cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

wtorek, 19 marca 2013

Dawno temu... albo całkiem nie tak dawno...


Ostatnio sporo pisałam tu o bajkach. Cieszy mnie ich stała obecność na dziecięcych półkach. Rzecz wiadoma, baśnie mówią nam o rzeczach bardzo ważnych i w przystępny sposób przybliżają dzieciom prawdę o ludzkiej kondycji i o nich samych. Symbolika baśniowego języka szczególnie dociera do najmłodszych, którzy potrafią uwewnętrznić uniwersalne bajkowe motywy, np. walki dobra ze złem, czy wędrówki. I potem nieraz okazuje się, że Pan Kowalski, brzuchaty urzędnik po czterdziestce, ma wciąż jeszcze przed sobą wędrówkę na szklaną górę, lecz boi się wyruszyć, a Pani Nowak, roztargniona sąsiadka z przeciwka, jest Śpiącą Królewną incognito. Ponoć każdy miałby jakąś bajkę w sobie i o sobie do opowiedzenia, gdyby głębiej się zastanowił i poszukał swoich zapętlonych tematów, czy życiowych „motywów przewodnich”…
I dlatego nieodmiennie interesują mnie bajki napisane inaczej, bardziej osobiście, w których autorzy, zmieniając nieco szczegóły, dotykają w sposób odkrywczy sensu opowiadanych historii. Tym razem przedstawić tu chciałabym niewielką, lecz bardzo interesującą książeczkę z wydawnictwa Bis, „B@jki”, autorstwa Marcina Pałasza. Autor także spróbował opowiedzieć po swojemu pięć znanych, klasycznych opowieści dla dzieci. Już po tytule, tak całości, jak i poszczególnych bajek widać, w jakim kierunku zmierzał, i jakim orężem się posłużył. Przede wszystkim, oparł się na modelu parodii, mocno ingerując w treść. Pozostawił nam jednak rekwizyty, które od razu odsyłają nas do właściwych pierwowzorów. Bo chyba nikt nie będzie miał wątpliwości, kim jest Zielony Kapturek, czy Królewna Śmieszka. I tu się zaczyna zabawa: wszystko jest inaczej! Co strona, to zaskoczenie! I o to częściowo właśnie chodziło. Niemalże żadna z postaci nie zachowuje się tak, jakbyśmy od niej oczekiwali. Wilk jest stary i sklerotyczny, od lat na diecie wegańskiej, a Złota Rybka robi rybaka w przysłowiowego konia. Król nie jest już posągową postacią, lecz człowiekiem z krwi i kości, a Smok (Pod)wawelski ze swobodą korzysta z współczesnych zdobyczy technologii…
Wysadzenie w powietrze tradycyjnych ról i nieoczekiwana zmiana drugoplanowych rekwizytów (w kierunku uwspółcześnienia opowieści) jest w „B@jkach” źródłem humoru, najmocniejszego atutu tej książki. Uwagę moją zwrócił także niezwykle „rozgadany” styl pisarza: opowieści opierają się w dużej mierze na dialogach. Bardzo się to podoba dzieciom, bo historie płyną wartko. Rozmowy bohaterów są również pełne humoru, iskrzącego się szczególnie na granicy dwóch światów: współczesnego i tego z archetypicznej historii. Być może w dialogach Autor chwilami za bardzo oscyluje w kierunku zbliżonym do polskiej wersji „Shreka III”, ale nie przekracza granicy. Może dzieci nie pojmą dokładnie wszystkich aluzji i powiedzonek, czytelnych dla dorosłych, ale przecież nie o to chodzi.
I jeszcze jedna refleksja: przy odwróceniu „do góry nogami” tradycyjnego porządku, o ile historia jest dobrze opowiedziana, baśniowe archetypy pozostają nadal obecne, chociaż nieraz w zaskakującej postaci. Tak więc wymyślona przez Pałasza Królewna Śmieszka to nie tylko efekt gry słów, lecz „siostra w bajkowej niedoli” Kaya z „Królowej Śniegu” Andersena. W baśni tej okruch czarodziejskiego lustra dosłownie zmroził serce i wzrok chłopca (czyli odciął go od własnych uczuć, jakbyśmy to wytłumaczyli). Tajemnicze fatum w jakiś sposób zaciążyło i na Śmieszce, która swoje pełne człowieczeństwo odzyskała dopiero wtedy, gdy doświadczyła cierpienia i pierwszy raz zapłakała. W pozornie lekkich i śmiesznych „B@jkach” możemy się doszukać więcej takich skojarzeń.
Dużym walorem tej publikacji są rysunki Elżbiety Kidackiej, znanej już z wielu publikacji graficzki i ilustratorki. Rzadko któremu artyście udaje się zawrzeć w ilustracjach tyle humoru, ile możemy znaleźć w tej książce. Zawdzięczamy go, przede wszystkim, charakterystycznym deformacjom mimiki postaci i karykaturalnym proporcjom sylwetek, co ważne, dawkowanych z niezbędnym umiarem. Ilustracji jest dużo i zostały bardzo dynamicznie rozplanowane na stronach: wilki wyskakują, pada deszcz, gasną światła. Jednym słowem, dobrze towarzyszą tekstowi.

Agnieszka Jeż 
Od wydawcy: Zabawne, przewrotne, nieco zwariowane i bardzo nowoczesne – bajki dla dzieciaków XXI wieku. Tutaj Smok Wawelski ma swój telefon komórkowy, a dziewczynka w zielonym kapturku pomaga sklerotycznemu i niedowidzącemu wilkowi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz