Niewiele
okoliczności zbliża ludzi tak, jak czyni to wspólne oczekiwanie na
premierę książki, zwłaszcza gdy wypatrujemy kontynuacji powieści.
Te analizy poprzedniego tomu, rozprawianie o szczegółach,
dywagacje, co będzie dalej, ciągłe zerkanie na stronę wydawcy,
czy aby nie już... Tak właśnie wyglądało w naszym domu drugie
półrocze 2017 roku, czyli okres pomiędzy przeczytaniem "Liama
i mapy wieczności" a ukazaniem się "Cléi i wrót do
świata duchów" – dwóch pierwszych części serii "Dwór".
Jest to kawał dobrej, współczesnej literatury francuskiej (w
Polsce "Dwór" publikowany jest przez Wydawnictwo
Widnokrąg, w przekładzie Przemysława Szczura), adresowanej do
młodzieży w wieku powyżej 12 lat. Wzorcowy czytelnik tych powieści
to osoba lubiąca książki długie, z całą galerią bohaterów i
wielowątkowe, preferująca kryminały oraz opowieści z
dreszczykiem, ale niestroniąca i od młodzieżowego romansu (takiego
bez przesady, w dobrym guście).
Na
początku drugiego tomu autorka (Évelyne Brisou-Pellen) przypomina
niektóre wydarzenia z "Liama i mapy wieczności", jednak
"Cléa i wrota do świata duchów" nie jest powieścią,
którą można w pełni docenić nie znając poprzedniej części
serii. Bez pełnego kontekstu książka ta ani nie wciągnie
czytelnika, ani nie będzie w pełni zrozumiała. To bardzo dobrze,
bo naprawdę dość jest na rynku pozycji, których "każdą
część można czytać niezależnie", takie rozwiązania
sprawdzają się w przypadku początkujących, "wakacyjnych"
czytelników, a ci zaawansowani zasługują na więcej uwagi i
zaufania co do ich możliwości. Fabuła "Dworu" roi się
od świetlistych i mrocznych tajemnic tytułowego nawiedzonego
gmachu, zagadek, które z przyjemnością i dreszczem przestrachu
poznajemy poprzez zachowania oraz wspomnienia bohaterów, "chwilowo"
lub na stałe przebywających w tym przedziwnym miejscu. Czas i
przestrzeń są tu naginane do granic możliwości, ale ich nie
przekraczają. Tu wszystko pasuje, mimo że autorka mocno popuściła
wodze fantazji.
Raul
właśnie otwierał okna, żeby przewietrzyć, jakby to było
potrzebne. Za oknem, jak zwykle od tej strony, krajobraz był spowity
we mgle. Pogoda zmieniała się tylko wtedy, gdy we dworze zjawiał
się nowy mieszkaniec. Wówczas niebo na krótką chwilę przybierało
barwę jego myśli. Od moich stało się ciemne, jakby za moment
miała rozszaleć się burza.
Powieść
"Cléa i wrota do świata duchów" koncentruje się na
postaci tytułowej bohaterki, przeważnie będącej też narratorką.
Niekiedy jednak podążamy za Liamem w myśli, miejsca oraz czasy
niedostępne dla Cléi i możemy odsapnąć od dość irytującego
swoim samolubstwem dziewczęcia. Gdyby istniała możliwość
czytania narracji ludzkich myśli, prawdopodobnie co drugi z nas
byłby tak samo skoncentrowany na sobie i denerwujący. Zachowanie
Cléi tłumaczą po części jej dramatyczne przeżycia, całkiem
niedawne, a przede wszystkim targające nią gorące uczucie, którego
długo nie akceptuje, ba, nawet sobie go do końca nie uświadamia.
Umiarkowana sympatia dla jednej z głównych postaci nie
przeszkadzała nam w przeżywaniu lektury, i ja, i syn lubimy książki
angażujące czytelnika właśnie w ten sposób, że złości się on
czy podśmiewa z bohatera. Przecież tak właśnie skonstruowała
swoje hity mistrzyni kryminału Agatha Christie – raczej nikt nie
identyfikuje się z panną Marple ani monsieur Poirot, a czytają o
nich miliony ludzi.
– Inni
– kontynuowała Christine – chcieliby się od nas czegoś
dowiedzieć o swoich zmarłych. Albo chcieliby nas zatrzymać w swoim
świecie. Nie zaznalibyśmy ani chwili spokoju, a może nawet byłby
to nasz koniec. Na szczęście większość żywych nie wierzy w
duchy i lepiej, żeby tak pozostało. Ukazując się, wystawia się
na niebezpieczeństwo wszystkich, którzy żyją w równoległej
rzeczywistości. I bez tego nie brakuje pogromców duchów, którzy
wykazują się nieprzeciętną pomysłowością, by nas zniszczyć.
Drugi
tom "Dworu" został w dużym stopniu oddany duchom.
Przemawiają, ukazują się, analizują swój wpływ na świat
żywych, możliwość ingerowania w przebieg dawnych i aktualnych
zdarzeń. Poznajemy historie piękne i straszne, ujęcia z
przeszłości (zwłaszcza XIX i XX wieku) autentycznych,
historycznych postaci. Książka pobudza wyobraźnię na tyle, że w
trakcie czytania opowieść układała się w naszych głowach w
niemal gotowy film. Ta obrazowość "Dworu" wynika z
talentu pisarskiego doświadczonej autorki (siedemdziesięcioletnia
Évelyne Brisou-Pellen publikuje od 1978 roku i ma na koncie ponad
150 książek!), ale też z bliskości wątków powieściowych i
filmowych – francuskie bestsellery literatury młodzieżowej:
"Liam" i "Cléa", od początku kojarzyły mi się
z hitami amerykańskiego kina: "Innymi" oraz "Szóstym
zmysłem". Cóż, bardzo lubię te filmy, ale autorka "Dworu"
pisze lepsze scenariusze.
W
"Cléi", podobnie jak w "Liamie", pojawiają się
odniesienia do komiksu (dokładnie do "Tintina), co ciekawe, tuż
obok informacji z zakresu historii. Takie kontrasty mogą się wydać
zabiegiem wymuszonym, służącym przypodobaniu się i równoczesnemu
edukowaniu młodzieży, tu jednak wypadają naturalnie – kultura
frankofońska nie jest ani tak wyniosła, by negować znaczenie
komiksu, ani tak banalna, by pomijać fakty historyczne. Zresztą te
napomknięcia obecne w "Cléi" i "Liamie" należą
do wiedzy powszechnej, a jeśli ktoś ma w niej braki, może najwyżej
odebrać niektóre dialogi czy sceny jako dyskretną naukę historii.
Trudno mi w tym miejscu przytoczyć jakikolwiek cytat niezdradzający
o bohaterach tego, czego wolelibyście się dowiedzieć sami,
czytając całą powieść. Nie ma tu bowiem zbędnych zdań
"doklejanych" w tonie wykładu, autentyczne okoliczności
historyczne są po prostu elementem opisu akcji oraz bohaterów.
Cléa, Liam, Raul, Leonidas czy Emmerance stanowią część historii
o dworze, która z kolei jest stopiona z historią powszechną – od
starożytności po XXI wiek (tu najważniejsze są uwarunkowania
kulturowe czy społeczne).
Drugi
tom "Dworu" nie odsuwa na bok postaci Liama, bo nie dość,
że jest on obiektem gorących (nie zawsze pozytywnych) uczuć Cléi,
to podejmuje wielkie wyzwania, dokonuje czynów niezwykłych nawet na
skali doświadczeń odwiecznych szoferów, swoją drogą postaci
fascynujących, bliskich mitologicznym przewoźnikom dusz. Zagadka
przeszłości Cléi zostaje w dużym stopniu rozwiązana, a przede
wszystkim powiązana z losem Liama. Nadzieja rozświetla potężne,
przytłaczające bohaterów ciemności, tak też dzieje się na
klimatycznej okładce, o której mroźną niebieskość przebijającą
czerń zadbał Marcin Xulm Surma. Polski akcent "Dworu"
ponownie wypadł wybitnie, zarówno w sferze ilustracji okładkowej,
jak i przekładu (powtórzę nazwisko tłumacza: Przemysław Szczur).
Całość spodobała nam się jeszcze bardziej od pierwszego tomu,
mamy więc nadzieję, że trzecia część serii ukaże się prędko,
czym prędzej.
Bożena
Itoya
Évelyne
Brisou-Pellen, Dwór. Tom drugi: Cléa i wrota do świata duchów,
przełożył Przemysław Szczur, projekt okładki Marcin Xulm
Surma, Wydawnictwo Widnokrąg, Piaseczno 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz