Seria
książek o Kastorze adresowana jest do przedszkolaków, chłopców
oraz dziewczynek, i poświęcona praktycznym umiejętnościom:
naprawie roweru, majsterkowaniu czy szyciu. Nie są to zaawansowane
poradniki dla małych fanów danej aktywności, tylko proste, bogato
ilustrowane historyjki przybliżające podstawowe działania i
narzędzia umożliwiające jako takie opanowanie konkretnej
sprawności. Koncept cyklu opiera się na oswojeniu dziecka z niegdyś
codziennymi, a dziś rzadziej (lub wręcz wyjątkowo) spotykanymi
umiejętnościami. Maluch jest zachęcany do działania dostępnymi
książce dziecięcej, sprawdzonymi od pokoleń środkami:
sympatycznymi, dużymi ilustracjami oraz obecnością zabawnego
bohatera, będącego zwierzęciem o ludzkich (a nawet dziecięcych)
cechach charakteru. Kastor jest bowiem bobrem, który uczy się
świata od podstaw, raczej cierpliwie, choć niekiedy zdarzają mu
się potknięcia opłacane smutkiem czy złością, ale, jak każdy
praktykant (niezależnie od dziedziny), zna też smak sukcesu.
Samodzielne wykonywanie przedmiotów, ich naprawianie bądź też
hodowanie roślin ("Kastor uprawia fasolkę"), to jedne z
największych satysfakcji, jakie może sobie sprawić młody
człowiek, bezustannie budujący poczucie własnej wartości.
Dla
najmłodszych czytelników "Kastor szyje" może się okazać
wyprawą do krainy dzieciństwa rodziców i dziadków. Po pierwsze,
książka ta pozwoli zidentyfikować, nazwać i wykorzystać szereg
tajemniczych artefaktów rezydujących na domowych półkach i w
szufladach, bo o ile igła wydaje się oczywista, o tyle miara
krawiecka, naparstek, poduszeczka na szpilki, wydłużone, groźne
nożyce czy tekturowy wykrój – już mniej. Po drugie zaś, Kastor
każde ze swoich hobby uprawia sam, bez nadzoru jakiegoś mistrza czy
innego majstra, a w niektórych książeczkach nawet pomaga innym,
mniej doświadczonym adeptom prac technicznych. Dzisiejsi opiekunowie
raczej wszędzie i we wszystkim prowadzą malucha za rękę, bardzo
uważając, by się nie ukłuł, nie zadrapał, nie zniecierpliwił.
Tymczasem Kastor świetnie radzi sobie sam z każdym pomieszczeniem,
przestrzenią czy zespołem narzędzi, które można, choćby
umownie, uznać za warsztat. Cały dom jest jego królestwem. Bohater
książek Larsa Klintinga wydobywa z domu jego najgłębiej ukryte
potencjały. To, co dla współczesnego dziecka przeważnie wydaje
się nudne i starodawne, tu okazuje się świetną, dojrzałą i
produktywną zabawą, do której właściwie nie potrzeba
towarzystwa.
A
że coś się nie uda za pierwszym razem? Trudno, trochę się
ponarzeka, tu przytnie, tam poprawi, zmierzy jeszcze raz i w końcu
będzie dobrze. Kastor ostatecznie zawsze osiąga cel i nikt mu nie
mówi, że ma być perfekcyjnie. Niekontrolowany, niepopędzany,
zajmuje się swoimi sprawami dokładnie, z zaangażowaniem, bez
pośpiechu. Właśnie tak wygląda wzorcowa zabawa w domowe zajęcia
praktyczno-techniczne. Wyczuwacie bliskość idei slow life?
Pewnie słusznie, choć książka została napisana dwadzieścia dwa
lata temu, gdy codzienność nie była tak szybka, a rzeczy nie
wyrzucało się przy pierwszej usterce (a co dopiero dla kaprysu) i
nie zastępowało nowszym modelem w sklepie, tylko naprawiało w domu
lub samemu tworzyło następcę. "Kastor szyje" jest
znakomitym przykładem książki odświeżonej nowymi kontekstami i
modami, takiego literackiego recyklingu, a właściwie upcyclingu,
bo teraźniejszym rodzicom i dziadkom wyda się atrakcyjniejsza niż
niegdysiejszym. Wszak w latach 90. XX wieku szycie fartucha nie było
tym samym, czym jest w latach 10. (prawie 20.!) XXI wieku, kiedy
dzieci są przyzwyczajone do kupowania gotowych, fabrycznych
jednorazówek i większość z nich nigdy nawet nie wymieniła wkładu
w długopisie.
Bożena
Itoya
Lars
Klinting, Kastor szyje, tłumaczyła Magdalena Landowska, Media
Rodzina, Poznań 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz