Był
Mieszko, po nim Kazimierz, następnie Jadwiga z Jagiełłą, a teraz
nastał Zygmunt – tylko który? I czy będąc władcą rzeczywiście
sprawował władzę? Czwarty tom serii "Ale historia..." to
dotychczas najbardziej zaawansowana i najmniej oczywista jej odsłona.
Autorką cyklu jest Grażyna Bąkiewicz, ilustratorem Artur Nowicki,
a wydawcą Nasza Księgarnia. Ta niekonwencjonalna lekcja historii
Polski dla dzieci i młodszej młodzieży prowadzona jest
nowoczesnymi narzędziami: w formie ilustrowanej minipowieści
uzupełnionej krótkimi komiksami, z użyciem współczesnego,
codziennego języka oraz zabawnej kreski, akcentów
fantastycznonaukowych i obyczajowych. Ten literacko-graficzny koktajl
nosi tytuł "Zygmuncie, i kto tu rządzi?" i został
skomponowany z niezwykłym smakiem.
Każda
część cyklu przeskakuje w czasie z dość odległej przyszłości
do wydarzeń sprzed kilkuset lat. Współczesny czytelnik jest więc
pośrednikiem między fantastycznonaukową wizją a faktycznymi
dziejami Polski. Nieco utopijna, zaawansowana technologicznie, ale
pozbawiona książek przyszłość naszego kraju jest punktem
startowym podróży w czasie, jakie odbywają uczniowie z klasy, w
której historię wykłada profesor Cebula. Właściwie nie prowadzi
on lekcji, tylko wysyła dzieci w przeszłość, ale nie w
wehikułach, tylko w szkolnych ławkach. Kontrast między dwoma
planami czasowymi jest oczywiście bardzo wyraźny. Co ciekawe, mimo
że odbywamy z bohaterami książki wycieczkę do konkretnego okresu
dziejów Polski, wraz z nimi spotykamy historyczne postacie i
uczestniczymy w wydarzeniach znanych z podręczników historii, w
ujęciu Grażyny Bąkiewicz rzeczywista przeszłość okazuje się
przynajmniej tak samo zaskakująca i tajemnicza, jak wymyślona
przyszłość. Nie doświadczymy tu jednak zabiegów ubarwiających,
żadnej słodyczy dla małych księżniczek i rycerzyków, po prostu
autorka bierze na warsztat mniej znane fakty, pewne tezy i
fascynujące wątki, wykazując się przy tym znakomitym warsztatem
pisarskim i, rzecz jasna, bogatym podłożem merytorycznym. Na
atrakcyjność oraz skuteczność "Zygmunta" (i całej
serii "Ale historia...") wpływa również doświadczenie
pedagogiczne pisarki, czytając wyczuwa się bowiem, że wie ona,
jakimi słowami i treściami dotrzeć do młodych ludzi,
zainteresować ich i sprawić, by zapamiętali.
W
książkach "Mieszko, ty wikingu!", "Kazimierzu, skąd
ta forsa?" i "Jadwiga kontra Jagiełło" narratorami
były kolejne dzieci z klasy o profilu eksperymentalno-historycznym
(choć autorka nie stosuje tego określenia, to bardzo mi ono
pasuje). Tym razem naszą przewodniczką po przyszłości i
przeszłości jest Jolka, taka sobie zwykła dziewczynka mająca
problemy z ortografią i różnymi innymi sprawami. Zwyczajność
ustępuje jednak miejsca nadprzyrodzonej mocy, która pojawia się w
wyniku pewnego wypadku wspominanego już w poprzednich tomach. Choć
koledzy z klasy raz po raz odkrywali swoje nowe, przedziwne
zdolności, akurat Jolka na nie nie liczyła, a tymczasem wraz z
rozwojem akcji odkrywa swoją łączność z badanym tematem. A
przedmiotem lekcji historii są czasy rządów Zygmunta Starego, bo
też pan Cebula poleca uczniom sprawdzić, "kto właściwie
rządził Polską w XVI wieku?". Pomocnikiem Jolki jest pewien
wędrowny... właściwie nie wiadomo, kto, ale jako dodatkowy cel do
zbadania ustanawia sobie ona znalezienie książki imć Twardowskiego
– tak, tego od księżyca i karczmy "Rzym"! Dzieci włóczą
się po szesnastowiecznej Polsce, poznając naturę szlachty, plotki
o królu, stają się nawet asystentami maga i pomagają w seansie
spirytystycznym.
Dzieje
się dużo i śmiesznie, choć niewątpliwie im późniejszy okres
historii Polski, tym czytelnicy (a może i ich opiekunowie...) mniej
kojarzą autentyczne postacie i wydarzenia, więc pewnie mniej osób
skusi się na książkę o tytule "Zygmuncie, i kto tu rządzi?"
niż na takie pozycje jak "Mieszko, ty wikingu!" czy
"Kazimierzu, skąd ta forsa?". Warto jednak być wiernym
serii, bo w tym wypadku każdy następny tom jest równie dobry,
jeśli nie lepszy. Dotyczy to nie tylko treści książek, ale
również ich oprawy graficznej (autorstwa Artura Nowickiego), która
zdaje się nam coraz weselsza, bardziej dopracowana i rozbudowana.
Obok portretów i scenek znaleźliśmy tu humorystyczne komentarze do
tekstu, jak w przypadku mistrzowskiego zobrazowania kwestii, co
przeciętny uczeń chciałby zrobić wynalazcy ortografii. Za
wyjątkowo ciekawe, wartościowe i zarazem zabawne (bo jakże
trafne!) uznaliśmy w "Zygmuncie, i kto tu rządzi?"
komiksowe wstawki, w których przewijają się wzmianki o tradycyjnej
polskiej tolerancji, ale i skłonności do propagowania wolności dla
wybranych. Ta dychotomia daje do myślenia i warto o niej rozmawiać,
czy to w szkole, czy w domu.
Bożena
Itoya
Grażyna
Bąkiewicz, Zygmuncie, i kto tu rządzi?, ilustrował Artur Nowicki,
Nasza Księgarnia, Warszawa 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz