Wydawnictwo
druganoga koncentruje się jak dotąd na książkach przygodowych, w
których młodzi bohaterowie poznają historię sztuki, kultury i
państwa dzięki magicznym miejscom: muzeom. Te placówki edukacyjne,
dzieciom kojarzące się często z przynudzaniem i kurzem, tu
doczekały się odświeżenia, zyskały funkcję portali
przenoszących do innych czasów – w przenośni, ale i dosłownie.
Po "Drace w Muzeum", lekkim i zabawnym przewodniku po
Muzeum Narodowym w Warszawie, przeczytaliśmy drugą publikację
drugiejnogi: "Porwanie króla czyli Olaf i Lena na tropie"
Michała Wójcika z ilustracjami Wojciecha Ignaciuka. Akcja opowieści
zawiązuje się w warszawskich muzeach Łazienki Królewskie i Zamek
Królewski, opisane zostały niektóre ich ekspozycje i związane z
nimi historie, jednak właściwe przygody rozgrywają się w innym
czasie i nie zawsze w muzeum.
Olaf
i Lena są rodzeństwem (bliźniętami), uczą się w szkole
podstawowej, według opisu na okładce książki mają dziesięć
lat, a więc chodzą do czwartej klasy. Dokładnie w tym wieku i na
tym etapie edukacji jest mój syn i, sądząc po materiale
przerabianym na lekcjach (zresztą wspominane w książce "Wesele"
Stanisława Wyspiańskiego w ogóle nie bywa lekturą w podstawówce),
Olaf i Lena mogliby raczej uczęszczać do klasy szóstej. Książka
spodoba się zwłaszcza czytelnikom około trzynastoletnim,
poszukującym dodatkowych informacji o epoce stanisławowskiej czy
lubiących nietypowe sposoby przyswajania wiadomości z zakresu
historii. Mimo wątków przygodowych, z motywem podróży w czasie na
czele, "Porwanie króla" pełni przede wszystkim funkcję
informatywną, dydaktyczną, przynajmniej tak tę lekturę odebrał
mój syn.
Kłopoty
i fascynacje bohaterów rodzą się z karnej pracy domowej, jaką
Olafowi zadaje nauczyciel historii, profesor Brukwa. Otóż chłopiec
musi w ciągu kilku dni przygotować referat o stroju, jaki
przywdział Stanisław August Poniatowski w dniu koronacji, a więc
25 listopada 1764 roku.
–
Przygotujesz referacik o tym, jak
dwieście czterdzieści dziewięć lat temu wyglądał nasz król.
Jak Stanisław August, ten bawidamek i modniś, wyglądał w dniu
koronacji. Kojarzysz, mam nadzieję, postać tego, hm, stolnika?
Tego... ciołka? Bo chyba wiesz, ze miał w herbie młodego byczka?
Olaf
się skupił. Próbował coś sobie przypomnieć, sięgnąć do
przestworzy swojej pamięci, ale nic, dosłownie nic nie mógł
stamtąd wyciągnąć. Owszem, był taki król, ale czym się
wyróżnił? "Spokojna tafla morza ignorancji" – tymi
słowami zapewne zażartowałby Brukwa. Nauczyciel jednak popatrzył
tylko z politowaniem na Olafa i kontynuował:
–
Poniatowski, mój drogi, to ideał
dzisiejszego salonu. Kulturalny, obyty, wykształcony. Złotousty.
Gadane miał jak miód. Świetnie czuł się wśród elit. –
Olafowi wydawało się przez chwilę, że Brukwa deklamuje to
wszystko z jakimś przekąsem. Już nawet nie mówi do niego, a do
całej klasy. – No i elity odwzajemniały mu się podobnym. Słodkie
listy, pełne wyszukanych frazesów o nowoczesności, oświeceniu,
władzy filozofów, zaczęły krążyć po Europie. Tylko jednego
król nie przewidział – tu Brukwa zmienił ton i popatrzył
uważnie na uczniów – że mu kraj rozbiorą! Polskę!
Tydzień,
który dzieli początek opowieści od "deadline'u", upływa
Olafowi i Lenie na rekonesansie badawczym. Przyszły referent nagle
przestaje być wyluzowanym ignorantem, a staje się zapalonym
badaczem epoki stanisławowskiej: sięga po albumy, zagląda do
galerii sztuki i muzeum, zapamiętuje całe ustępy podręczników,
rozpatruje tajemnice towarzyskie, w końcu sam biega po ulicach
osiemnastowiecznej Warszawy i ingeruje w historię.
Książka
z pewnością przyda się wszystkim młodym pasjonatom historii, bo
stanowi kompendium wiedzy o Stanisławie Auguście, oczywiście w
zakresie przyswajalnym i interesującym dla młodzieży. Autor wplótł
w opowieść liczne smaczki i szczegóły dotyczące wyglądu króla
oraz osób z jego otoczenia czy norm towarzyskich. Świetnym
uzupełnieniem są interesujące, artystyczne ilustracje Wojciecha
Ignaciuka goszczące na okładce i na początku każdego z
rozdziałów. Spodobały nam się cienie postaci (jak na pocztówkach
mojej prababci!), twarze, których skórę tworzą zapisane kartki
szkolnych zeszytów, powracający motyw roślinny na ścianach i
wszelkie geometryczne podłogi, a przede wszystkim dwie sceny z
przeszłości: Plac Zamkowy ze świniami i zamach (śnieżną pigułą
i na króla) w lasku. Warto przyjrzeć się tej książce zarówno
pod kątem wiedzy (wydawca zadbał o konsultacje merytoryczne), jak i
wyobraźni plastycznej.
Bożena
Itoya
Michał
Wójcik, Porwanie króla czyli Olaf i Lena na tropie, ilustracje
Wojciech Ignaciuk, Wydawnictwo druganoga, Warszawa 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz