cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

piątek, 9 grudnia 2016

Olimpiada biblioteczna pana Lemoncella


Kiedy zbrzydnie nam codzienność, w której liczą się wartości materialne, gdy zapragniemy jakiejś odskoczni, warto sięgnąć z dziećmi po książkę "Olimpiada pana Lemoncella" Chrisa Grabensteina, by na 279 stron przenieść się do świata rządzonego przez zabawę, przymioty umysłu i serca oraz przez... bibliotekarzy. W zawodach, jakie organizuje pan Lemoncello, liczą się doświadczenie, wiedza, inteligencja i umiejętność ich zastosowania w praktyce, nie zaś poprawne rozwiązywanie testów, oceniane zazwyczaj przez nauczycieli, czy stan posiadania, poddawany ocenie poza lekcjami, ale również w szkole. Czytając tę książkę młodzież może trochę odsapnąć i posmakować innych realiów.

Ta nowa drużyna superzdolnych miłośników bibliotek była niezwyciężona. Stali się wojownikami pana Lemoncella, naprawiającymi to, co zostało zepsute, dzielącymi się wiedzą, żeby odważnie zwyciężać nieznane.

Prawdziwe mole książkowe na kartach drugiej powieści o zwariowanym (pozytywnie) milionerze bibliofilu będą czuć się jak w domu, podobnie jak w bibliotece pana Lemoncella poczuli się uczestnicy pierwszej olimpiady bibliotecznej. A w szranki stanie 32 siódmoklasistów z różnych regionów Stanów Zjednoczonych. Dwunastobój olimpijski odbędzie się w znanej nam z pierwszego tomu nowoczesnej, pełnej gadżetów i tradycyjnych książek bibliotece publicznej w Alexandriaville.
Autor ściśle trzyma się koncepcji i mechanizmów obranych w pierwszej części serii ("Biblioteka pana Lemoncella"). Taka świadoma, wielotorowa (osoby, miejsca, wątki, sytuacje) kontynuacja z jednej strony spełnia oczekiwania wiernych czytelników, ale innych może nużyć przewidywalnością i powtarzalnością. Nie zaliczamy się do tych ostatnich, wesoły dobroczyńca moli książkowych nadal nas bawi, tym bardziej, że autor jest pełen dystansu wobec własnej twórczości, żartując między innymi na temat podobieństw między "Biblioteką Pana Lemoncella" a "Charliem i fabryką czekolady" Roalda Dahla.

Ale... eee... nie jesteśmy dorośli – zauważyła Akimi.
I całe szczęście. Dorośli bywają tacy poważni i nudni. A jak wiecie, w czytaniu i nauce nie ma nic nudnego!

Jak w "Bibliotece...", tak i w "Olimpiadzie pana Lemoncella" Kyle Keeley weźmie udział w drużynowej rywalizacji o laur mistrza, choć tym razem walka teoretycznie prowadzona będzie na polu bibliotekoznawstwa, a nie gier planszowych i komputerowych autorstwa Luigiego Lemoncella. Prędko jednak okazuje się, że by wygrać choć jeden z dwunastu medali trzeba posiadać nie tylko cechy tradycyjnego bibliotekarza, ale i sprawnego gracza. Próbie poddane zostaną między innymi bezinteresowna miłość do książek, uczciwość i solidarność młodych olimpijczyków. Otoczeni nowoczesną technologią będą podążać za bohaterami literackimi z klasycznych i całkiem nowych książek dla dzieci i młodzieży. Jedno z konkursowych zadań dotyczyć będzie literatury zakazanej, przy okazji więc możemy poznać współczesne tytuły, których nie można było (lub nadal nie można) wypożyczyć z amerykańskich bibliotek dziecięcych.
Powieść sprawdziła się u nas jako lekka lektura, przerywnik między książkami bardziej artystycznymi, skomplikowanymi fabularnie i bliższymi naszej rzeczywistości. Nie należy się spodziewać, że opowieść silnie osadzona w realiach Stanów Zjednoczonych będzie w pełni realistyczna dla polskiego czytelnika. Nawet niektóre książki będące bohaterkami tej książki nie zostały przetłumaczone na język polski. Oczywiście nie jest to wada powieści Chrisa Grabensteina, a możliwość poznania amerykańskich bestsellerów jest niewątpliwie cenna. Natomiast mankamentami "Olimpiady pana Lemoncella" były dla mnie niewystarczająca redakcja (i korekta) tekstu oraz niedopracowane graficznie (a przez to czasami nieczytelne) rebusy.
Bożena Itoya

Chris Grabenstein, Olimpiada pana Lemoncella, tłumaczenie Maciejka Mazan, Grupa Wydawnicza Foksal, Warszawa 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz