cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

wtorek, 22 marca 2016

Dzień dobry z ilustracjami Emilii Dziubak

"Dzień czekolady" Anny Onichimowskiej należy do krótkich, ale na długo zapadających w pamięć książek dla starszych dzieci. Historia Dawida i Moniki wydaje się smutna i tajemnicza, bo im bardziej zagłębiamy się w lekturę, tym mniej odróżniamy rzeczywistość od wyobraźni. Kto istnieje naprawdę, a kto należy do świata marzeń, przywidzeń i wspomnień? Prawdziwa jest śmierć czy życie? W jaki sposób ciepłe, nastrojowe i pełne światła ilustracje odpowiadają niepokojącym zagadkom bohaterów? Czytając tę książkę zadaje się takie i wiele kolejnych pytań, większość tajemnic zostaje rozwiązana w ostatnim rozdziale, jednak niektóre punkty na linii czasu są niewidoczne, skryte gdzieś poza kadrem, za zasłoną gęstych liści i suchych gałęzi, wracających na kilku ilustracjach.
Głównym bohaterem opowieści jest właśnie czas, co obrazują nawet tytuły rozdziałów: od "Dnia tańca", przez na przykład "Dzień deszczu", "Dzień gniewu", "Noc Dawida", "Noc Zuzi", aż do "Nocy cudów" i "Dnia czekolady". Przeszłość jest spajana z teraźniejszością przez fantastyczne postacie, a pierwsza z nich to metafizyczny kot, dość często goszczący w literaturze dziecięcej. Nawet osoba ilustratorki (Emilia Dziubak) łączy tę książkę z inną literacką wędrówką odbywaną w towarzystwie chadzającego własnymi drogami przewodnika – "Kotem kameleonem" Joanny Wachowiak.
Widziałam dzisiaj w twoim ogródku czarno-rudego kota z białymi uszami. To czyj on jest?
Wzruszyłem ramionami. Dopiero ją poznałem. Nie mogłem jej powiedzieć, kim mógł być ten kot, a właściwie kotka. To było zbyt dziwne, nawet dla mnie samego.
Będę tu mieszkać, wiesz? Obok ciebie – pokazała żółty domek, w którym do tej pory mieszkały tylko dwie panie.
To dobrze – pomyślałem i uśmiechnąłem się do niej.

Po pogodnym obrazie pączkującej przyjaźni następuje szereg pnących się emocji, plątanina okoliczności, w które uwikłane są całkiem jeszcze małe dzieci. Ciężkie doświadczenia, jak śmierć rodzeństwa, i niepewna przyszłość (z wizją rozwodu rodziców czy przeprowadzki do domu dziecka) zatruwają życie Dawida i Moniki, tłumią ich szczęście niczym chwasty. Niełatwo poradzić sobie z dorosłymi problemami, gdy ma się kilka lat.

Wtedy ja się rozgniewałem. Tak bardzo, że aż wysypałem na podłogę wszystkie śliwki, i te już nadziane, i te puste. A potem zacząłem po nich deptać tak długo, aż zamieniły się w lepką maź. A potem pośliznąłem się na tej mazi i rozwaliłem sobie łokieć o taboret. Jeszcze leżałem, zlizując krew i śliwki, kiedy wróciła mama.
Mój Boże – powiedziała tylko, a potem się rozpłakała. A ja razem z nią.

Ratunkiem, jak to zwykle w historiach dla dzieci bywa, okazuje się bliskość ludzi i wyobraźnia. Nie zdradzę, w jaki sposób i do jakiego stopnia bohaterowie odnajdą ukojenie, ale dojdzie między innymi do dziecięcego ślubu, spotkania z pożeraczem poniedziałków i skoczkiem czasu. A na końcu czytelników czeka niespodzianka, o której pewnie będą chcieli z wami porozmawiać, najlepiej więc czytać "Dzień czekolady" w szerszym gronie.
Bożena Itoya

Anna Onichimowska, Dzień czekolady, ilustracje Emilia Dziubak, wydanie I w Wydawnictwie Literatura, Łódź 2015. Wiek:7+ Opowieść o czasie, który wszystko zmienia, o lękach, marzeniach, tęsknocie, a przede wszystkim – o miłości. Jej bohaterowie – siedmioletni Dawid i Monika – przeżywają problemy zbyt trudne na swój wiek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz