W
"Piastowskich orłach" na 220 stronach rozmieszczonych
zostało 10 opowiadań Grażyny Bąkiewicz, Kazimierza Szymeczki i
Pawła Wakuły, zilustrowanych przez Mikołaja Kamlera, oraz noty
historyczne do każdego z opowiadań (11 stron na końcu publikacji).
Wszystkie utwory dotyczą okresu panowania Piastów i rozgrywają się
na terenach dzisiejszej Polski. Książka otwiera pięciotomowy cykl
"Zdarzyło się w Polsce", którego pomysłodawcą jest
Paweł Wakuła, a adresatem dzieci w wieku 10-14 lat (według
wydawnictwa Literatura).
"Piastowskie
orły" to nie tylko wiedza historyczna, ale i duża dawka
przygody, a autorzy dostarczają nam wrażeń literackich
przynajmniej w tym samym stopniu, co informacji. Nie mamy więc do
czynienia z podręcznikiem szkolnym ani publikacją popularnonaukową,
ale, zgodnie z tytułem, ze zbiorem opowiadań, czyli dziełem
literackim. Charakter informacyjny posiadają natomiast zamykające
książkę noty historyczne (w tym objaśnienia archaizmów) oraz
wyróżnione kursywą komentarze na końcu niektórych utworów,
zazwyczaj dotyczące kontynuacji wydarzeń opisanych w danym
opowiadaniu. Całość czyta się bardzo dobrze, i to nie tylko małym
pasjonatom historii, ale wszystkim lubiącym czytać, zwłaszcza
wielbicielom książek przygodowych. W przyswajaniu pewnych faktów i
okoliczności z dziejów Polski pomagają humorystyczne akcenty,
pojawiające się w "Piastowskich orłach" niejako na
przełamanie lodów, czyli w pierwszym opowiadaniu ("Nowy Bóg
księcia Mieszka"), oraz dla rozładowania ciężkiej atmosfery
ostatniego utworu ("Królewska sprawiedliwość").
– A
wy też, panie, dostaliście na tym chrzcie nowe imiona? – zmienił
temat.
– A
jakże! Arnoldus! Gniewój, a jak ciebie nazwali?
– A
bo ja pamiętam? Też jakoś na A... Skąd mam wiedzieć, skoro
wszyscy mówią do mnie po staremu. Ale znak krzyża znam. Wieczerza
gotowa?
– Gotowa.
A jaki dzisiaj dzień? Czy aby nie piątek?
– Pewnie
nie. Ileż może być piątków – prychnął młody rycerz. –
Chodzi o to, że nie wolno jeść mięsa przy piątku. Misjonarz
zabronił – mrugnął do Semka.
Ten
skinął głową i zaczął jeść, zastanawiając się, kim jest ta
wygnana księżna Polityka, z czego się robi chrzest, czy misjonarz
też nosi zbroję i po czym pozna tego Piątka, przy którym nie
wolno jeść mięsa.
(Kazimierz
Szymeczko, Nowy Bóg księcia Mieszka. Opowieść z czasów Mieszka
I)
Utwory
zostały ułożone chronologiczne i opatrzone dyskretną linią czasu
na dole strony, gdzie w odpowiednim momencie (przeważnie raz lub dwa
razy na opowiadanie) oznaczono istotne daty. Także w spisie treści
pod każdym tytułem przytoczono dokładne daty, w jakich rozgrywa
się akcja. Autorzy w przystępny sposób opowiadają o postaciach
historycznych i centralnych punktach w dziejach państwa, trochę też
o przeznaczeniu, duchach i obecności Boga w zwyczajnym życiu.
"Piastowskie orły" po prostu mają klimat ówczesnej
Polski, chrześcijaństwa i państwa w powijakach.
– Jestem
biskup Wojciech z Czech – powiedział bez strachu ten, który
przewodził wędrowcom. – Pobłądziliśmy w puszczy i chcieliśmy
odpocząć, wysuszyć się przy ognisku i wziąć przewodnika, który
poprowadzi nas do Gniezna do księcia Bolesława.
Zbóje
zaśmiali się, bo biskup widocznie nie zdawał sobie sprawy, w czyje
ręce wpadł.
– Ależ
wiem, kim jesteście – powiedział.
– Niby
skąd? – zdziwił się Nochal.
– Mówią
o tym duchy podążające za wami. Musi być wam z nimi ciężko,
szczególnie w nocy, gdy kłębią się wokół was na legowiskach i
przyduszając, żaląc się na los, jaki ich spotkał.
Zbójom
nieswojo się zrobiło, bo rzeczywiście gryzło ich coś w nocy, ale
myśleli, że to robactwo, a od biskupa dowiedzieli się, że to
dusze.
(Grażyna
Bąkiewicz, Srebrny dzban. Opowieść z czasów Bolesława Chrobrego)
Mimo
zastosowania fikcji literackiej i przygodowej oprawy, opowiadania z
czasów Piastów nie są naiwne i przesadnie łagodne. Na kartach
"Piastowskich orłów" przewijają się kolejne zbrojne
starcia, łupiący i mordujący zbójcy, spalone grody i pozostałości
po bitwach (także te napawające grozą – ludzkie) w ich
okolicach. W tych przygodach rozmiłować się mogą wielbiciele
mocnych (ale bez przesady) wrażeń.
Pomorzanie
pierwsi zaczęli pierzchać na boki, porzucali ciężkie tarcze i
uciekali przed siebie. Bywało, ze któryś z nich ujrzał w gęstym
tumanie jakiś groźny cień i pchał mieczem, a w następnej chwili
w jego objęcia osuwał się najbliższy druh.
Woje
Kazimierza, aby rozpoznać się we mgle, krzyczeli bojowe zawołanie:
"Lednica! Lednica!". Znajda, upojony bitwą, ogarnięty
bojowym szałem, krzyczał wraz z innymi i siekł uciekających po
karkach.
Gdy
opar znad jeziora wreszcie zaczął się rozwiewać, oczom zebranych
ukazał się straszliwy widok – wszędzie leżeli zabici i ranni.
Armia Masława przestała istnieć. Samozwańczy książę Mazowsza
zbiegł z pola bitwy na czele niedobitków.
(Paweł
Wakuła, Powrót do domu. Opowieść z czasów Kazimierza
Odnowiciela)
O
wspomnianą już atmosferę dawnych czasów autorzy zadbali
wykorzystując odpowiednie wydarzenia historyczne, słowa i motywy:
mamy tu runy, wojny o tron, królo- i bratobójców, pogańskie
wierzenia, życie w drużynie, nawet zasady handlu, zwyczaje
kulinarne i te związane z higieną osobistą. W opowiadaniach
powtarza się motyw dziecka lub młodzieńca nieznającego swojego
pochodzenia i przez przypadek trafiającego do książęcej drużyny.
Nawet jeśli nie zaginione, to dorastające dziecko występuje w
niemal każdej opowieści (wyjątkiem jest "Testament
Krzywoustego" Kazimierza Szymeczki).
Jedyna
rzecz, jaka została mu po rodzicach, to symbol wytatuowany na
przedramieniu. Trzy proste kreski przecięte czwartą. Nie po raz
pierwszy zastanawiał się, co znaczą, ale nic nie mógł na to
poradzić, że nie pamięta. Ale skoro woj tak się przejął,
przyznał:
– Nie
wiem. Byłem zbyt mały, gdy straciłem rodziców, i nie zdołałem
zapamiętać, o co chodzi z tymi kreskami.
– To
znak rodu Skoweszów, a skoro go nosisz, znaczy, że jesteś synem
Mościsława. Twój ojciec był władyką, póki nie uległ napaści
Prusów, tych samych, co potem biskupa Wojciecha zabili.
(Grażyna
Bąkiewicz, Srebrny dzban. Opowieść z czasów Bolesława Chrobrego)
Zbiór
jest spójny, dobrze skomponowany, ale czytelnik może też wyróżniać
niektóre, najbliższe mu teksty. Nam najbardziej spodobały się
opowiadania Pawła Wakuły ("Powrót do domu", "Krwawa
łaźnia", "Prawdziwa odwaga" i "Królewska
sprawiedliwość"), ze względu na ciekawe opowieści zbudowane
wokół postaci Kazimierza Odnowiciela, Leszka Białego i Henryka
Brodatego czy Kazimierza Wielkiego, poczucie humoru i nie unikanie
tematów trudnych, jak królewskie romanse i ich skutki. Bohaterowie
stworzeni przez Pawła Wakułę są po prostu ludzcy, wiarygodni i
bliscy młodemu czytelnikowi, a i język autora określiłabym jako
naturalny, płynny, ale też szlachetny, wyjątkowo przyjemny dla
tych, którym leży na sercu kultura języka. W odpowiednich
momentach autor dostosowuje narrację – sposób myślenia i
wypowiadania się – do postaci reprezentujących różne stany.
W
tej chwili powinien odwrócić się na pięcie i ile sił w nogach
pognać w przeciwnym kierunku. To nie była jego sprawa! Jakiś możny
pan zleciał z konia na polowaniu... Wielka rzecz! Oni mieli swój
świat, a on miał swój. Życie nauczyło go, że drogi biednych i
bogatych krzyżowały się tylko w jednym celu, żeby ci biedni stali
się jeszcze biedniejsi!
(Paweł
Wakuła, Królewska sprawiedliwość. Opowieść z czasów Kazimierza
Wielkiego)
Zbiór
"Piastowskie orły" jest cennym źródłem wiedzy o języku
polskim. Po pierwsze, młodzi czytelnicy poznają dawne imiona
polskie i słowiańskie, które noszą dziecięcy bohaterowie: Semko,
Gatek, Dobrogniew, Czarko, Dobko czy Niesuł. Opowiadania zawierają
też objaśnienia królewskich przydomków, przy czym nie zawsze są
to informacje pewne – czasem bohaterowie tylko przypuszczają, skąd
wziął się "Śmiały" czy "Biały" reprezentant
Piastów, co może zainspirować czytelnika zarówno do szperania w
poważniejszych publikacjach, jak i własnych zabaw językowych.
Ponadto książka napisana została ładną, zrozumiałą dla
współczesnego dziecka polszczyzną, ale autorzy zgrabnie wpletli
elementy stylizacji językowej: starsze nazwy (rzeczowniki),
czasowniki, czasem szyk zdania. Zabiegi te dobrze komponują się z
treścią opowiadań, a całość posiada starodawną,
rycersko-przygodową atmosferę. "Piastowskie orły" mogą
nie tylko oswoić trzecio-, czwarto- czy piątoklasistę z nauką
historii, ale i być dla niego wprowadzeniem do poważniejszych
lektur szkolnych, pisanych dawniejszą polszczyzną.
Ilustracje
Mikołaja Kamlera dobrze oddają ducha utworów literackich Grażyny
Bąkiewicz, Kazimierza Szymeczki i Pawła Wakuły. Nasze oko cieszyła
szczególnie efektowna okładka z orłem przypominającym znak wodny
i piastowskim wojem wyzierającym zza kurtyny (historii?). Ilustracje
towarzyszące poszczególnym opowiadaniom przedstawiają przede
wszystkim postacie, wśród których królują "chłopcy
wyzierający" – bawiliśmy się w wyszukiwanie kolejnych
bohaterów schowanych za kotarą, kufrem czy krzakiem. Uwagę
czytelnika przykuwają groźne, uzbrojone czarne charaktery,
zwłaszcza rycerz z blizną i krzyżacy, a także sceny walk (wręcz
i z wykorzystaniem broni, czasem nawet zakrwawionej). Mikołaj Kamler
zastosował kilka nieoczywistych rozwiązań, jak mroczny rycerz na
pierwszym planie częściowo zasłaniający bitwę ("Krwawa
łaźnia" Pawła Wakuły, według nas jedno z najważniejszych i
najciekawszych opowiadań w tomie) czy ujęcie rozmazującego się i
"kurzącego" pędu, przypominające trochę scenę z gry
komputerowej, ale w ujęciu malarskim – po umykającym bohaterze
zostały tylko chmura pyłu i nogi znikające pod zamykająca się
bramą (widać jej ruch) oraz ścigający go strażnicy grodu,
biegnący na różnych poziomach ("Królobójcy" Grażyny
Bąkiewicz). Ilustracjami opatrzone zostały nawet noty historyczne,
publikacja jest więc kolorowa i mimo dużej wartości merytorycznej
utrzymuje się w konwencji przejrzystej, porywającej książki
przygodowej dla starszych dzieci.
Bożena
Itoya
Grażyna
Bąkiewicz, Kazimierz Szymeczko, Paweł Wakuła, Piastowskie orły.
10 opowiadań z czasów Piastów, ilustrował Mikołaj Kamler,
konsultacja merytoryczna prof. dr hab. Przemysław Waingertner, cykl:
Zdarzyło się w Polsce, seria: A to historia, Wydawnictwo
Literatura, Łódź 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz