cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

niedziela, 14 kwietnia 2019

Ale auta! Odjazdowe historie samochodowe





Artystyczną historię motoryzacji wybraliśmy ze względu na walory estetyczne, a mianowicie ilustracje Macieja Szymanowicza. Wydawnictwo Egmont w serii Art proponuje jednak nie tylko oryginalne obrazy, ich uzupełnieniem są przeważnie rzeczowe przewodniki lub inne tekstowe formy popularyzacji wiedzy z rozmaitych dziedzin. Publikacja "Ale auta!" jest nawet w większym stopniu książką popularnonaukową dla najmłodszych niż albumem motoryzacyjnym. Jednak na to nietypowe ujęcie tematu "aut", tak absorbującego umysły kilkuletnich dzieci, rodzice i sami zainteresowani zwrócą uwagę zapewne dzięki ilustracjom. Jak na okładce, tak i w środku zastajemy dużo soczystych i brązowawych żółci zestawianych z różnymi odcieniami błękitu, kształtów wydłużonych oraz owali, opływowości i powiewu prędkości.
Jest to książka adresowana do przedszkolaków (nawet bystrych trzylatków!) i najmłodszych uczniów, na co wskazuje styl narracji oaz ograniczenie do minimum szczegółowych danych technicznych czy specjalistycznego słownictwa. Chyba po raz pierwszy przeczytałam "od deski do deski" publikację o historii motoryzacji, co może służyć za reklamę "Ale aut!", bo temat ten był mi dotąd obcy, zupełnie mnie nie interesował. Może dlatego, że nigdy wcześniej nie zetknęłam się z opowieścią o dziejach samochodu podaną w tonie tak lekkim i spójnym zarazem, że czyta się ją jak beletrystykę. Taka forma jest atrakcyjna dla małych czytelników, nie tylko chłopców, ponieważ plastyczność książki i uwzględnienie w niej przygody Berthy Benz powoduje "oswojenie" samochodów także dla dziewcząt.

Świtało, gdy Bertha Benz wypchnęła z szopy trójkołowy pojazd. Pomagały jej w tym dzieci: 15-letni Eugen (to imię czytamy "ojgen") oraz o kilka lat młodszy Richard. Kiedy wszyscy wraz z patentwagenem znaleźli się na ulicy w pewnej odległości od domu, Richard szarpnął za duże koło zamachowe, uruchamiając silnik. Wszyscy troje usiedli na drewnianej ławeczce pojazdu. Powoli ruszyli w pierwszą w historii samochodową, czyli automobilową podróż. Liczyła ona prawie 100 kilometrów!
(...) Dla wielu ludzi był to niesamowity widok! Drogą jechał trójkołowy powóz bez koni, w którym siedziała kobieta i dwóch chłopców. W tamtych czasach prawie nie spotykano automobili, a jeśli już jakiś pojawił się na drodze, to prowadził go wyłącznie mężczyzna. Ludzie zatrzymywali się, słysząc z daleka pyrkotanie silnika. Kiedy zza wzgórza wyjeżdżał przedziwny pojazd z trojgiem pasażerów, rozdziawiali buzie ze zdziwienia.
(...) Za trójkołowcem jechały wozy konne i cykliści. Wszyscy byli ogromnie ciekawi, co to za pani przyjechała do ich miasta, prowadząc tak dziwaczny pojazd.
Pojawili się dziennikarze, którzy z najdrobniejszymi szczegółami chcieli opisać podróż Berthy i jej synów. Zanim jednak udzieliła wywiadów, pani Benz poszła na pocztę. Stamtąd wysłała telegram do męże: "Szczęśliwie dojechaliśmy do Pforzheim – Bertha, Eugen i Richard".
Gazety jeszcze przez długie miesiące pisały o wyczynie pani Benz. To dzięki niej trójkołowy automobil wyprodukowany przez Karla Benza stał się sławny na całym świecie. Konstruktor otrzymał wiele propozycji kupna swojego wynalazku. Nareszcie mógł uruchomić produkcję.

Michał Leśniewski nie przeskakuje w każdym rozdziale (czy artykule) do kolejnego przełomu w historii motoryzacji. Często zwalnia bieg, snuje opowieść w tempie spacerowym, charakterystycznym dla pierwszych automobili i pisarzy dziecięcych. Dzięki temu czytelnicy nie mają wrażenia obcowania z encyklopedią, zdąża się przyzwyczaić do bohaterów, polubić ich, co skłania też do kibicowania w większych i mniejszych wyścigach motoryzacyjnych. Kto pierwszy pozyska dużą firmę jako producenta auta według jego patentu? Kto odważy się jechać najszybciej, a komu przypadnie laur za wytrwałość – pojazdu lub kierowcy, który był zarazem mechanikiem? Jakie firmy zdołają prześcignąć konkurencję w tworzeniu samochodów powszechnie dostępnych, lubianych lub najdłużej produkowanych? Dyscyplin współzawodnictwa jest tutaj co niemiara.
"Odjazdowe historie samochodowe" zawierają wiele akcentów polskich. Dzieci na pewno zapamiętają jeśli nie datę, to przynajmniej okoliczności, w których narodziła się motoryzacja na ziemiach polskich. Książka utrwala też informacje, w jaki sposób powstały, czym się charakteryzowały i jak bywały nazywane oraz wykorzystywane Syrenka, Warszawa, Fiat 125 (Duży Fiat) i Fiat 126p, czyli słynny Maluch.
Wplecenie wątków polskich w ogólne dzieje motoryzacji przyczyni się z pewnością do wzrostu zainteresowania dzieci dziewiętnasto- i dwudziestowieczną historią Polski, a także modelami samochodów jeszcze czterdzieści, trzydzieści lat temu najczęściej spotykanymi na polskich drogach. Trasa "Ale aut" kończy się na samochodach kontrastujących z pierwszymi wynalazkami, nowoczesnych, kosmicznych wręcz – i ze względu na prędkość, i materiały wykorzystane do ich budowy ("Hamulce najszybszych samochodów wyścigowych są wykonane z węglika krzemu"), na elektronicznym mózgu pojazdów osobowych oraz najszybszych (w roku 2017) bolidach świata: Bugatti Veyro Super Sport, Hennessey Venom GT i Koenigsegg One:1. Szkoda, że droga nie ciągnie się dalej, ku zamykającym pętlę historii użytkowym samochodom elektrycznym, coraz popularniejszym, może stanowiącym przyszłość zwykłych kierowców, a reprezentowanym też na początku książki.

Bożena Itoya

Michał Leśniewski, Ale auta! Odjazdowe historie samochodowe, ilustracje Maciej Szymanowicz, Wydawnictwo Egmont Polska (seria Egmont Art), Warszawa 2017.

1 komentarz: