cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

środa, 31 sierpnia 2016

Lekka filozofia od Petera Carnavasa


Zdarza się, że chcemy odpocząć od naszej ulubionej literatury pięknej: powieści, opowiadań i poezji. Sięgamy wtedy po takie sobie książeczki dla dzieci, które składają się z krótkiego tekstu i ilustracji, spojonych ze sobą jakąś koncepcją. Czasem okazuje się, że idea autora (lub autorów) jest... nie do końca oryginalna, bo ktoś już gdzieś i kiedyś (przeważnie niezbyt daleko i dawno) napisał oraz narysował podobną historię. Może twórcy i wydawcy liczą, że nikt nie zauważy tych zbieżności, a może sami nie są świadomi kopiowania czyichś pomysłów albo po prostu stawiają na to, co sprawdzone. Grunt, że takie bliźniacze koncepcje (albo raczej odbicia w krzywym zwierciadle) co jakiś czas przemykają przez półki księgarni dziecięcych i łatwo poznać, kto, jak pewien polski pisarz, nie czytuje innych współczesnych autorów, a kto jest unoszony przez rwący nurt powtórzeń.
Australijska książka "O chłopcu, który wpadł do książki" jest przyjemnym sposobem na spędzenie czasu z małym marzycielem. Są w niej ładne zwierzęta, sympatyczni ludzie, którzy z wiekiem nie starzeją się, tylko doklejają sobie brody i dzieci (o śmierci w ogóle nie ma mowy). Na opowieść składają się migawki z życia pewnego chłopca, który, niczym postać w teatrze lalkowym, zostaje wprowadzony w jakąś historię i obiera sobie za cel... zrozumienie celu. Szuka więc odpowiedzi na wielkie pytania ludzkości: Kim jestem? Dokąd zmierzam? Po co tu jestem? Nie mamy jednak do czynienia z bajką filozoficzną, ale z łagodną, kolorową opowiastką. Niektórzy bohaterowie wydają się dość przypadkowi jak zwierzęta towarzyszące bohaterowi od pierwszej strony, innych zaś zsyła najwyraźniej przeznaczenie jak ukochaną i pozostałych bliskich ("W czyichś oczach zobaczył cały świat"), a włączanie się kolejnych ma wywoływać w czytelniku rozrzewnienie.
Surowszą, solidniejszą, dojrzalszą, mniej dosłowną i dużo bardziej wzruszającą (ba! przejmującą do szpiku kości!) wersję tej historii opublikowało w 2007 roku Wydawnictwo Hokus-Pokus (drugie wydanie w roku 2013). Powiastkę "A ja czekam" Davide Cali i Serge Bloch wydali pierwotnie w 2005 roku (tytuł oryginalny "Moi, j'attends"), Peter Carnavas nie był więc pierwszy, bo książka "The boy on the page" (tytuł polski "O chłopcu, który wpadł do książki") ukazała się po raz pierwszy w 2013 roku. Wydaje mi się, że australijski autor inspirował się również twórczością Jimmy'ego Liao ("Jak bawi się nami miłość", "Dźwięki kolorów", "Księżyc zapomniał"), starając się stworzyć analogiczne, ale prostsze i pogodniejsze obrazy oraz słowa. Cóż, dzieła Liao i Carnavasa mają się do siebie nawzajem jak poemat do jednozdaniowej wyliczanki czy impresjonistyczny obraz do dziecięcej kolorowanki. Podkreślam jednak, ze dla czytelników nieznających wymienionych wyżej książek i preferujących dosłowne opowieści, opowiadanie "O chłopcu, który wpadł do książki" może stać się książeczką lubianą, może nawet ulubioną.
Bożena Itoya

Peter Carnavas, O chłopcu, który wpadł do książki, przekład Magda Szpyrko-Ankiewicz, Wydawnictwo Adamada, Gdańsk 2015.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz