cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

poniedziałek, 24 listopada 2014

Wiele twarzy abecadła



"Tak bym chciała, by literki zamieniły się w cukierki". Tymi słowami rozpoczyna się wydana przez Wydawnictwo Dwie Siostry książka "Słodkie abecadło", której treść stanowi wiersz Jerzego Bielunasa o tym samym tytule, wymieniający długą listę słodyczy na każdą literę alfabetu. Niech Was jednak nie zwiedzie tytuł - nie jest to tradycyjna książeczka do nauki czytania, a szata graficzna opracowana przez Grażkę Lange w niczym nie przypomina cukierkowej stylistyki tego typu pozycji.
Głównym bohaterem książki są bez wątpienia litery. Czarne, odcinające się wyraźnie od białego tła, wyeksponowane, skupiające na sobie wzrok. Książka nie wpisuje się w trend uczenia alfabetu na prostych czcionkach bezszeryfowych - wręcz przeciwnie, jest pochwałą typografii. Kroje czcionki zmieniają się tu jak w kalejdoskopie, od naśladujących surowe pismo maszynowe po pełne zawijasów litery przypominające pismo odręczne. Małe, wielkie i gigantyczne, wytłuszczone, pochylone, rozstrzelone: wygląda to trochę jak swobodne eksperymenty dziecka siedzącego pierwszy raz przed komputerowym edytorem tekstu i bawiącego się ustawieniami czcionek. Często jest to moment, w którym po raz pierwszy uświadamia ono sobie, że tekst nie musi być wyłącznie nośnikiem treści, zagadką do rozszyfrowania, ale może stanowić sam w sobie formę ekspresji. Litery w "Słodkim abecadle" są w równym stopniu do oglądania, co do czytania. Ze zdumieniem odkryłam, że książka intryguje moją półtoraroczną córkę, która niedawno poznawała alfabet z innej pozycji tego wydawnictwa. Z ogromnym zainteresowaniem przyglądała się różnym kształtom liter - przy okazji okazało się, że czcionki szeryfowe nie stanowią dla niej problemu (choć już czcionki odręcznej nie zidentyfikowała jako tekstu).
W cieniu wiersza, migające gdzieś na obrzeżach stron, sypnięte tu i tam - słodycze. Czasem już tylko wspomnienie słodyczy, jak przeżuta guma balonowa, ubrudzone tortem urodzinowym świeczki czy patyk z watą cukrową, znikający za krawędzią strony. Niektóre smakołyki poczynają sobie nieco odważniej: herbatniki ukradkiem zastąpiły kilka liter w tekście, a słowo "oranżada" wykrzywia się, zasłonięte  butelką z czerwonym płynem. Jednak ogólnie rzecz biorąc, łakocie przedstawione są niezbyt nachalnie, być może po to, aby nie kusić czytelnika. Jeśli tak, mój mózg nie dał się oszukać i dopowiedział sobie to, czego nie widział. A więc odradzam czytanie na pusty żołądek.
Uzupełnieniem książki jest seria fotografii wykonanych podczas zabawy w "żywe litery". Ich bohaterami są dzieci ubrane w namalowane na papierowych workach litery i zajadające słodycze oraz - zapewne dla równowagi - jabłka. Nie jest to pieczołowicie przygotowana sesja zdjęciowa, ze starannie dobranym tłem, oświetleniem i uśmiechniętymi buziami, raczej fotograficzna relacja z warsztatów. Zdjęcia są zdecydowanie amatorskie - twarze niektórych dzieci są rozmyte lub giną w cieniu, sfotografowane w zbyt ostrym świetle. Nie twierdzę, że to źle - dodaje to fotografiom autentyzmu i mogłoby tchnąć w książkę trochę żywego, dziecięcego entuzjazmu, gdyby nie jeden mały szkopuł: dzieciaki miny mają raczej ponure, żeby nie powiedzieć - wisielcze. Może w momencie wykonywania zdjęć były już zmęczone, w każdym razie można odnieść wrażenie, że sesja nie sprawiała im szczególnej przyjemności.
 
Rodzice szukający typowej książki do nauki alfabetu mogą być zawiedzeni. "Słodkie abecadło" nie prowadzi dziecka za rękę, lecz wrzuca je od razu na głęboką wodę. Pokazuje, w jak wielu różnych odmianach może występować każda z liter i jak można się nimi bawić. Jeśli powyższy opis Was nie przeraża, lecz intryguje, warto sięgnąć po tę pozycję. Czy spodoba się dzieciom? Na to pytanie mogą odpowiedzieć tylko one same.
Joanna Pietrulewicz

Od wydawcy: A jak Ananasy, B jak Bombonierki, C jak Ciasteczka.
W wesołym wierszu Jerzego Bielunasa, śpiewanym niegdyś przez Małe Wu Wu, abecadło staje się zaklęciem spełniającym najsłodsze dziecięce marzenia. Litery zamieniają się tu w smakołyki, ożywają na fotografiach, przymierzają różne kroje pisma i zmieniają rozmiary. Nauka alfabetu jeszcze nigdy niebyła tak słodka!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz