Fascynacja
pociągami dopada niemal każdego kilkulatka. Pamiętam oczy syna
szeroko otwarte na bocznice kolejowe warszawskiej Pragi, skarby
należące do zewnętrznej ekspozycji Muzeum Kolejnictwa, parowóz
ciągnący kolejkę wąskotorową do nadmorskiego Mikoszewa (panowie
pozwolili zwiedzić i "zatrąbić"!) i na wszystkie
drewniane, zabawkowe ciuchcie. Oczywiście miłość do kolei można
przełożyć na rodzinne lektury, warto spróbować, bo jeśli
znajdziemy odpowiednią książkę, stanie się ona ulubionym
przedmiotem, nieodłącznym atrybutem małego fana pociągów. W
naszym przypadku na początku była "Lokomotywa" Juliana
Tuwima z ilustracjami Jana Marcina Szancera, potem przewodnik "333
lokomotywy. Najsłynniejsze pojazdy szynowe", teraz, szczególnie
wyeksponowana, na naszej półce żółci się "Wielka księga
pociągów" Mattiasa de Leeuwa (z tekstem Johna Portera), wydana
w 2015 roku przez Muchomor.
Książka
jest duża, bardzo ładna, pogodna, ale i rzeczowa. Tak najprościej
można opisać nasze wrażenia z pierwszej i kolejnych lektur. Na
jednym czytaniu (i oglądaniu) nie skończy bowiem żadne dziecko,
nawet jeśli nie należy do zapalonych obserwatorów pociągów.
Publikacja składa się z wielkoformatowych rozkładówek,
opatrzonych krótkimi, przeważnie dwuzdaniowymi komentarzami
merytorycznymi. Barwne ilustracje zawierają wiele szczegółów,
dokładne są również informacje zawarte w tekście. Ten zwięzły
wykład będzie jednak zrozumiały i łatwy do przyswojenia już dla
starszych przedszkolaków, młodszym dzieciom można go streścić
własnymi słowami.
Już
wewnętrzne okładki ("wklejki") "Wielkiej księgi
pociągów" stanowią ilustrowany zarys historii kolejnictwa,
ponieważ zostały na nich namalowane wybrane lokomotywy (z różnych
krajów) od roku 1804 do 2007. Na pierwszych stronach książki
znajduje się mapa świata, zdecydowanie artystyczna, z miniaturkami
niektórych linii kolejowych opisanych dalej. Te zaprezentowane
zostały chronologicznie, a dobrane ze względu na ich przełomowy
charakter, rekordową długość lub wysokość ułożenia torów,
znaczenie dla rozwoju cywilizacji, ale i atrakcyjność krajobrazu.
Jest to bardzo malownicze ujęcie tematu, pełne tęsknych pejzaży,
zróżnicowane kolorystycznie, balansujące między albumem prac
malarskich, kolejowych wariacji, a syntezą ogólnej wiedzy o
historii pociągów. Niektórym (młodszym) czytelnikom, słuchaczom
i oglądaczom może służyć jako pierwsze źródło wiedzy,
natomiast my odebraliśmy "Wielką księgę pociągów"
przede wszystkim jako zabawę plastyczną, porywającą portretami
roztańczonych postaci, wesołymi detalami, "wyszukiwankami",
ciekawymi scenkami, tworzącymi całe obrazkowe historyjki. Każdy
obraz dokumentuje jakby inną rzeczywistość, raz jest to Dziki
Zachód, kiedy indziej letni kurort, "zwiedzamy" i wielkie
miasto portowe, i luksusowy wagon królewski, zajezdnię kolejową
obok nocnej tundry, odbywamy wojaże w palącym słońcu i rzęsistym
deszczu. Książka Mattiasa de Leeuwa przyciąga oraz zatrzymuje przy
sobie i małych miłośników kolei, i poszukiwaczy ładnych,
oryginalnych, choć niekoniecznie nowatorskich publikacji. Autorowi
udało się zainteresować dzieci klasycznymi rozwiązaniami
plastycznymi, "zwyczajnym" doborem barw, bez szokujących
zestawień, krzyczących jaskrawości, grafik komputerowych. Mam
nadzieję, że polscy czytelnicy dostaną szansę zapoznania się z
innymi publikacjami tego twórcy.
Bożena
Itoya
Mattias de Leeuw, Wielka księga pociągów, tekst John Porter, tłumaczenie z języka niderlandzkiego Agnieszka Bienias, Muchomor, Warszawa 2015.
Mattias de Leeuw, Wielka księga pociągów, tekst John Porter, tłumaczenie z języka niderlandzkiego Agnieszka Bienias, Muchomor, Warszawa 2015.
Ilustrowana książka o historii najsłynniejszych linii kolejowych świata dla dziec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz