W
zbiorze "Złap byka za rogi, czyli półżartem o pułapkach
językowych" błędy i pułapki językowe, które niekiedy
sprawiają kłopot nawet dorosłym, wyjaśnione zostały za pomocą
wesołych wierszyków i krótkich objaśnień, czasem zawierających
językoznawcze sztuczki. Te językowe zawiłości rozsupłać mogą
starsi uczniowie szkoły podstawowej – mniej więcej od trzeciej
klasy wzwyż. Lektura ta przyda się szczególnie dzieciom
przygotowującym się do konkursów polonistycznych z zakresu
ortografii i poprawnej polszczyzny.
Wierszyki
Agnieszki same w sobie, pomijając wymiar dydaktyczny, są przyjemną
lekturą: lekkie, wesołe, z odpowiednią dawką szaleństwa i
absurdu. Większość z nich może być czytana nawet najmłodszym
dzieciom.
Pan
Lubomir spod Nielubi
przeogromnie
sprzeczki lubił.
Sprzeczał
się więc z deszczem o to,
że
fryzury moczy kotom,
waśnił
się z obłokiem, który
cień
ponury rzucał z góry,
swarzył
się ze śniegiem, gdyż
ten
nie lubił padać wzwyż,
kłócił
się z wiaterkiem, bowiem
wiejąc,
wszystkim mieszał w głowie...
Po
rymowanej historyjce zawsze następuje krótki wykład o poprawności
językowej, zrozumiały dla dorosłych, młodzieży i starszych
dzieci. Zagadnienia poruszane przez autorkę wydają się oczywiste,
a jednak codziennie słyszę (rzadziej widzę) właśnie te błędy
językowe, i to częściej z ust dorosłych niż dzieci.
Po
co brnąć w bądź co bądź jednostajny rym na -ąć?
Po
to, by przypomnieć czytelnikom, że czasownik wziąć
powinien być wymawiany tak jak inne czasowniki z tego wiersza –
bez zbędnego -ś- w
końcówce. Pora się więc za siebie wziąć i od dzisiaj mówić
wziąć (a nie
wziąść!).
Agnieszka
Frączek pozwala poznać zasady, ale też źródła poprawności
językowej, informując na przykład, że "Forma: za wyjątkiem
to rusycyzm i dlatego jest krytykowana" (s. 39). Wiedzieliście?
Ponadto autorka nie tylko wytyka błędy, ale też proponuje zabawy
znaczeniami, uświadamiające nam, co naprawdę mówimy przekręcając
słowa czy sformułowania.
Pewien
pan z radia dziś na antenie
podał
wiadomość dziwną szalenie.
Oznajmił
bowiem, że tego roku
dwie
beczki śniegu spadną w Maroku
i
wylądują: bum! bam! na plaży.
Lecz
co dziwniejsze, rzecz ta się zdarzy.
kiedy
nadejdzie już drugi grudzień.
Zaraz!
Chwileczkę! Jak to? O ludzie!
Dwa
grudnie w roku? Dwa razy święta?
To
ci dopiero rzecz niepojęta!
Jeżeli
więc chcecie, by dzieci zapamiętały, jak pisze się nazwy
konkretnych produktów danej marki (na przykład samochodu), jak
odmienia się kłopotliwe czasowniki (np. pchnąć, przyjść
w liczbie pojedynczej czasu przeszłego) albo która z form jest
prawidłowa: z rzędu czy pod rząd, rękami,
rękoma czy ręcoma, kiślu czy kisielu –
przeglądajcie razem "Złap byka za rogi, czyli półżartem o
pułapkach językowych" Agnieszki Frączek. A jeżeli
potencjalny czytelnik nosi imię Iwo, Bruno lub Hugo, powinien mieć
tę książeczkę na własność.
Bruno
z Hugonem, Hugo z Brunonem
mkną
do Iwona dzikim slalomem.
Ilustracje
Agnieszki Żelewskiej wpadają w oko, są kolorowe i niecodzienne, bo
stworzone częściowo przez rysowanie, a w dużej mierze przez
wycinanie: kartonu, papieru, fotografii (ludzkie oczy słonia bardzo
przyciągają uwagę czytelnika i zapadają w pamięć). Dodatkowo w
tle większości wierszy pojawiają się zeszytowe kratki lub linie.
Na kartkach książki dzieje się więc dużo, jak to bywa w
kolażach, także tych językoznawczo-poetyckich.
Czytając
zbiór "Złap byka za rogi, czyli półżartem o pułapkach
językowych" najmłodszym dzieciom, lepiej pominąć wiersze, w
które "wrymowane" są błędy językowe lub przeczytać
tylko alternatywne (znajdujące się w części wykładowej)
zakończenie z prawidłową formą. Książka ta jest zatem bardzo
przydatna i daje wiele możliwości wykorzystania: jako "zwykła"
lektura, w szkole, na dodatkowych zajęciach. Zawsze jednak trzeba
używać jej rozsądnie, by dziecko nie zapamiętało tytułowych
byków.
Bożena
Itoya
Agnieszka
Frączek, Złap byka za rogi, czyli półżartem o pułapkach
językowych, ilustracje Agnieszka Żelewska, Wydawnictwo Literatura,
Łódź 2014.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz