Seria
książek o Panu Kuleczce ma już wiernych fanów, którzy wyczekują
na jej kolejne tomy. My dołączyliśmy do tego czytelniczego,
nieoficjalnego fanklubu dopiero teraz, gdy mój syn ma już dziesięć
lat. Przeczytaliśmy razem najpierw "Radość", a zaraz
potem "Marzenia" – dwie ostatnie odsłony cyklu
(wcześniej ukazały się: "Pan Kuleczka", "Skrzydła",
"Spotkanie", "Światło", "Dom").
Okazało się, że opowiadania o Panu Kuleczce, kaczce Katastrofie,
psie Pypciu i musze Bzyk-Bzyk można czytać i zupełnym maluchom
(niemowlętom, dwulatkom, przedszkolakom), i wykorzystywać do nauki
samodzielnego czytania (wiem, że były to pierwsze lektury
niektórych dzieci z klasy syna), a także, jak my, spędzać z nimi
wspólne wieczory ze starszymi dziećmi.
Nie
pokazywał w kierunku, w którym odleciały ptaki, ale tuż przed
siebie. Spod źdźbła trawy, które teraz łaskotał, wysunął się
mały pajączek. Snuł nitkę delikatną jak dym. Dmuchnął wiatr.
Nitka oderwała się od trawy, a pajączek uleciał razem z nią w tę
samą stronę co ptaki. Może gdzieś tam, daleko się z nimi spotka?
I może my też tam kiedyś odlecimy którejś jesieni? Tak w każdym
razie pomyślał Pypeć.
Styl
pisarstwa Wojciecha Widłaka i malarstwa Elżbiety Wasiuczyńskiej
ujmują świat dzieciństwa właśnie takim, jakim jest lub jakim
powinien być dla każdego dziecka. To po prostu magia. Te dwa
wielkie talenty połączone ze sobą tworzą ulotne impresje, wesołe
sytuacje, celne obserwacje świata, bardzo przyjazną atmosferę i
dużo, dużo ciepła. Książka "Marzenia" jest wdzięcznym,
pięknym przedmiotem z bogatym wnętrzem, ilustracje można oglądać
w nieskończoność, a treść napawa pogodą i otuchą nawet po
najcięższym dniu.
A
może w ogóle nic nie warto, co? Najlepiej usiąść sobie gdzieś w
kąciku, z kołem ratunkowym na szyi na wszelki wypadek! Przecież
wtedy nie tylko do końca, ale w ogóle nigdzie byśmy nie doszli,
prawda? Chodź!
Historyjki
o Panu Kuleczce i gromadce jego przyjaciół wydają się spokojne i
nieco filozoficzne, ale jest w nich także wiele ruchu. W tym
dosłownym znaczeniu – bo w książce "Marzenia"
bohaterowie ciągle spacerują, pokazując małemu czytelnikowi
najprostszy ze zdrowych i inspirujących sposobów na spędzanie
czasu z rodziną czy kolegami. Opowiadaniami drogi, czy raczej
dróżki, są "Deszczowy spacer", "Rower",
"Piórko", "Ślady". W książce znajdują się
też historyjki rozgrywające się w domu (na przykład "Skarb
piratów"), które są nie tylko źródłem pomysłów na
zabawy, ale i zwierciadłem domowego życia: każdy czasem ma
humorki, nudzi się, kłóci, wątpi w sens. Autor zachęca też do
gimnastyki umysłu: dużo tu prostych sytuacji i relacji, ale też
wiele refleksji, przystępnych dla najmłodszych, kształtujących
wyobraźnię i postrzeganie świata.
– A
jeżeli nie dojdziemy do końca? – zapytał Pypeć i się
zatrzymał.
Katastrofa,
mimo szumu fal, usłyszała jego pytanie i też się zatrzymała. Pan
Kuleczka przez chwilę nie odpowiadał. Stali wszyscy w milczeniu,
tylko Bzyk-Bzyk pobzykiwała z cicha, jak to ona.
– Nie
zawsze dociera się do końca... – zaczął Pan Kuleczka. – A już
na pewno nie zawsze od razu...
Trudno
opisać ilustracje Elżbiety Wasiuczyńskiej, tak by nic na tym
opisie nie straciły. Uwielbiamy malutki akcent pojawiający się na
niektórych stronach "Marzeń" – naszą faworytkę
Bzyk-Bzyk, uroczą, niezbyt rozmowną towarzyszkę Pana Kuleczki.
Zawsze jej szukamy. Poszczególne ilustracje są jakby obrazami w
naszej prywatnej galerii. Każdą z nich można sobie wyobrazić jako
pocztówkę lub plakat. Odzwierciedlają różne nastroje – spokój
domowego pichcenia, eksplozję barw i humorów podczas deszczowego
spaceru, stonowane chwile na pikniku w parku, rozleniwienie na
letniej łące czy oczarowanie i oczekiwanie towarzyszące nam w
zimowe, przedgwiazdkowe wieczory. Takie obrazki zostają w pamięci
na długo, w przyszłości mogą być dla naszych dzieci synonimem
dzieciństwa, pierwszym skojarzeniem z książką i plastyką. A
scena mycia szyby jest niemal interaktywna, znając mojego syna –
gdyby był o kilka lat młodszy, zacząłby machać Panu Kuleczce i
próbowałby zetrzeć resztę płynu z szyby, żeby w pełni zobaczyć
Katastrofę.
Do
dzieci uwielbiających "Pana Kuleczkę" przemawiają chyba
przede wszystkim prostota tekstu i barwny świat przedstawiony –
zarówno zróżnicowane, mocne kolory ilustracji, jak odmienne
charaktery bohaterów. "Marzenia" są książką łagodną,
autorzy nie poszukują na siłę nowoczesności formy, treści i
wyrazu, nie eksperymentują, a jednak skutecznie przyciągają tłumy
czytelników i z pewnością kiedyś zostaną uznani za klasykę
polskiej literatury i ilustracji dla dzieci.
Bożena
Itoya
Wojciech
Widłak, Pan Kuleczka. Marzenia, ilustrowała Elżbieta Wasiuczyńska,
Media Rodzina, Poznań 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz