cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

niedziela, 14 stycznia 2018

Dwór – Cléa i wrota do świata duchów

Niewiele okoliczności zbliża ludzi tak, jak czyni to wspólne oczekiwanie na premierę książki, zwłaszcza gdy wypatrujemy kontynuacji powieści. Te analizy poprzedniego tomu, rozprawianie o szczegółach, dywagacje, co będzie dalej, ciągłe zerkanie na stronę wydawcy, czy aby nie już... Tak właśnie wyglądało w naszym domu drugie półrocze 2017 roku, czyli okres pomiędzy przeczytaniem "Liama i mapy wieczności" a ukazaniem się "Cléi i wrót do świata duchów" – dwóch pierwszych części serii "Dwór". Jest to kawał dobrej, współczesnej literatury francuskiej (w Polsce "Dwór" publikowany jest przez Wydawnictwo Widnokrąg, w przekładzie Przemysława Szczura), adresowanej do młodzieży w wieku powyżej 12 lat. Wzorcowy czytelnik tych powieści to osoba lubiąca książki długie, z całą galerią bohaterów i wielowątkowe, preferująca kryminały oraz opowieści z dreszczykiem, ale niestroniąca i od młodzieżowego romansu (takiego bez przesady, w dobrym guście).
Na początku drugiego tomu autorka (Évelyne Brisou-Pellen) przypomina niektóre wydarzenia z "Liama i mapy wieczności", jednak "Cléa i wrota do świata duchów" nie jest powieścią, którą można w pełni docenić nie znając poprzedniej części serii. Bez pełnego kontekstu książka ta ani nie wciągnie czytelnika, ani nie będzie w pełni zrozumiała. To bardzo dobrze, bo naprawdę dość jest na rynku pozycji, których "każdą część można czytać niezależnie", takie rozwiązania sprawdzają się w przypadku początkujących, "wakacyjnych" czytelników, a ci zaawansowani zasługują na więcej uwagi i zaufania co do ich możliwości. Fabuła "Dworu" roi się od świetlistych i mrocznych tajemnic tytułowego nawiedzonego gmachu, zagadek, które z przyjemnością i dreszczem przestrachu poznajemy poprzez zachowania oraz wspomnienia bohaterów, "chwilowo" lub na stałe przebywających w tym przedziwnym miejscu. Czas i przestrzeń są tu naginane do granic możliwości, ale ich nie przekraczają. Tu wszystko pasuje, mimo że autorka mocno popuściła wodze fantazji.

Raul właśnie otwierał okna, żeby przewietrzyć, jakby to było potrzebne. Za oknem, jak zwykle od tej strony, krajobraz był spowity we mgle. Pogoda zmieniała się tylko wtedy, gdy we dworze zjawiał się nowy mieszkaniec. Wówczas niebo na krótką chwilę przybierało barwę jego myśli. Od moich stało się ciemne, jakby za moment miała rozszaleć się burza.

Powieść "Cléa i wrota do świata duchów" koncentruje się na postaci tytułowej bohaterki, przeważnie będącej też narratorką. Niekiedy jednak podążamy za Liamem w myśli, miejsca oraz czasy niedostępne dla Cléi i możemy odsapnąć od dość irytującego swoim samolubstwem dziewczęcia. Gdyby istniała możliwość czytania narracji ludzkich myśli, prawdopodobnie co drugi z nas byłby tak samo skoncentrowany na sobie i denerwujący. Zachowanie Cléi tłumaczą po części jej dramatyczne przeżycia, całkiem niedawne, a przede wszystkim targające nią gorące uczucie, którego długo nie akceptuje, ba, nawet sobie go do końca nie uświadamia. Umiarkowana sympatia dla jednej z głównych postaci nie przeszkadzała nam w przeżywaniu lektury, i ja, i syn lubimy książki angażujące czytelnika właśnie w ten sposób, że złości się on czy podśmiewa z bohatera. Przecież tak właśnie skonstruowała swoje hity mistrzyni kryminału Agatha Christie – raczej nikt nie identyfikuje się z panną Marple ani monsieur Poirot, a czytają o nich miliony ludzi.

Inni – kontynuowała Christine – chcieliby się od nas czegoś dowiedzieć o swoich zmarłych. Albo chcieliby nas zatrzymać w swoim świecie. Nie zaznalibyśmy ani chwili spokoju, a może nawet byłby to nasz koniec. Na szczęście większość żywych nie wierzy w duchy i lepiej, żeby tak pozostało. Ukazując się, wystawia się na niebezpieczeństwo wszystkich, którzy żyją w równoległej rzeczywistości. I bez tego nie brakuje pogromców duchów, którzy wykazują się nieprzeciętną pomysłowością, by nas zniszczyć.

Drugi tom "Dworu" został w dużym stopniu oddany duchom. Przemawiają, ukazują się, analizują swój wpływ na świat żywych, możliwość ingerowania w przebieg dawnych i aktualnych zdarzeń. Poznajemy historie piękne i straszne, ujęcia z przeszłości (zwłaszcza XIX i XX wieku) autentycznych, historycznych postaci. Książka pobudza wyobraźnię na tyle, że w trakcie czytania opowieść układała się w naszych głowach w niemal gotowy film. Ta obrazowość "Dworu" wynika z talentu pisarskiego doświadczonej autorki (siedemdziesięcioletnia Évelyne Brisou-Pellen publikuje od 1978 roku i ma na koncie ponad 150 książek!), ale też z bliskości wątków powieściowych i filmowych – francuskie bestsellery literatury młodzieżowej: "Liam" i "Cléa", od początku kojarzyły mi się z hitami amerykańskiego kina: "Innymi" oraz "Szóstym zmysłem". Cóż, bardzo lubię te filmy, ale autorka "Dworu" pisze lepsze scenariusze.
W "Cléi", podobnie jak w "Liamie", pojawiają się odniesienia do komiksu (dokładnie do "Tintina), co ciekawe, tuż obok informacji z zakresu historii. Takie kontrasty mogą się wydać zabiegiem wymuszonym, służącym przypodobaniu się i równoczesnemu edukowaniu młodzieży, tu jednak wypadają naturalnie – kultura frankofońska nie jest ani tak wyniosła, by negować znaczenie komiksu, ani tak banalna, by pomijać fakty historyczne. Zresztą te napomknięcia obecne w "Cléi" i "Liamie" należą do wiedzy powszechnej, a jeśli ktoś ma w niej braki, może najwyżej odebrać niektóre dialogi czy sceny jako dyskretną naukę historii. Trudno mi w tym miejscu przytoczyć jakikolwiek cytat niezdradzający o bohaterach tego, czego wolelibyście się dowiedzieć sami, czytając całą powieść. Nie ma tu bowiem zbędnych zdań "doklejanych" w tonie wykładu, autentyczne okoliczności historyczne są po prostu elementem opisu akcji oraz bohaterów. Cléa, Liam, Raul, Leonidas czy Emmerance stanowią część historii o dworze, która z kolei jest stopiona z historią powszechną – od starożytności po XXI wiek (tu najważniejsze są uwarunkowania kulturowe czy społeczne).
Drugi tom "Dworu" nie odsuwa na bok postaci Liama, bo nie dość, że jest on obiektem gorących (nie zawsze pozytywnych) uczuć Cléi, to podejmuje wielkie wyzwania, dokonuje czynów niezwykłych nawet na skali doświadczeń odwiecznych szoferów, swoją drogą postaci fascynujących, bliskich mitologicznym przewoźnikom dusz. Zagadka przeszłości Cléi zostaje w dużym stopniu rozwiązana, a przede wszystkim powiązana z losem Liama. Nadzieja rozświetla potężne, przytłaczające bohaterów ciemności, tak też dzieje się na klimatycznej okładce, o której mroźną niebieskość przebijającą czerń zadbał Marcin Xulm Surma. Polski akcent "Dworu" ponownie wypadł wybitnie, zarówno w sferze ilustracji okładkowej, jak i przekładu (powtórzę nazwisko tłumacza: Przemysław Szczur). Całość spodobała nam się jeszcze bardziej od pierwszego tomu, mamy więc nadzieję, że trzecia część serii ukaże się prędko, czym prędzej.
Bożena Itoya

Évelyne Brisou-Pellen, Dwór. Tom drugi: Cléa i wrota do świata duchów, przełożył Przemysław Szczur, projekt okładki Marcin Xulm Surma, Wydawnictwo Widnokrąg, Piaseczno 2017.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz