Książka "I co teraz?" Guida van Genechtena spodoba się rodzicom oraz nauczycielom, którzy lubią czytać dzieciom nietypowe bajki terapeutyczne i rozmawiać o nich. Bohaterowi przytrafia się coś, co w rzeczywistości zdarzyć się nie może, jego doświadczenie jest więc pewną figurą, symbolem, a nie przykładem z życia przedszkolaka (lub ucznia). Podobnie jak w serii o króliku Rikusiu, autor prowadzi dziecko od wstydu, przez próby ukrycia swojej nietypowości (postrzeganej jako przypadłość czy nawet niepełnosprawność), aż do samoakceptacji i czerpania radości z własnego wyglądu, wręcz bawienia się nim.
Wyjątkowość
chłopca, o którym jest ta opowiastka, zdradzona została już na
okładce – są to jelenie rogi. Nie towarzyszyły chłopcu od
urodzenia, wyrosły nagle, w nocy, może pod wpływem nocnej lampki z
motywem biegnących jeleni, rozsiewającej cienie po ścianach
dziecięcego pokoju? Czyżby więc cała historia była wytworem
wyobraźni przedszkolaka? To możliwe, bo rozważania, co z tym
fantem zrobić, przebiegają jakby na poziomie dziecięcym: a to rogi
przykrywane są chusteczką czy ściereczką (co dzień inną), a to
wykorzystywane jako... choinka. Te igrce są zabawne, ale jeśli rogi
mają symbolizować jakieś realne choroby (na jednej z ilustracji
widzimy dzieci z innymi typami rogów – zatem podobnych osób jest
więcej), to, cóż, ułomnością nie zawsze można się bawić i
nie jestem przekonana o tym, czy ta bajeczka rzeczywiście podziała
krzepiąco na małego czytelnika w potrzebie. Nie z każdą fizyczną
innością byłoby nam do twarzy tak, jak z rogami, uroczo
zilustrowanymi przez autora i udostępnionymi "do przymierzenia"
na ostatniej stronie książki. Wydaje mi się, że książka może
posłużyć dziecku raczej jako środek do rozwijania fantazji niż
empatii czy samoakceptacji.
Oczywiście
najprostszą interpretacją rogów, jakie przytrafiły się
bohaterowi "I co teraz?", jest każda, dowolna inność. Na
to wskazuje choćby morał opowiastki.
Ach,
może mieć rogi na głowie to nic takiego?
No
bo przecież w końcu każdy coś ma...
Tu
następuje ilustracja – portret zbiorowy przechodniów: pani ma
dzidziusia i krzykliwy strój, pan ma wąsy i łysinę, dziewczynka
ma piegi, inna nadwagę i jamnika, nastolatek ma ciemną skórę,
starszy pan – "balkonik" pomagający chodzić, a te dwie
panie chyba mają siebie nawzajem, a może jedna z nich jest
niewidoma. Autor przekazuje więc dzieciom mądrość sprowadzającą
się przede wszystkim do stwierdzenia, że każdy się czymś
wyróżnia. Od nas zależy, czy i w jaki sposób "przerobimy"
z dziećmi tę książkę. Na pewno będzie się wyróżniała z
biblioteczki malucha, a to nie tylko ze względu na metodę
opracowania tematu, ale i formatem – jest wyjątkowo wysoka, a
ilustracje przerastają (rozmiarem) wszystkie książki dla dzieci,
jakie widziałam w ostatnich latach.
Bożena
Itoya
Guido
van Genechten, I co teraz?, przekład Ryszard Turczyn, Wydawnictwo
Adamada, Gdańsk 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz