cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

sobota, 3 marca 2018

Cholera i inne choroby


Trudno mi zrozumieć, co tak uwodzicielskiego mają w sobie książki o chorobach i dolegliwościach, ale niewątpliwie dzieci uwielbiają takie publikacje. Tajemnice (nie)działania ludzkiego ciała okazują się równie intrygujące, co zagadki detektywistyczne. Wszelkie książki popularnonaukowe w naszym domu zazwyczaj są czytywane przez kilka dni lub tygodni, na raty i na wyrywki, ale "Cholerę i inne choroby" Łukasza Kaniewskiego i Karoliny Kotowskiej przeczytaliśmy w dwa popołudnia, od deski do deski, jak wciągającą powieść.
Autorzy mieli parę dobrych pomysłów na uatrakcyjnienie tematu chorób i wybornie je zrealizowali, opracowując koncept książki obrazkowo-informacyjnej, nieoczywistej graficznie, dowcipnej i chwytliwej. To taka mieszanka publikacji popularnonaukowej i produktu marketingowego, bo sukces "Cholery i innych chorób" rozpoczyna się od tytułu – przykuwającego uwagę, może nawet nieco prowokacyjnego. Co? Przekleństwo? Na okładce "książeczki dla dzieci"?! I tu ujawnia się pierwsza, nieoczekiwana nauka płynąca z tej książki: przebijesz się, jeśli mocno zabrzmisz, zostaniesz zapamiętany. Kto by pomyślał, że publikacja o wirusach, depresji i hipochondrii może wdrożyć dzieci w świat reklamy.
Przygodę z chorobami rozpoczynamy od wszawicy. Krzywicie się? A dzieci się śmieją. Na dwóch stronach goszczą lokowano-proste czerwone włosy z małymi, czarnymi owalami – zgadnijcie, co to. Przewracamy kartkę i wita nas wielka różowa pupa, bo tematem jest tu owsica. Jak widać, książka może degustować, chyba nawet szokować, ale raczej dorosłych, bo dla samych adresatów "Cholera" to niezły ubaw.

Pani Owsikowa chyłkiem
W ciemną noc wypełza tyłkiem
Aby między pośladkami
Jaja znosić tysiącami

Każdy rozdział rozpoczyna się podobną rymowanką, dalej tekst jest pisany prozą i pełni głównie funkcję informacyjną, choć autor stosuje wiele kolokwializmów odwołujących się do języka dziecięcego, a w zakończeniu przeważnie serwuje dowcipną pointę, opartą na metaforze i bliższą sloganom reklamowym niż publikacjom popularnonaukowym.

To trochę tak, jak ze zbyt drażliwym nauczycielem. Wiadomo, że nauczyciel musi pilnować porządku w klasie, bo inaczej nie mógłby prowadzić lekcji. Kiedy jednak jest zbyt drażliwy, wtedy reaguje ostro na najlżejszy szmer. I też mu trudno prowadzić lekcję. Taki nauczyciel zachowuje się, jakby miał alergię na dzieci.

Przed alergią omówione zostały jeszcze tasiemiec i grzybica, a obie przypadłości opatrzono bardzo wymownymi, zapadającymi w pamięć ilustracjami. Po wywołujących uczulenia: krwiożerczym pomidorze, mrocznym kocie i transowym mleku, poznajemy niezbyt przystojny trądzik młodzieńczy, a następnie doskonale zobrazowane wady wzroku. To według mnie najlepiej przedstawione zagadnienie, bo ilustracje i typografia są świetnie pomyślane, tekst czytelny, dobrze wyważony, a wartością dodaną jest pochwała okularów jako cennego wynalazku, przez dzieci często postrzeganego jako cierpienie i brzydactwo.
Wśród kolejnych dolegliwości znalazły się te typowe (próchnica, przeziębienie, opryszczka) i rzadkie, dawniejsze (dżuma, cholera) oraz ponadczasowe, w tym popularniejsze w ostatnich dziesięcioleciach (nadciśnienie, zawał, nowotwór), fizyczne i psychiczne (anoreksja, hipochondria, ADHD, depresja). Oprócz chorób możemy poznać ich przyczyny (bakterie, wirusy), a także zjawiska chorobom pokrewne, jak urazy (wstrząśnienie mózgu, rana, złamania) i szczepionki. Te ostatnie zamykają książkę, doskonale ją podsumowując. "Cholera i inne choroby" przekonała mnie swoją prostotą i rozsądkiem, ale na moją pozytywną ocenę wpływa przede wszystkim entuzjastyczna reakcja "targetu", czyli dziecka. Możemy się wzdrygać i dziwić przyjętej przez autorów metodzie przekazywania wiedzy, ale jest ona skuteczna. Ta książkowa poradnia uczy, wychowuje i zachęca do dbałości o tężyznę fizyczną i umysłową, a za sprawą nowoczesnej oprawy graficznej wpływa też na wyrobienie artystyczne dzieci.
Bożena Itoya

Łukasz Kaniewski, Cholera i inne choroby, ilustracje Karolina Kotowska, seria Latawiec, Poradnia K, Warszawa 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz