Wydawnictwo
Nasza Księgarnia przygotowało w tym roku kilka okazałych
publikacji obrazkowych, jedną z nich jest olbrzymi "Atlas
miast" (ilustracje: Martin Haake, tekst: Georgia Cherry),
pierwotnie wydany w 2015 roku (Aurum Press – The Quarto Group,
Londyn 2015). Nie mamy w domu wielu podobnych pozycji (przypominam
sobie dwie oraz blok "aktywnościowy" do jednej z nich), na
"Atlas miast" spojrzeliśmy więc świeżym okiem, bez
zamiaru i predyspozycji do porównywania go z konkurencyjnymi
ujęciami.
Książka
posiada walory edukacyjne, przekazuje bowiem pewne elementy wiedzy
kulturoznawczej, historycznej, geograficznej i ogólnie
przyrodniczej, ale należy pamiętać, że jest to przede wszystkim
publikacja artystyczna. Po układzie i proporcjach przyjętych w
obrazkach poświęconych Warszawie szybko oceniliśmy, że w "Atlasie
miast" wszystko jest umowne, subiektywne i nie w pełni poważne.
Podtytuł określa rozmiar przedsięwzięcia: ambitni autorzy
opracowali aż 30 dwustronicowych plansz, zbudowanych z pewnych ikon
kultury (także popularnej) danego miasta, a każdy obrazek opatrzyli
krótkim, prostym i bardzo ogólnym podpisem, dodając także jedno-
lub kilkuzdaniowy opis miasta, informację o kraju (w którym
znajduje się dane miasto), języku i populacji. Dla jasności
znajdziemy tu też flagę i zwrot "dzień dobry" lub
"cześć" w języku urzędowym albo jego miejscowym
wariancie (kangur mówi "G'day"), a dla lepszej zabawy –
pięć szczegółów do wyszukania (np. 5 rowerzystów w Kopenhadze,
5 niebieskich czaszek w Meksyku, 5 tangarek w Rio de Janeiro, 5
autobusów wodnych w Amsterdamie).
Ponad
połowa miast pokazanych w atlasie leży w Europie (Lizbona,
Barcelona, Londyn, Amsterdam, Paryż, Rzym, Berlin, Helsinki, Oslo,
Kopenhaga, Sztokholm, Ateny, Stambuł, Praga, Budapeszt, Moskwa,
Warszawa), przy czym Warszawa umieszczona została nie w części
"europejskiej", ale między Buenos Aires a Hongkongiem.
Może nasza stolica znalazła się tylko w polskiej edycji książki?
Na to wskazywałaby też informacja redakcyjna o innym autorze
tekstów dotyczących Warszawy. Poza Europą, dzięki atlasowi
zawędrujemy do Ameryki Północnej (5 miast) i Południowej (3
miasta), Azji (4 miasta oraz wspomniany Stambuł) i Australii (1
miasto). Wybór autorów nie padł na żadne miasto afrykańskie,
szkoda, byłoby co porównywać. Informacji o kontynentach i
powyższych wyliczeń niestety nie znajdziemy w książce.
Pod
względem plastycznym publikacja robi dobre wrażenie, zwłaszcza na
dzieciach w wieku wczesnoszkolnym, które mogą nie tylko
samodzielnie przeczytać opisy, ale też zrozumieć konwencję
artystyczną. Nie jest to bowiem przekaz dosłowny, co można
dostrzec już po brązowym kolorze wody w rzece na pierwszej planszy
(Lizbona). Postaci narysowane są z przymrużeniem oka, często
zajmują swoją osobą całą dzielnicę, czasem mają za duże,
kiedy indziej tycie głowy, twarze niejednokrotnie przypominają
maski, kolory skóry nie zawsze odpowiadają jakiejkolwiek ludzkiej
rasie. Obrazki najogólniej można określić jako nieco
geometryczne, bo sporo tu kantów i linii, zwłaszcza w tle
(przypuszczam, że mają się one odnosić do prawdziwego planu
miasta – podziału na dzielnice i/lub lub ważniejszych ulic).
Oryginalna kolorystyka jest wkładem własnym ilustratora, niektóre
miasta poznajemy jako pełne barw (Sztokholm, Stambuł, Nowy Jork),
inne zapamiętamy jako szare (Berlin), fioletowe (Rzym!), brązowe
(Lizbona!), piaskowo-wysuszone (Buenos Aires, Meksyk), mroźne
(Oslo). Nie zawsze są to powszechne, pierwsze skojarzenia
kolorystyczne z danym krajem lub miastem, ale niewątpliwie wpływają
na oryginalność "Atlasu miast".
Koncepcja
książki zakłada prezentację specyficznych cech danego miasta:
miejsc, zabytków, potraw, zwierząt, wydarzeń, przedmiotów, czasem
twórców lub bohaterów literatury. Zwięzły tekst jest równie
nietypowy, co strona wizualna atlasu, bo każdy obiekt naniesiony na
plan miasta opatrzony jest notatką w trybie rozkazującym: "Pozwól
sobie na ciastko...", "Posłuchaj miejscowej orkiestry...",
"Wejdź po 299 schodach...", "Zakop skarb w
piaskach...", "Zwariuj na punkcie sztuki...", "Pogap
się na szklany dach...", "Postukaj obcasami w takt...",
"Prześledź historię Meksyku. oglądając piętnastometrowy
mural...". Jak widać po ostatnim cytacie, również polska
ortografia została potraktowana w sposób artystyczny, ponieważ
zamiast przecinków zastosowano kropki, których nie ma za to na
końcu zdań (rozpoczynanych tradycyjnie – wielką literą). Tyle
rozkaźników w jednej publikacji wydało się nam męczące, jako
mało doświadczeni czytelnicy książek krajoznawczych mieliśmy też
pewien problem ze zrozumieniem, czemu ma służyć ten
atlas-przewodnik (oba terminy pojawiają się w tytule książki):
wzywa się nas do odwiedzenia tych miejsc poprzez otwarcie okienka?
Nie, tu nie ma żadnych okienek. Może mamy przewrócić stronę, by
znaleźć więcej informacji o danym obiekcie? Też nie, na kolejnej
stronie jest już inne miasto. Przypuszczam, że nikt nie zabierze
tego gigantycznego tomu na włóczęgę po wielkich miastach, dziecko
nie zapamięta też wszystkich podanych w atlasie informacji (a są
to przede wszystkim nazwy własne), by wykorzystać je w realnej
podróży, może je ewentualnie wynotować planując takową, ale czy
będzie to uporządkowany indeks? We właściwej części książki
nie znalazła się ani jedna data, co istotnie ogranicza możliwość
zestawiania ze sobą zarówno skarbów danego miasta, jak i różnych
kultur przedstawionych na kolejnych planszach. Bez chronologii (i z
pominięciem Afryki) nie nauczymy się za wiele o bogactwie
cywilizacyjnym świata, czyli też nie taki był cel autorów.
Pozostaje więc ostatnia możliwość, najprostsza, ale też najmniej
odpowiadająca tytułowi publikacji ("atlas" i "przewodnik"
są terminami o konkretnych znaczeniach) oraz zastosowanemu w niej
trybowi rozkazującemu – to artystyczna wizja podróży,
zakładająca, że mały czytelnik będzie wędrował jedynie palcem
po planszy, bawił się, a nie uczył, przeglądając i zapamiętując
tylko niektóre elementy zatłoczonych plansz. Ta książka ma tylko
wzbudzić ciekawość świata. W tym zakresie "Atlas miast"
sprawdza się znakomicie.
Bożena
Itoya
Atlas
miast. Podróżuj po świecie z przewodnikiem po 30 miastach,
ilustracje: Martin Haake, tekst: Georgia Cherry, tłumaczenie oraz
teksty dotyczące Warszawy: Anna Garbal, Nasza Księgarnia, Warszawa
2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz