i innych postaci, które poznajemy w kolejnych rozdziałach. Chcąc okiełznać przyrodę, ludzie odkrywają i zagarniają ostatnie tajemnice oraz środowisko życia legendarnych stworzeń.

"(...) – Nie biegają już w zbrojach jak w czasach, gdy na was polowali, ale nadal są niebezpieczni. Są największym zagrożeniem na świecie.
Głupstwa! – krzyknął wielki, gruby smok. Z lekceważeniem obrócił się plecami do Siarczynki. – Niech te dwunożne stworzenia tylko tu przyjdą! Może szczury i koboldy muszą się ich bać, ale my przecież jesteśmy smokami. Co oni mogą nam zrobić?
Co mogą wam zrobić? – Siarczynka odrzuciła nadgryzionego grzyba i wyprostowała się. Była bardzo zła, a z bardzo złymi koboldami nie ma żartów. – Przecież nie byłeś jeszcze nigdzie poza tą doliną, ty półgłówku! – wrzasnęła. – Myślisz, że ludzie śpią na kupie liści jak Ty? Myślisz, że nie są w stanie skrzywdzić nawet muchy, bo sami żyją tylko chwilę dłużej? Myślisz, że nie mają w głowach nic poza jedzeniem i spaniem? Oni nie są tacy, o nie!!! – Siarczynka zaczerpnęła powietrza. – To coś, co czasami przecina niebo nad nami i co ty, głupolu, nazywasz ptakami hałaśnikami, to latające maszyny, które zbudowali ludzie. Mogą rozmawiać ze sobą, mimo że mieszkają na drugim końcu świata. Potrafią tworzyć obrazy, które się poruszają i mówią; robią naczynia z lodu, który się nie topi, a ich domy świecą w nocy, jakby w środku zatrzymały słońce! – Siarczynka potrząsnęła głową.– Umieją robić rzeczy dziwne i paskudne. Jeśli postanowili zalać tę dolinę, to wierzcie mi – na pewno tak się stanie. Musicie stąd uciekać, czy wam się to podoba, czy nie."

W ten sposób smoczej dolinie, leżącej gdzieś w Szkocji, wydaje się zagrażać katastrofa ekologiczna. Przewidywaniom ekspresyjnej koboldki wierzy jej przyjaciel, młody smok Lung. Ta dwójka wyrusza w daleką podróż, której celem jest mityczna kraina smoków – Skraj Nieba. Po drodze zyskują wielu sprzymierzeńców, także wśród ludzi, z których wywodzi się tytułowy Smoczy Jeździec, a właściwie bezdomny chłopiec o imieniu Ben.

"– Profesorze, czy pan mu to wszystko opowiedział? (...)
Nie musiałem – odszepnął Barnaba Pąkoburzyński. – On już to wiedział. Zdaje się, że wypełniasz wiele przepowiedni, po uszy siedzisz w starej baśni, mój chłopcze."

Ważnymi przyjaciółmi okażą się również ludzie poszukujący śladów tejże "starej baśni": bazyliszków, smoków, elfów, wróżek, wężów morskich i innych niesamowitości. Nie tylko ludzie i baśniowe stwory odgrywają istotną rolę w wędrówce Bena, Lunga i Siarczynki. Smokowi i jego jeźdźcom niewiele udałoby się dokonać bez pomocy "zwyczajnych" szczurów, z których jeden sporządza bezcenne mapy świata, a inny bada jego nieznane zakątki.
Stopniowo ekologiczne fantasy staje się przede wszystkim dobrze napisaną, emocjonującą powieścią przygodową. Tak baśniową, że nie można się od niej oderwać, a kiedy dzień się kończy, przygoda kontynuowana jest w snach. Przynajmniej na nas "Smoczy jeździec" wpłynął w ten sposób, a podobne wrażenia wywołała we mnie tylko pierwsza lektura "Niekończącą się historii", "Władcy pierścieni" i "Czarnoksiężnika z Archipelagu".
Autorka stworzyła ciekawe charaktery i świat wartości oparty na bezinteresownej przyjaźni, niczym nieumotywowanej ufności i otwartości, "dobrym sercu" okazywanym obcym. Podoba mi się przesłanie bijące z tej książki: jest na naszym świecie dobro, ukrywa się nawet w najmniej oczekiwanych osobach.
Mocną stroną powieści jest atmosfera tajemnicy. Często nadużywa się określenia "stopniowanie napięcia", jednak tu jest ono jak najbardziej na miejscu. Książka, jak na pozycję adresowaną do młodszej młodzieży, jest długa – liczy 445 stron zapisanych drobnym drukiem (i z niewielką ilością ilustracji). Czytelnik jest zaskakiwany niemal w każdym rozdziale, aż do finału. Powoli poznaje straszliwego wroga smoków, sztuczny produkt alchemii, stworzony na podobieństwo samych smoków, ale i w celu ich zgładzenia.

"– ... najbardziej potężne i najstraszniejsze stworzenie (...) jakie kiedykolwiek postawiło na ziemi pazury. Stworzył je z istoty, której imienia nie zna nikt; z ognia i wody, ze złota i żelaza, z twardego kamienia i rosy, którą łapie na swoje listki rosiczka. Potem mocą błyskawic powołał go do życia i nazwał: Parzymort"

Wygląd stwora, wspomnianego po raz pierwszy na stronie 74 i pojawiającego się potem dość często, został opisany dopiero na stronie 166. Wcześniej na wyobraźnię czytelnika działały tylko napomknięcia o niektórych cechach, zdolnościach, czynach, zachowaniu i pochodzeniu groźnego Parzymorta Złotego oraz jego wpływie na inne istoty. Napięcie zostało zbudowane w najlepszym stylu!
Świat opisany przez Cornelię Funke sięga dalej niż Fantazjana, bo, choć bardzo przypomina ten realny, zbudowany został z czystej baśniowej materii, pozbawionej symbolicznych, filozoficznych i moralizujących składników, jakie pamiętam z "Niekończącej się historii". Tutaj po prostu przeżywa się przygody na każdej stronie, gna się na grzbiecie smoka, zaczarowanego kruka, węża morskiego. A po skończeniu książki przychodzi czas na rozmyślania, czy jeszcze kiedykolwiek przeczytam coś równie pięknego.
Bożena Itoya

Cornelia Funke, Smoczy jeździec ilustrowała Autorka, przełożyli Anna i Miłosz Urban, Media Rodzina, Poznań 2005. Wiek:9+ Smok. Chłopiec. Podróż. Cornelia Funke znakomita i uznana na całym świecie niemiecka pisarka, po raz kolejny zaprasza czytelników na wyprawę do świata wyobraźni.

2 komentarze:

  1. Pójdę z torbami, gdy kupię te wszystkie książki, które recenzujesz na blogu ;-)
    Albo lepiej pójdę do biblioteki :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już poszłam... z walizkami ;)

      Usuń