Nie
lubię truizmów i ciągle tych samych określeń stosowanych w
recenzjach książek dla dzieci, ale w przypadku książki "Rasmus,
Pontus i pies Toker" słowa "żywa klasyka" nabierają
znaczenia i barw. Powieść ta została wydana w Szwecji 70 lat temu,
a w Polsce ukazała się przed 20 laty. Wtedy nie czytywałam już
Astrid Lindgren, ale od kiedy mój syn dorósł do jej książek
przeznaczonych dla starszych dzieci (od 9 lat), postanowiłam
sprawdzić, czy którejś z nich nie brakuje w naszej domowej
biblioteczce. Ostatnim odkryciem i brakującym elementem kolekcji
jest właśnie "Rasmus, Pontus i pies Toker".
Stali
i poszturchiwali się wzajemnie tylko dlatego, żeby nie było tak
nudno, tylko dlatego, że w ich szczupłych chłopięcych ciałach
było coś, co zmuszało ich do tego, aby się kuksać albo mocować,
albo kopać kamienie, cokolwiek, byle tylko nie stać spokojnie.
Powieść
nie zestarzała się, jej odbiór jest dziś jak najlepszy – dla
czytelnika zupełnie nie ma znaczenia, kiedy została napisana. Jej
bohaterem jest jedenastoletni Rasmus, którego świat składa się,
jak to zazwyczaj w książkach Astrid Lindgren bywa, z życia
rodzinnego (tata – policjant, mama – generał rodziny,
szesnastoletnia siostra Pricken, jamnik Toker), szkolnego (Pontus –
przyjaciel z klasy, nauczyciele, których pupilkiem Rasmus jest tylko
w opowieściach taty, jakie ten snuje w pracy, dalej koledzy, z
którymi czasem się bije) oraz z zabaw na ulicach i "terenach
zielonych" miasteczka.
Było
to dziwne, mama, taka jasna i łagodna z zewnątrz, ale w środku jak
dowódca – mawiał tata.
– Zawsze
ma być tak, jak mama chce – podkreślał. – I tak jest
najlepiej. Bo nie ma nikogo poza nią, kto potrafiłby kierować
głupim policjantem i dwojgiem nieokrzesanych dzieci, i małym
nieposłusznym psem w taki sposób, aby tego nawet nie zauważali.
Rasmus
jest postacią wyjątkowo charakterną, takim łobuzem o dobrym
sercu, do którego każdy i natychmiast zapała sympatią. Dzięki
narratorowi możemy zaglądać w głąb dusz innych bohaterów, stąd
wiemy, że Rasmusa gorąco kochają niezbyt wylewni rodzice (mama na
co dzień koncentruje się na nakazywaniu synowi odrabiania lekcji i
mycia się, a tata na przerywaniu jego ulicznych bójek), "dojrzała"
siostra i wierny psi przyjaciel. Co do Pontusa, to podąża za
Rasmusem w każdą, nawet najbardziej szaloną i ryzykowną przygodę,
chichocząc pod nosem lub pękając ze śmiechu na myśl o własnych
wybrykach.
– Król
czy reszka? – spytał Rasmus, podsuwając pięcioörówkę pod nos
Pontusa. – Jak król, to idziemy do Wszawego Dołka, jak reszka, to
też idziemy do Wszawego Dołka, ale jeśli pięcioörówka stanie
bokiem, idziemy do domu odrabiać lekcje.
Pontus
zachichotał radośnie.
– O
tak, to jest jak najbardziej słuszne. Miejmy nadzieję, że stanie
bokiem, naprawdę miejmy nadzieję.
W
największą awanturę chłopcy wplątują się, gdy Rasmus odkrywa w
sobie rycerza – postanawia bronić honoru siostry. Pricken przeżywa
miłosne załamanie, staje się potencjalnym obiektem drwin
rówieśników. Właśnie temu musi zaradzić jej młodszy brat.
– Spójrz
na nich! Gdy na ludzi przychodzi miłość, zachowują się jakby
byli niespełna rozumu!
Smutno
było patrzeć na członka własnej rodziny, który dostał hysia.
Tam oto szła Pricken, trzymając Joakima za rękę, patrzyli sobie w
oczy i śmiali się, i w ogóle nie zwracali uwagi na to, że jeszcze
ktoś inny oprócz nich jest na ulicy.
Rasmus
rusza na nocną misję (oczywiście w towarzystwie Pontusa)
polegającą na odbiciu... fotografii Pricken. Miejscowy amant, były
chłopak siostry Rasmusa, lubi bowiem chwalić się zdjęciami
porzuconych przez siebie dziewcząt w "Katalogu przeceny" –
pamiętniku ośmieszającym uwzględnione w nim osoby. Młodzieniec
ten (Joakim) jest synem barona, a jego posiadłość staje się
przedmiotem zainteresowania również mniej honorowych włamywaczy.
Równocześnie dochodzi do dwóch skoków na jeden dom, choć każdy
z nich ma inny cel, a Rasmus, jako nieodrodny syn policjanta,
koniecznie chce zdemaskować prawdziwych złoczyńców. Wtedy do
akcji wkracza Toker, detektyw doświadczony jedynie w śledzeniu
swojego nastoletniego pana.
Objęci
przyjacielsko ramionami, ze znienawidzonymi podręcznikami
dyndającymi na rzemieniach, powlekli się ulicą. Wtedy z
naprzeciwka podbiegł do nich w podskokach szorstkowłosy czarny
jamnik, i to w takim tempie, na jakie tylko pozwalały jego krótkie
nogi.
– Patrz,
Toker – zauważył Pontus.
W
oczach Rasmusa pojawił się ciepły blask. Toker był jego ukochanym
psem. Na widok ulubieńca ogarnęła go taka radość, że prawie
zabolało, ale powiedział z wyrzutem:
– Toker,
przecież wiesz, że nie wolno ci tak wylatywać z domu.
Pies
zatrzymał się w postawie wyrażającej skruchę. Uniósł przednią
łapę i stojąc nieruchomo, spoglądał na swego pana. A Rasmus
spoglądał na Tokera, po czym odezwał się głosem pełnym
czułości:
– W
zasadzie nie wolno ci wylatywać z domu, rozumiesz, no ale tym razem
chodź!
I
Toker poszedł. Po drodze podskakiwał, każdziutkim kawałeczkiem
swego psiego ciała okazując żywiołową radość, że mu
przebaczono, wywijał ogonkiem, szczekał ze wszystkich sił, był
najszczęśliwszym psem na świecie.
Określenie
"wartka akcja" powstało chyba specjalnie z myślą o tej
książce, w której jednak nie brakuje także fragmentów
wzruszających, humorystycznych i ciepło-rodzinnych. Rasmus i Pontus
nie są suberbohaterami, to tylko zwykli jedenastolatkowie, wierzący,
że ludzie są z natury dobrzy i nie łamią danego słowa.
Oczywiście bandyci, choćby byli tak niesamowici, jak połykacz noży
z wesołego miasteczka, nie są osobami godnymi zaufania. Ich
zakładnikiem staje się Toker, ale o tym nieszczęsnym położeniu
psiaka wiedzą tylko Rasmus i Pontus, zaś rodzina Rasmusa sądzi po
prostu, że jej najmniejszy członek zginął. Scena rodzinnego
pocieszenia i rozpaczania jest chyba najlepszą w książce i
świadczy o pisarskim kunszcie Astrid Lindgren.
Rzadko
trafiam na powieści tak uniwersalne jak "Rasmus, Pontus i pies
Toker": na dobrym poziomie, choć przystępne dla każdego,
spełniające oczekiwania doświadczonego młodego czytelnika, ale
odpowiadające i tym, którzy pierwszą długą książkę mają
dopiero przed sobą. Konieczcie przeczytajcie o Rasmusie, jeśli
jeszcze nie mieliście okazji, a detektyw Blomkvist, Madika czy
mieszkańcy Bullerbyn są waszymi ulubionymi bohaterami. Książkę
przetłumaczyła Anna Węgleńska, autorka przekładów między
innymi "Ronji" i "Dzieci z ulicy Awanturników".
Piękna polszczyzna, językowa trafność i lekkość są wielkimi
atutami tej publikacji.
Bożena
Itoya
Astrid
Lindgren, Rasmus, Pontus i pies Toker, przełożyła Anna Węgleńska,
Nasza Księgarnia, Warszawa 2016.
Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam i czekam n inne wpisy.
OdpowiedzUsuń