Humorystyczno-edukacyjna
seria "Ale historia...", pisana fachowo oraz ciekawie przez
Grażynę Bąkiewicz, ilustrowana wesołym ołówkiem Artura
Nowickiego i ukazująca się w wydawnictwie Nasza Księgarnia, liczy
trzy tomy i kwitnie. Ostatnia (jak dotychczas) odsłona bawi już
samym tytułem: "Jadwiga kontra Jagiełło" brzmi jak
prasowy nagłówek, i to raczej dotyczący sportowego ringu niż
wielkiej historii. Wszystko się mniej więcej zgadza, bo w tej
książce historię badają uczniowie, podejmując, na życzenie
nauczyciela historii (imć Cebuli), wyzwanie zbliżone do zakładu:
kto był lepszym królem – Jadwiga czy jej mąż Jagiełło? Powagi
znajdziemy tu tylko tyle, ile jest niezbędne dla zachowania
historycznej "czystości" danych, które przekazywane są
już w sposób mniej konwencjonalny, bo poprzez wypowiedzi małych
(fikcyjnych) bohaterów, ich obserwacje podejmowane "na żywo"
w XIV i XV wieku oraz w formie krótkich, zabawnych komiksów. Poza
graficznymi wstawkami i tradycyjnymi ilustracjami mamy do czynienia z
przygodowym opowiadaniem czy też minipowieścią, bez historycznych
notek, przypisów i wykładów. To czysta beletrystyka, choć autorka
odwołuje się do licznych ciekawostek i faktów z dziejów Polski.
Bohaterem
każdej trzeciej serii "Ale historia..." jest inny uczeń
tej samej klasy. W "Mieszko, ty wikingu!" poznaliśmy
Aleksa, w "Kazimierzu, skąd ta forsa?" przez historię
prowadziła nas Zuzka, a "Jadwiga kontra Jagiełło" należy
do Grubego.
Cześć,
jestem Gruby. Naprawdę mam na imię Karol, ale jakoś nikt o tym nie
pamięta. Nawet w domu mówią na mnie Gru, co podobno było
pierwszym słowem skierowanym do mnie przez mojego młodszego brata.
Że niby taka pamiątka, ale przecież wyraźnie słychać, że to
skrót od Grubego, i świadczy raczej o tym, że mój brat już
pierwszym słowem chciał mnie obrazić. Nie skarżę się, bo w
końcu na pierwszy rzut oka widać, że jestem za gruby. Już ze sto
razy próbowałem zerwać ze słodyczami, ale na postanowieniach się
kończy. No cóż, każdy ma jakąś słabostkę. Chociaż nie, nie
każdy. Mój brat jest idealny, w dodatku nie lubi cukierków.
Podobnie jak rodzice. Wszyscy w tej rodzinie (poza mną) jedzą
sałatę, liczą kalorie i mają sprawy pod kontrolą.
Karol
vel Gruby vel Gru jest bardzo wdzięcznym bohaterem, chyba bardziej
ludzkim od poprzednich, może dlatego, że mniej przebojowym i
bliższym zwykłym dzieciom, do jakich zapewne zaliczają się
czytelnicy. Czytając książkę pozornie traktującą tylko o
historii, poznajemy jedną z wielu rodzin oraz należącego do niej
chłopca, który ma i kolegów, i kompleksy, i marzenia – jak każdy
młody człowiek. Trochę śmiejemy się z tego, co myśli i mówi,
ale głównie kibicujemy mu, mamy nadzieję, że zostanie dostrzeżony
i doceniony przez swoje środowisko, zwłaszcza rodzinne, bo tego
pragnie chyba najbardziej.
Niektóre
problemy świata przedstawionego odbiegają od naszych,
współczesnych, bo rzecz dzieje się w przyszłości i rodzice
Grubego borykają się na przykład z wymianą starego samochodu na
kapsułę do przemieszczania się w przestrzeni. Również nauczanie
historii przebiega inaczej niż w szkole choćby mojego syna, i
właśnie dlatego książki Grażyny Bąkiewicz są takie ciekawe dla
czytelników, nawet tych początkujących.
Wciskając
guzik, patrzyłem na drzwi, czy aby w ostatniej chwili się nie
otworzą i ktoś nie powstrzyma startu. Ale nie. Udało się. Hurra!
Szuuuu...
mknąłem przez warstwy czasu. Jak mówię "mknąłem", to
nie jest to żadna przenośnia. Ławki Cebuli, w przeciwieństwie do
publicznych środków transportu, przenoszą w przeszłość
błyskawicznie. Wystarczy wstrzymać oddech i już jest się dawno
temu.
Raz,
dwa, trzy... i wylądowałem. Szczęśliwie w jednym kawałku,
chociaż nieźle zagruchotało, gdy osiągnąłem cel. Ale ławka się
nie rozsypała i zaraz zniknęła w czasoprzestrzeni. Cebula przyśle
ją we właściwej chwili.
Te
niewielkie próbki tekstu dobrze pokazują, jakim językiem pisane są
książki z cyklu "Ale historia...": zwięzłym, lekkim,
elastycznym, niemal potocznym, ale nadal poprawnym i skodyfikowanym,
odpowiadającym podręcznikom. Ta charakterystyka znakomicie
odpowiada także obrazowi historii, jaki przekazują autorka i
ilustrator. Naprawdę żałuję, że podobnych publikacji nie było w
moim dzieciństwie (lub na nie nie trafiłam) i dzieje Polski jawiły
mi się zbiorem dat oraz nudnych opisów koligacji władców. Książka
"Jadwiga kontra Jagiełło" oswaja z egzotyką dawnych
wieków i porządkuje wiedzę już na samym początku jej zdobywania,
bo w polskich szkołach dzieci dostają podręcznik do historii w
czwartej klasie, w wieku dziesięciu lat, a po serię "Ale
historia..." mogą sięgnąć nawet wcześniej.
Władysław
Jagiełło, Jadwiga Andegaweńska i inne postaci historyczne
przedstawione zostały w ciekawy, często wesoły sposób, jako
osoby, które moglibyśmy minąć na ulicy i trochę je poznać, jak
politycy, o jakich słyszy się na co dzień w mediach (bo zakładam,
że dzieci o nich nie czytają). Pojawia się też wątek
przedmałżeńskiej miłości młodej Jadwigi, porywający dla
dziewcząt po obu stronach książki. Chłopcy pewnie zainteresują
się opisami Krakowa i wzmiankami o bitwach, oblężeniach oraz
szpiegach. Do Krzyżaków dołączy nawet jeden z uczniów
(określenie "kolega" nie bardzo tu pasuje) z klasy
Grubego, jeśli czytaliście poprzednie książki z tej serii,
zgadnijcie, który? Powrót w pełnym składzie z wycieczki w czasie
będzie ostatnim, ale też najtrudniejszym zadaniem, jakie Grubemu i
jego kompanii wyznaczy profesor Cebula.
Zaletą
i specyficzną cechą tej historycznej przygody jest, pod kolejnym
już względem, charakter bohatera. Gruby to smakosz, w podróżach
do przeszłości najbardziej interesują go przepisy na słodycze.
Dzięki temu z lektury dowiemy się dużo o wyposażeniu czternasto-
i piętnastowiecznej kuchni, sposobach przyprawiania oraz podawania
potraw, pracy kucharza, zwyczajach przy stole, a nawet poznamy
przybliżoną cenę cukru. Wszystko to zostało smakowicie doprawione
obrazkami Artura Nowickiego, tym razem jeszcze bardziej
satysfakcjonującymi, pełnymi humoru, szczegółów, śmiesznych
min, cieni (łącznie ze śladami po poruszonych i znajdujących się
już gdzie indziej przedmiotach), szczerbatych uśmiechów i
wciąganych do przeszłości, rozciągniętych postaci. I choć kolor
pojawia się tylko na okładce, są to ilustracje wyjątkowo barwne
oraz nowoczesne.
Jeśli
wasze dzieci lub podopieczni jeszcze nie zetknęli się z cyklem "A
to historia...", koniecznie zadbajcie o uzupełnienie tej luki.
Można zacząć nawet od książki "Jadwiga kontra Jagiełło"
– mimo że jest to trzecia część, wszystkie elementy świata
przedstawionego zostały czytelnie objaśnione i są zrozumiałe dla
debiutującego konesera historii Polski w ujęciu
obrazkowo-przygodowym.
Bożena
Itoya
Grażyna
Bąkiewicz, Jadwiga kontra Jagiełło, ilustracje Artur Nowicki,
seria Ale historia..., Nasza Księgarnia, Warszawa 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz