cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

wtorek, 6 września 2016

Krowa Matylda dla wesołych przedszkolaków


W jednej z powieści Agnieszki Tyszki bohaterka stwierdza, że wyrosła już z książek o staruszku Pettsonie i kocie Findusie, ale i tak lubi je sobie czasem przeglądać. Ja i mój syn też jesteśmy już trochę za duzi na "Krowę Matyldę", jednak trudno sobie wyobrazić lepszą historyjkę na dobranoc po męczącym, bardzo długim poniedziałku. Cokolwiek by się nie działo, jak szaro by nam nie było, lektura książki "Krowa Matylda szuka skarbu" zawsze pokoloruje i rozweseli wieczór.

Kiedy krowa Matylda i jej przyjaciel listonosz roznosili pocztę, ich ostatnim przystankiem często było gospodarstwo. Dzisiaj przywieźli gospodyni karton z butelkami i paczkę z czymś wyjątkowo ciężkim.

Opowieść zaczyna się niewinnie, choć nieco tajemniczo, i właściwie taka pozostaje do końca – lekka, wesoła, oparta na przypadkowej zagadce detektywistycznej. Matylda w towarzystwie innych zwierząt hodowlanych: kur, świń, kozy i kucyka, podąża śladem wskazówek zaszyfrowanych na mapie prowadzącej podobno do ukrytego skarbu. Brygada poszukiwaczy nie jest zbyt bystra, a interpretacja kolejnych tropów, jak również samej "mapy", wzbudza w małym czytelniku wybuchy śmiechu. To bardzo miła odskocznia od dnia wypełnionego logicznym myśleniem i zadaniami testowymi.
Ilustracje dopowiadają szczegóły historii i wprowadzają dużo zwariowanych motywów, jak flaming stacjonujący na podwórku gospodarstwa czy wygódka i sznur z praniem przylegające do ptasiej budki na drzewie. Koza zjada, co popadnie, świnki głównie śpią albo przynajmniej leżą, kury zachowują się jak rasowe ciotki-klotki (jedna przypomina też Sherlocka Holmesa), a słoń jest wielkości wróbla i trzeba się nieźle naszukać, by go dostrzec. Ta rozbiegana i pełna entuzjazmu gromadka w końcu wykopie co nieco w zadbanym ogródku warzywnym gospodyni i, wbrew wszelkim oczekiwaniom, rzeczywiście będzie to, w pewnym sensie, skarb.
Polecam książkę "Krowa Matylda szuka skarbu" rodzicom, którzy chcieliby zrelaksować się z dziećmi przy historyjce pozbawionej surowych morałów, ciepłej i zabawnej. Lektury powinni skosztować także wszyscy czytelnicy tęskniący za Pettsonem i Findusem, bo atmosfera jest bardzo podobna (oczywiście nasuwa się też skojarzenie z Mamą Mu).
Bożena Itoya

Alexander Steffensmeier, Krowa Matylda szuka skarbu, tłumaczyła Emilia Kledzik, Media Rodzina, Poznań 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz