cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

czwartek, 1 lutego 2018

Sen milicjanta



Od zawsze wiedziałam, że istnieją komiksy o kapitanie Żbiku, ale ich nie czytywałam. Moja znajomość tematu ograniczała się do szlagieru zespołu Big Cyc. W dzieciństwie nie interesowały mnie ponure w kolorystyce milicyjne kryminały dla młodzieży i dorosłych, a i w dorosłym życiu, jako że nie odczuwam nostalgii za PRL-em, nie czułam potrzeby by je poznać. Zaintrygowało mnie natomiast, dlaczego po ten gatunek komiksu, zdawałoby się anachroniczny i wymarły, sięga tak barwne, ambitne i nowoczesne wydawnictwo jak Widnokrąg, którego oferta adresowana jest do młodych czytelników. Od niedawna także do nastolatków, co cieszy, bo mój syn właśnie wkroczył na ten wyższy poziom dzieciństwa. A że poznaliśmy dokładnie (czytając po dwa razy) serię "Dwór" (12+), dlatego też wiemy, że w zakresie publikacji dla młodzieży wybory Widnokręgu są nieprzypadkowe i trafne – w nasze gusta celują idealnie. Stąd decyzja, by mimo wątpliwości i braku sentymentów zanurzyć się w szarości PRL-u, to jest sięgnąć po serię "Kot": "Żonę dyplomaty" (tom 1.) i "Strzały na Służewcu" (tom 2.). Są to współczesne komiksy relacjonujące pewne śledztwo Milicji Obywatelskiej, umiejscowione w latach 70. lub 80. XX wieku.* Autorzy (Michał Rzecznik – tekst, Leszek Wicherek – ilustracje) rozbili jedną historię na dwa zeszyty, co też przypomina dawne broszury sprzedawane w kioskach czy komiksy publikowane w odcinkach w prasie.
A jest to historia ciekawa, choć niegwałtowna, pulsująca w czytelniku rytmem jakiejś dawnej melodii, może pochodzącej ze szlagierowego filmu czy serialu (dla mnie jest to kolekcja filmowa "Alfred Hitchcock przedstawia"), a może grającej tylko w wyobraźni. W każdym razie, czytając te komiksy wyczuwałam w tle ciszę i mglistość PRL-owskiej Warszawy i musiałam czymś ją sobie uzupełnić. "Tamte czasy" nie są zresztą tylko miejscem oraz czasem akcji, ale też jednym z jej wyraźniejszych bohaterów. Tworzą atmosferę i decydują o losie postaci, wchodząc z buciorami nawet w ich sny.
Śledztwo porucznika Bogusława Kota, niezbyt energicznego i mało charakterystycznego milicjanta, dotyczy planu porwania tytułowej żony dyplomaty (niejakiego Debois), koncentruje się na próbie ujęcia niedoszłych porywaczy podczas przekazywania okupu i prowadzi do strzałów na Służewcu. W kadrach kilkakrotnie gości Komenda Główna MO, do dziś rozpoznawalna, bo kto z warszawiaków nie słyszałby o Pałacu Mostowskich (nadal urzęduje tam Policja). W strefie graficznej komiksów jest aż gęsto od takich znaków rozpoznawczych dawnej Warszawy, smutnej, ale w pewnym sensie stylowej z jej neonami, brakiem wielkoformatowych reklam, niemal bezsamochodową pustką. Podobne sygnały przeszłości, jej punkty orientacyjne, znalazły się w tekście – w formie cytatów z poezji, a odniesieniami graficznymi do kultury PRL-u są choćby okładka książki czytanej przez jednego z bohaterów czy naklejony na ulicznym słupie plakat, zapowiadający przegląd filmów. Jest i mała szklana Pepsi, niby banał, a jednak ikona – ja do dziś pamiętam smak pierwszej w życiu butelki tego napoju, zaserwowanej podczas wizyty u wujka. W "Kocie" stylizacja głęboko wrasta w opowieść i miesza się ze wspomnieniami czytelnika, jej pominięcie, nieprzyswojenie, powoduje, że lektura nie jest pełna, wydaje się zbyt płaska i skrótowa. Choć historyczne szczegóły mogą być nieczytelne dla współczesnej młodzieży, to bez problemu poczuje ona "klimat" całości. Kryminalna akcja w dużym stopniu broni się sama, bo mój syn był zadowolony z obu komiksów, choć wiele spraw wyjaśniłam mu dopiero później, gdy sama przeczytałam "Żonę dyplomaty" i "Strzały na Służewcu".
"A więc czego pan oczekuje od władzy ludowej?" zapytuje porucznik dyplomatę, sam dyplomatycznie nie zdradzając nikomu, jak jego oczekiwania i plany zniszczyła ta właśnie władza. W śnie milicjanta widzimy jego samego w młodszej, dość rockandrollowej wersji, żegnającego kobietę odjeżdżającą na zawsze z dworca Warszawa Gdańska. Na peronie oraz w pociągu przemykają ludzie z wielkimi bagażami i smutnymi twarzami. Tę stację i te odjazdy znałam z piosenki Wojciecha Młynarskiego "Tak jak malował pan Chagall", z filmu "Różyczka" Jana Kidawy-Błońskiego oraz z opowieści mojej mamy, która rok 1968 pamięta bardzo dobrze. Za miesiąc minie 50 lat od tamtych wydarzeń, niby to nie żadna tajemnica, "ale niepamięci kurz, warto żeby jakiś wiatr nareszcie zwiał".
Bożena Itoya

* Dokładna lokalizacja czasowa nie jest wymagana ani możliwa – polecam wywiad z Michałem Rzecznikiem na blogu Kopiec Kreta (rozmawiał Maciej Gierszewski).

Michał Rzecznik (tekst), Leszek Wicherek (ilustracje), Żona dyplomaty, seria KOT, zeszyt 1, Wydawnictwo Widnokrąg, Piaseczno 2015.
Michał Rzecznik (tekst), Leszek Wicherek (ilustracje), Strzały na Służewcu, seria KOT, zeszyt 2, Wydawnictwo Widnokrąg, Piaseczno 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz