cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

wtorek, 22 marca 2016

Zrekonstruowana rodzina Zuzanki z pistacjowego domu

Po raz kolejny sprawdziła się nam zasada wyszukiwania dobrych książek "po autorze". Twórczość Barbary Gawryluk mój syn poznawał już jako przedszkolak, po kilka razy czytaliśmy przygody psich bohaterów: Kaktusa, Dżoka, Baltica, i innych zwierząt – świstaka Gwizdka, całego zwierzyńca z książki "Bazylia. Klinika zdrowego chomika" czy foki Klifki z powieści "Czarna, Klifka i tajemnice z dna morza". Ta ostatnia pozycja przekonała mnie, że autorka znakomicie trafia także do nieco dojrzalszych czytelników, "prawie nastolatków", pisząc o bliskich im problemach szkolnych, społecznych, rodzinnych.
"Zuzanka z pistacjowego domu" okazała się kolorową, ale nie dziecinną książką, pełną rozmaitych charakterów, barwnych jak ilustracje Joanny Rusinek. Autorka przedstawiła nam dziecięce i dorosłe postacie, dla których wspólnym mianownikiem wydaje się bycie "na zakręcie" – wszyscy, choć w różnym stopniu i wymiarze, na nowo układają sobie życie. Rodzice Zuzanki są rozwiedzeni, ojciec ponownie się ożenił i ma drugie dziecko, mama czasem wychodzi na randki, a sama dziewczynka żyje równocześnie w świecie dwojga dorosłych i własnym.

Moja mama nie chce, żebym do niej mówiła "mamo".
Zuzanko, proszę, zrób mi czasem przyjemność i mów do mnie po imieniu – mówi.
Więc mam do niej mówić Marylka. No to czasem mówię tak, a czasem tak. Jak jestem na nią zła, to udaję, że zapomniałam, że ona jest Marylką.

Wśród młodszych bohaterów zwraca uwagę Renia, koleżanka nieznająca swojego taty, ciężko chorujący Daniel czy Kajtek-Kim, adoptowany chłopiec mówiący po polsku, ale wyróżniający się spośród mieszkańców pistacjowego domu egzotyczną urodą. Jeśli chcecie porozmawiać z dziećmi (albo dzieci z Wami) o tym, co to znaczy być Polakiem, w tej książce znajdziecie dobry punkt wyjścia do podobnej rozmowy.

Jesteś z Wietnamu, tak? – dopytywała się babcia.
Zamarłam. Nie wolno było stawiać pytań. Mama wyraźnie ostrzegała! Co ta babcia wyprawia!
Nie, jestem Polakiem, ale moja mama była z Wietnamu.

W tej galerii postaci goszczą reprezentanci każdego pokolenia, od najstarszego (przebojowa babcia Róża), przez średnie (rodzice różnorakich profesji i stanów ducha), młodsze (studiująca opiekunka Zuzanki) i najmłodsze (rówieśnicy bohaterki, a więc uczniowie pierwszych klas szkoły podstawowej, ale i nastoletnie osiedlowe łobuzy). Każdy charakter sportretowany przez Barbarę Gawryluk jest naprawdę ludzki, niepozbawiony wad i słabości, a dziecięca narratorka może uświadomić niejedno również dorosłym.

Lubię być u taty, bo wtedy robimy fajne rzeczy.
Oglądamy razem filmy. Rysujemy. Gramy na komputerze. Grillujemy w ogrodzie. Szkoda, że rzadko tata jest sam. Bo mój tata ma jeszcze żonę i dzidziusia. Ale to nie jest taki słodki dzidziuś, tylko okropnie rozwrzeszczany bachor. Ma już prawie rok, a ciągle płacze. Tata bez przerwy powtarza:
Zuzanko, trzymaj się! Jeszcze tylko trochę. Już niedługo z tego wyrośnie. Nie możesz się na niego gniewać. To twój brat, Zuziu!
Ja nie wiem, czy to mój brat. No chyba tak pół na pół.

Już pierwsze spojrzenie na spis treści informuje, że "Zuzanka z pistacjowego domu" to przede wszystkim zbiór opowieści o ludziach, bo też większość rozdziałów zatytułowana jest imionami lub innymi nazwaniami postaci. W książce tej nie znajdziemy fantastycznych motywów ani sensacyjnych przygód, a mimo to lektura trzyma w napięciu, trudno się od niej oderwać. Czytelnik kibicuje bohaterom, jest ciekaw ich małych tajemnic niczym zagadek z serii "Biuro detektywistyczne Lassego i Mai", tłumaczonej zresztą przez autorkę "Zuzanki". Akcja opowieści z pistacjowego domu przeważnie koncentruje się na relacjach międzyludzkich, ale chwilami mknie niczym w najlepszych powieściach przygodowych.

Niech mi pan pomoże, trzeba szukać dziecka. Zaginął mały chłopiec!
Pan z laską chyba nic nie zrozumiał, ale zawrócił i zaczął truchtać za naszą panią. Po chwili byli na dole. Tam pani dopadła dwóch rowerzystów.
Kochani, pomocy, możecie pojechać tą alejką do lasu... Albo nie. Proszę mi dać ten rower!
I, nie czekając na pozwolenie, wyrwała kierownicę chłopakowi w białym kasku, wsiadła na górski rower i ruszyła w pościg. Za chwilę znikła między drzewami.
Na co czekasz?! – wrzeszczał do kolegi ten w białym kasku. – Ta wariatka ukradła mi rower! Jedź za nią!

Ta zielona książeczka jest bardzo pogodna, miejscami zabawna, zaraża optymizmem, mimo że poruszone w niej zostały trudne tematy. Autorce udało się uniknąć banału, infantylności i moralizatorstwa, które mogą łatwo zniechęcić samodzielnie (od niedawna) czytające dziecko. Równowaga między wartościami moralnymi a wartością literacką została zachowana, ba, jest to próba najlepszego pisarstwa dla dzieci, trafiającego w samo sedno ich zainteresowań, lęków, radości i problemów, a także możliwości percepcyjnych początkującego czytelnika. "Zuzanka z pistacjowego domu" w 2010 roku została laureatką Ogólnopolskiej Nagrody Literackiej im. Kornela Makuszyńskiego, z pewnością zasługuje też na obecność na liście szkolnych lektur klas 2-3, na której brakuje podobnie "żywych", mądrych (ale nie przemądrzałych) i ciekawych książek.
Bożena Itoya

Barbara Gawryluk, Zuzanka z pistacjowego domu, okładka i ilustracje: Joanna Rusinek, wydanie II, Wydawnictwo Literatura, Łódź 2015. Wiek:5+ Pewnie uważacie, że mam głowę jak balon, bo całe dnie spędzam z opiekunką, a mama albo w pracy, albo spóźnia się na randkę. Bo tata ma nową rodzinę, a ja – nowego braciszka. No a babcia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz