cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

czwartek, 1 września 2016

Piastowiczów gra o tron


Powieść Grażyny Bąkiewicz "Mówcie mi Bezprym" opisuje przemyślane działania polityczne oraz bezlitosną walkę o tron w czasach zjazdu gnieźnieńskiego. Do najważniejszych postaci tej historycznej rozgrywki zaliczają się książę Bolesław (jest rok 1000, więc do koronacji jeszcze nie doszło), jego synowie Bezprym i Mieszko Lambert (później Mieszko II), macocha pierwszego, a matka drugiego z nich, księżna Emnilda, cesarz Otton III, Unger, duchowny niemiecki w Gnieźnie, późniejszy biskup poznański, są też mnisi Brunon (autor "Żywota świętego Wojciecha"), Jan i Benedykt. Oprócz tych autentycznych osobistości znanych dziejom Polski i opisanych pokrótce w "Rysie historycznym", jaki znalazł się na końcu książki, autorka wprowadziła szereg bohaterów drugoplanowych, często fikcyjnych, ale znakomicie przybliżających realia państwa piastowskiego początków XI wieku. Duża część przygody rozgrywa się podczas podróży po Europie, której wspaniałości zostały opisane z punktu widzenia młodego polańskiego księcia.

Jestem oszołomiony.
Cuda, cuda, cuda.
Końskie kopyta dudnią na kamiennych płytach, jakimi pokryte są ulice. Boję się, że je pokruszą, ale Otton się śmieje.
Leżą tu już od tysiąca lat i jak dotąd nic nie było w stanie ich zniszczyć – mówi. – Poleżą pewnie jeszcze z tysiąc, a kopyta naszych koni nie zostawią najmniejszego śladu.
Cuda na kiju!

Okoliczności są niecodzienne i niewspółczesne, ale z głównym bohaterem może się identyfikować wielu nastoletnich czytelników. Bezprym ma 14 lat, jest młodzieńcem dojrzałym, o silnym charakterze, zdarza mu się wpadać w gniew i buntować, wpisuje się też w model bohatera walczącego z przeznaczeniem, nieznającego jednego z rodziców, poszukującego swojej drogi. Od pierwszych stron powieści obserwujemy konflikt Bezpryma z młodszym o 4 lata bratem, Mieszkiem Lambertem, konkurentem w grze o tron książęcy, a nawet, jak się później okaże – królewski.

Gdy byliśmy z Mieszkiem mniejsi, próbowaliśmy dla zabawy siadać razem na tronie, a potem spychaliśmy się. Ja z reguły wygrywałem, on latał ze skargą do księżnej i ojciec w końcu zabronił nam tych zabaw.
Tron może nie wytrzymać waszych wygłupów – powiedział.
To wtedy zrozumiałem, że krzesło książęce przeznaczone jest tylko dla jednego z nas.

W krainie księcia Bolesława Chrobrego około 30 lat po chrzcie Polski gnieżdżą się jeszcze dawne słowiańskie wierzenia. Bezprym spotyka się z nimi co jakiś czas, między innymi w osobie wiedźmy. Wątek przepowiedni ciążącej nad bohaterem czyni jego losy bardziej mrocznymi, magicznymi, po prostu ciekawszymi.

To nie kto inny jak syn samego księcia i Madziarki – mówi starucha. – Przyszedłeś dowiedzieć się, co cię czeka.
Wbijam w nią oczy, urzeczony. Nigdy z bliska nie widziałem wiedźmy. Ojciec przegonił je wszystkie i pod groźbą śmierci zabronił szerzenia zabobonu. Ze skołtunionymi włosami wygląda dokładnie tak, jak sobie wyobrażałem, że wiedźma powinna wyglądać.
Skąd wiesz, kim jestem i czego chcę? – pytam.
Skoro jestem wiedźmą, to wiem – prycha.
Potem patrzy na mnie i czuję, jak wwierca się w moją duszę. To, co tam widzi, nie musi być dobre, bo wzdycha.
Po co ci wiedzieć, co ci pisane? Myślisz, że łatwiej będzie ci dźwigać swój los?
Kiwam głową.
Otóż nie będzie. Ale skoro chcesz wiedzieć, to ci powiem, że na ród Piastów spadnie deszcz krwi, a ty wyjedziesz daleko, będziesz ważny, ale wrócisz jako Bezprym.

Książka została napisana piękną, zrozumiałą polszczyzną. Właśnie takie utwory określa się jako kawał dobrego pisarstwa. Narrator (pierwszoosobowy) prowadzi opowieść we wciągający i wiarygodny sposób, okazując swój charakter dumnego młodego księcia i woja, jednak nie uciekając się do ponurych i egzaltowanych sformułowań. Losy Bezpryma można bez przesady nazwać dramatycznymi, właściwie jest to bohater tragiczny, pozbawiony nawet imienia, ale autorka dowodzi, że nawet w taką historię da się wpleść akcenty humorystyczne.

Gdy w ciszy skrobię rysikiem po tabliczce, łysa głowa Ungera opada coraz niżej i niżej.
Skrobu skrob, skrobu skrob.
W końcu biskup zasypia.
A mówiłem, że to nudy – szepczę.
A ponieważ nie wolno przerywać odpoczynku staremu człowiekowi, odkładam tabliczkę i rysik na pulpit i, najciszej jak umiem, ruszam w stronę drzwi. Byle nie skrzypnęły.
Uwaga, teraz! – udaje mi się wymknąć.

Bezprym dorasta w środowisku wielkich polityków, ale wizja przyszłych obowiązków nie przygniata go, przeciwnie, od wczesnego dzieciństwa chłonie wiadomości, analizuje i stara się być godnym następcą ojca. Czasem naraża się na gniew księcia, bo też, by wiedzieć jak najwięcej, stosuje chłopięce metody, pozornie niewinne, ale w wymiarze państwowym ocierające się o szpiegostwo.

No cóż, jestem nieodrodnym synem swojego ojca i lubię mieć wszystko pod kontrolą. I mam na to swoje sposoby.
Otóż nad salą obrad, między stropem a podłogą wyższej kondygnacji, są puste przestrzenie, gdzie doskonale słychać, co dzieje się poniżej. Odkryłem je, gdy byłem niewiele większy od kota i tak jak kot wędrowałem, gdzie chciałem. To wtedy znalazłem tamto miejsce. Potrafiłem siedzieć tam godzinami i słuchać, o czym radzą wielmoże wraz z ojcem.

Przygoda z podsłuchiwaniem obrad kończy się bardzo nieszczęśliwie, co potęguje wrażenie wiarygodności powieści, czyni ją barwniejszą, bardziej przejmującą i ciekawszą dla młodzieży. Okrucieństwo i bezwzględność średniowiecza są teraz bardzo modne i fascynują całe rzesze odbiorców kultury, zwłaszcza widzów seriali telewizyjnych. Cóż, tu trzeba się trochę bardziej wysilić i przeczytać, a nie obejrzeć dzieje waśni i układów. Grażyna Bąkiewicz stawia poprzeczkę wyżej niż autorzy i producenci telewizyjnych hitów, dzięki czemu jest szansa na wychowanie bardziej wymagających, świadomych i wszechstronnych fanów historii. Powieść "Mówcie mi Bezprym" została napisana tak umiejętnie, dojrzale i ciekawie, że zainteresuje także dorosłych – i zwolenników dobrej literatury przygodowej, i historycznej. Mnie wciągnęła na amen.
Polityka Kościoła rzymskokatolickiego na początku XI wieku stanowi tło właściwych dziejów Bezpryma, ale autorka opisała działania Rzymu, Magdeburga oraz Gniezna w taki sposób, że czytelnik zrozumie nie tylko czego uczy się w szkole na lekcjach historii, ale także dlaczego jest to tak istotne.

Kościół tworzony z mozołem przez Ungera potrzebował czegoś takiego. Cudu, który przyciągnie ludzi. Nie chcę powiedzieć, że biskup zainicjował cokolwiek, ale też nie protestował przeciw opowieściom, choćby najbardziej fantastycznym. Za sprawą uśmiechniętej głowy Wojciecha cuda zaczęły sypać się jak z rękawa.
Ojciec, nie zwlekając, wysłał do Rzymu prośbę, by Wojciecha uznano świętym.

W plany największych polityków średniowiecznego świata swoje interesy próbuje wpisać książę Bolesław Chrobry. W pierwszej części opowieści niedoświadczony jeszcze Bezprym jest wprowadzany w tajniki polityki Polan, uświadamiany, że gra toczy się o różne płaszczyzny zwierzchnictwa, większe i mniejsze korony i berła.

No nieźle.
Myślałem, że korona to tylko mrzonka, a tymczasem sprawa wygląda całkiem realnie. Teraz rozumiem, czemu Otton do nas jedzie i czemu ojciec tak na niego czeka. Obydwaj mają tajne plany, które się pięknie zazębiają.
Rozumiem korzyść dla ojca, ale jaką korzyść z tej bajki widzi dla siebie cesarz? – pytam.
Unger uśmiecha się zadowolony z pytania.
Otóż on stałby na czele całości. Byłby potężniejszy od cesarza bizantyjskiego. Najpotężniejszy na świecie. To mu się marzy.

Kolejne stopnie wtajemniczania w sztukę sprawowania władzy przynoszą Bezprymowi zarówno satysfakcję i spełnienie, jak i zawód. Niewątpliwie młody książę jest pilnym adeptem wojaczki i rządzenia, przejawia nieprzeciętne zdolności i dziedziczy po ojcu talent przywódcy, jednak wokół niego snute są spiski, jest pilnie śledzony i wykorzystywany jako pionek w grze, której wygrana przeznaczona jest dla Mieszka II. Okazuje się, że ojcowska duma i status pierworodnego nie stanowią gwarancji dla dziedziczenia korony. Czytelnik bardzo przeżywa wszystkie niesprawiedliwości, których doświadcza Bezprym, bo też bohater od początku powieści wzbudza naszą sympatię i podziw.

Mnie sprawy ludzi ciekawią. Przestaję myśleć o tym, co się przed chwilą wydarzyło, a wsłuchuję się w racje dwóch braci kłócących się o schedę po zmarłym ojcu. Ojciec zostawił im pole, łąkę i las, a oni nie potrafią rozdzielić tego między siebie. Każdy podział sprawia, że jeden czuje się pokrzywdzony.
"Postępuj wobec innych tak, jak sam byś chciał, żeby inni postępowali wobec ciebie" – uczy ojciec. Stosuję się do tej rady i wydaję w głowie wyrok. Moment później słyszę głos ojca.
Dowiedzmy się, jak moi synowie postąpiliby w takiej sytuacji.
Mieszko nie bardzo wie, co powiedzieć, bo nie słuchał. Żeby zaoszczędzić mu upokorzenia, podnoszę się i zabieram głos.
Jeden powinien otrzymać ojcowiznę w całości, drugi dostać odprawę w postaci jednorazowej zapłaty i poszukać miejsca do życia gdzie indziej.
Ojciec kiwa głową z aprobatą.
Dobrze. Taki wyrok zatwierdzam.

Chociaż w książce niemal nie ma ilustracji – na początku każdego rozdziału gości tylko niewielkich rozmiarów szkic, a na wyklejkach kolorowa mapa Europy za czasów panowania Bolesława Chrobrego, oprawa graficzna zasługuje na wyróżnienie. Dzięki Mikołajowi Kamlerowi, który przygotowuje ilustracje do wszystkich publikacji ukazujących się w serii "A to historia" wydawnictwa Literatura, na naszą półkę trafiła książka wyjątkowo ładna. Okładka zachęca do otwarcia powieści i zanurzenia się w świecie rycerzy galopujących na szlachetnych rumakach ku złocistej koronie.
Trudno mi wskazać równie interesującą i dopracowaną powieść historyczną dla młodzieży wśród książek ukazujących się w ostatnich latach na rynku polskim. Warto poświęcić jej wiele uwagi i polecać nastolatkom, nauczycielom, bibliotekom oraz wszelkim koneserom literatury i historii polskiej.
Bożena Itoya

Grażyna Bąkiewicz, Mówcie mi Bezprym, okładka i ilustracje Mikołaj Kamler, seria A to historia, Wydawnictwo Literatura, Łódź 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz