Tom
"Na psa urok! Opowiadania o psach" został opublikowany
przez wydawnictwo Literatura w ramach serii "Polscy pisarze dzieciom" i
zawiera 15 utworów. W gronie autorów znaleźli się między innymi
Barbara Gawryluk ("Denis"), Anna Czerwińska-Rydel ("Nuta z
Bemolem"), Paweł Wakuła ("Jego lordowska mość"),
Grażyna Bąkiewicz ("Kolorowa przyjaciółka z gór") czy
Katarzyna Terechowicz i Wojciech Cesarz ("Rudy i Fuks").
Większość
tekstów wpisuje się we wzorzec opowiadania o psim przybłędzie
obdarzonym jakimś ukrytym talentem i/lub niosącym pomoc ludziom,
zazwyczaj właścicielom. Narracja prawie zawsze zbudowana jest na
wspomnieniach, co wywołuje baśniowo-urokliwy, ale też nieco
sentymentalny nastrój. Dla dzieci, po kolejnych podobnych
opowiadaniach, lektura zaczyna stawać się monotonna. Dlatego tym
ważniejsze wydają się teksty niestandardowe, o koncepcji
odbiegającej od "chcę opowiedzieć dzieciom, jak wspaniałym
przyjacielem może być zwyczajny Burek". Właśnie takie
"varia" oceniam w tomie "Na psa urok!" najwyżej,
a są to: "Amor spod supermarketu" Zuzanny Orlińskiej,
"Benek" Marcina Pałasza oraz "Sztuka schodzi na psy"
Grzegorza Gortata.
Słuchając
tych trzech opowiadań mój syn odżywał jako czytelnik, bawił
się w literackie gry zaproponowane przez autorów, wyrażał
ciekawość, rozbawienie, zdziwienie. Zaskakująca okazała się
zwłaszcza opowieść Grzegorza Gortata, pozornie rozpoczynająca się
podobnie do pozostałych.
Człapał
skrajem chodnika i wyglądał jak siedem nieszczęść. Nikt się nie
kwapił, by przyjść mu z pomocą. Nie bez żalu opuściłem
sklepowy daszek i wyszedłem na ulewę.
Nigdy
nie wiadomo, jak zareagują, więc na wszelki wypadek zastosowałem
sprawdzony manewr. Zaszedłem mu drogę, a kiedy na mnie spojrzał,
zamerdałem ogonem.
(Grzegorz
Gortat, "Sztuka schodzi na psy")
No
właśnie, jak postrzegają nas psy? Jako zbawców, czy raczej
zbawianych (i, przy okazji, zabawianych)? Grzegorz Gortat rozważa tę
kwestię z przymrużeniem oka, angażując siły ironii i fantastyki,
choć kto wie, może rzeczywiste oceny, jakie wystawiają nam nasi
czworonożni podopieczni / opiekunowie, wyglądają właśnie tak...
Chudzielec
miał wyraz oczu, którego nie lubię. Tak patrzą samobójcy albo
poeci. W obu przypadkach dla psa oznacza to pusty żołądek. Kiedyś
mieszkałem u pewnego poety, który całymi godzinami ślęczał nad
kartką papieru i dobierał rymy. O tym, że niektórzy potrzebują
regularnych posiłków, nawet nie pomyślał.
(Grzegorz
Gortat, "Sztuka schodzi na psy")
W
opowiadaniu Grzegorza Gortata dostrzec można i wątki metafizyczne,
i wspomniane fantastyczne, przy czym jest to nie tyle fantastyka
naukowa, co... artystyczna. Bardzo chciałabym dożyć czasów, w
których celebrytami będą profesorowie sztuki prowadzący
telewizyjne magazyny (talk show?) o dużej oglądalności.
Metafizycznym
towarzyszem człowieka jest również pies z opowiadania Marcina
Pałasza, natomiast Zuzanna Orlińska w czytelny (choć przewrotny)
sposób bawi się motywami "Czerwonego Kapturka". Oba
utwory bardzo angażują młodego czytelnika.
Wśród
opowiadań opartych na rzeczywistych wydarzeniach, lub na takie
stylizowanych, wyróżnia się tekst Joanny Papuzińskiej "Zwierzuś".
Poza głównym wątkiem psiego znajdy, znajdujemy tu również
"ładunek" innego typu. Utwór ten określić można jako
krzywe zwierciadło współczesnego pisarstwa polskiego dla dzieci (a
więc także tomu "Na psa urok!"). Autorka igra z
czytelnikami oraz innymi pisarzami, jej doświadczenie i autoironia
pozwalają na wprowadzenie do (pozornie zwyczajnego) opowiadania
refleksji metaliterackiej.
Wielu
pisarzy dla dzieci uważa, że takie opowiadanie o uratowanym piesku
musi mieć odpowiednie zakończenie: o tym, jak ocaleniec odwdzięczył
się swym dobrodziejom: na przykład uratował panią przed
złodziejem ulicznym albo wyłowił pana z wodnej kipieli, albo
wyniósł dziecko z pożaru.
No,
a mój tato mówi, że to jest trochę głupawe tak pisać.
– Dlaczego
niby głupawe? – pytamy.
– Bo
takie wyczyny psów zdarzają się bardzo rzadko, a dzieci potem nie
wiedzieć czego się spodziewają i są rozczarowane. Powinno się
pisać prawdę, że są psy mądrale i bywają pieski głupieski. I
nie ma powodu, żeby sądzić, że te drugie są gorsze od
pierwszych. A najbardziej głupawe jest myśleć, że jak się zrobi
coś dobrego, to natychmiast powinna być za to nagroda.
(Joanna
Papuzińska, "Zwierzuś")
Bardzo
lubię utwory Pani Profesor za lekkość ich narracji, fabuły, za tę
mądrość i literacką moc, która z nich przebija. Mój syn też
docenia wszystkie opowiadania i wierszyki Joanny Papuzińskiej, jakie
zna, a swoją sympatię wyraża "po dziecięcemu" –
słuchając (lub czytając) z uwagą i uśmiechem.
Tom
jako całość, czytany opowiadanie po opowiadaniu, okazał się dla
nas nieco zbyt wzruszający, "przytulaśny", jakby
powiedziało dziecko. Tylko troje autorów (Zuzanna Orlińska,
Grzegorz Gortat i Joanna Papuzińska) postarało się o uśmiech
czytelników. Czy tytułowy psi urok polega więc jedynie na
wzbudzaniu współczucia, sentymentów i refleksji natury etycznej?
Mam nadzieję, że polskie opowiadanie dla dzieci będzie się dalej
różnicowało, wywołując nie tylko wzruszenie, ale i rozbawienie,
zaciekawienie, strach, może nawet złośliwy uśmieszek – podobnie
jak rozmaite bywają przeżycia właścicieli "piesków
głupiesków" i "psów mądrali".
Bożena
Itoya
Na psa urok! Opowiadania o psach, seria "Polscy pisarze dzieciom", okładka: Mikołaj Kamler, ilustracje: Zuzanna Orlińska, Małgorzata Flis, Wydawnictwo Literatura, Łódź 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz