cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

niedziela, 5 lutego 2017

Kaktus, przygody wiernego psa – trzy poziomy magii


Książki Barbary Gawryluk o rudym kundelku Kaktusie zawsze przyciągały nas jak magnes. Kilkakrotnie, co jakiś czas, wypożyczaliśmy z biblioteki wszystkie (trzy) części jego przygód. Czytaliśmy o wiernym psie, kiedy syn był bardzo młodym przedszkolakiem, absolwentem przedszkola i uczniem pierwszej czy drugiej klasy szkoły podstawowej. W podobnym wieku są bohaterowie książki, właściciele Kaktusa: Weronika i Wojtek.
Wydanie zbiorcze opowiadań bardzo nas ucieszyło – możemy kartkować, porównywać, po prostu mieć wszystkie przygody i ilustracje (Anety Krelli-Moch) w jednym miejscu. Wcześniejszy podział na trzy części zachowany został tylko na dołączonym do książki audiobooku (czyta autorka oraz Aleksandra Posielężna), natomiast w wydaniu papierowym historyjki toczą się płynnie, bez określenia, z którego tomu pochodzą.
Przeżywając po raz kolejny wesołe i wzruszające przypadki Kaktusa zastanawiałam się, na czym polega magia tych opowiadań. Pierwszą przyczyną siły przyciągania przygód wiernego psa jest według mnie ich zwyczajność i... niezwykłość zarazem. W Polsce jest wiele psów, kundelków i reprezentantów różnych ras, o rodowodzie schroniskowym, mających za sobą ciężkie doświadczenia i trafiających do domów, w których dokonują kompletnego remontu emocjonalnego. W tym sensie Kaktus jest niemal przeciętny. Najzwyklejsze w świecie są również dzieci, które zostają panem i panią przygarniętego kundelka – mają swoje przedszkolne, szkolne oraz domowe obowiązki i uroczystości, radości i smutki, mieszkają w dużym mieście i spędzają w nim czas wolny, w miarę możliwości wyjeżdżając też na wakacje. Mamę Weroniki i Wojtka też można uznać za typową: dużo pracuje, ale też wiele czasu spędza z dziećmi, mamy wrażenie, że zawsze jest na miejscu, gdy zachodzi taka potrzeba – to chyba największe czary. Niezwykłość historyjek Barbary Gawryluk wynika z połączenia losów zwyczajnego psa i jednej z wielu podobnych rodzin, z koncentrowania się autorki na tym, co realne, przyziemne, znane młodemu czytelnikowi z życia codziennego. A przyziemne i znane każdemu dziecku są na przykład jamniki, których wielbicielem jest mój syn.

Ja nie wiem, dlaczego jest pochód jamników, a nie ma na przykład pochodu kundli. – Weronika układała puzzle z misiem i tygryskiem i głośno się zastanawiała: – Przecież kundli jest na pewno tak samo dużo jak jamników, a na dodatek są grzeczniejsze i mądrzejsze.
Nasz Kaktus jest wyjątkiem, Weroniczko – odpowiedziała mama. – Nie wszystkie kundle tak potrafią zżyć się z właścicielami jak nasz pies. Może to jego straszne doświadczenia z przeszłości spowodowały, że nas tak pokochał? Nie wiadomo. Trafił po tułaczce w lesie i pobycie w schronisku do normalnego domu, wie, ze go kochamy, i potrafi odwzajemnić miłość. A jamników jest w naszym mieście rzeczywiście bardzo dużo. Mówi się, że to taka krakowska rasa. Ludzie mieszkają w kamienicach i blokach, nie mają ogródków, jamnik nie potrzebuje dużo miejsca, to pewnie dlatego.

Drugim "magicznym" elementem "Kaktusa, przygód wiernego psa" jest samo pisarstwo Barbary Gawryluk. Opowiadania zostały napisane językiem tak prostym, ładnym i plastycznym, z tak oczywistą miłością do zwierząt i zrozumieniem dla ich charakterów, że opisy wyglądu i zachowań poszczególnych psów, kota, ptaka czy nawet legwana są dla dziecka bardziej wzruszające, rozweselające czy "pocieszne" niż jakiekolwiek zdjęcia i filmiki masowo występujące w Internecie.

Następny proszę! zawołała pani doktor.
Siwy pan wziął pod pachę klatkę. Weronika zdążyła zauważyć siedzącego w niej czarnego, dużego ptaka.
Zamknęły się za nimi drzwi, ale już za chwilę ze środka słychać było rozpaczliwe wrzaski.
Spadamy! Stary! Spadamy!
A potem jeszcze głośniej:
Ratunku! Ratunku!
Tego dla Kaktusa było za dużo. Jak mały szczeniak wskoczył na kolana swojej pani i trząsł się ze strachu.

Trzeci powód, dla którego książka jest wyjątkowo, aż niewiarygodnie (a stąd już tylko krok do "magii") trafna, jest jej dyskretna wymowa "społeczna". Autorka opowiadając o wybrykach i zasługach Kaktusa przedstawia nam różne rodziny. Dopiero po kilkunastu opowiadaniach orientujemy się, że mama Weroniki i Wojtka jest sama, w rodzinie nie ma taty, a jednak nikt nie szuka "narzeczonego" dla mamy. W większości książek i filmów dla dzieci samotny rodzic koniecznie musi się z kimś spotykać (jeśli nie być w stałym związku, niekoniecznie małżeńskim), to jest po prostu norma. Tymczasem rodzina, która przygarnia Kaktusa, z powodzeniem realizuje model 1+2, żyje zupełnie normalnie, radośnie, radzi sobie co najmniej dobrze, a dodatkowo pomaga innym ludziom i zwierzętom. Nikt tu nie koncentruje się na smutkach i "niepełnym" charakterze rodziny, autorka nie wałkuje tematu, nie przeprowadza analizy, nie wciąga młodego czytelnika w terapię i nie zasypuje go morałami. Dzięki Barbarze Gawryluk wielu rówieśników Weroniki i Wojtka zauważy, że nie każde dziecko z niepełnej rodziny jest smutnym buntownikiem, a naczelnym dążeniem samotnego rodzica nie jest uzupełnienie, skompletowanie rodziny, ale przede wszystkim trzymanie rodziny w komplecie. Ten aspekt "Kaktusa, przygód wiernego psa" uważam za bardzo istotny, bo w polskiej literaturze obyczajowej dla najmłodszych i młodzieży zazwyczaj mamy do czynienia z "pozytywnym" piętnowaniem dzieci wychowujących się z jednym rodzicem, co bywa źródłem stereotypów i uprzedzeń (dziwny / niegrzeczny / biedny, bo nie ma taty; a czemu twój tata nie ma nowej żony / nie chodzi na randki?).

To strasznie daleko. Ania mówi, że codziennie z mamą rozmawia przez telefon, ale to nie to samo...
Wielu rodziców musiało pojechać za granicę, bo tu nie mogli znaleźć pracy – tłumaczyła mama. – A kto się nią teraz opiekuje?
No ona właśnie mieszka tu na naszym osiedlu u babci. Ania też nie ma taty, tak jak ja. I mówi, że babcia jest fajna, ale bardzo się o nią boi i Ania nie może wychodzić na podwórko ani na plac zabaw, a po lekcjach to babcia na nią czeka pod szkołą i zaraz idą do domu.

Mimo swojej "niepełności", rodzina Kaktusa jest pełna aktywności: turystycznych, sąsiedzkich, internetowych. Nikt tu nikogo nie pomija, wszystkie wspólne przedsięwzięcia są dopasowane do potrzeb i chęci każdego członka rodziny (łącznie z psem). Dzieci chętnie chwalą się mądrością i wiernością Kaktusa na zawodach dla mieszańców, pokazach strażackich i policyjnych, w szkole i wśród przyjaciół. Nie są to jednak puste przechwałki, bo Weronika oznajmia koleżance, która nie może mieć własnego psa, że Kaktus może być trochę jej, a sam kundelek w ramach bycia chwalonym pomaga znaleźć zagubione dziecko, innemu dziecku – zagubiony plecak, wydobywa też z tarapatów niejednego psiego kolegę. Dzieje Kaktusa powinny być opowiadane, zarówno w skali mikro, czyli w samej książce, przez jej bohaterów, jak i makro, to znaczy za pośrednictwem tej książki czytelnikom, oby jak najszerszym ich rzeszom i więcej niż jednemu pokoleniu. Autorka zapewniła nam solidną i dobrze podaną dawkę wiedzy o zwierzętach oraz opiece nad nimi, a także o opiece, jaką same pupile sprawują nad właścicielami.

Mamy zdjęcia, mamy rysunki Weroniki, te rysowane jeszcze w przedszkolu i ten dzisiejszy portret – zastanawiała się mama. – Trzeba je zeskanować, a twoje opowiadanie, Wojtku, przepisać na komputerze. – Mama wiedziała, o czym mówi. Była przecież dziennikarka. Pracowała w czasopiśmie "Mój dom". Dużo jej tekstów powstawało na domowym komputerze, czasem musiała też fotografować różne mieszkania i domy. – Jak to wszystko zrobimy – początek bloga Kaktusa gotowy. O naszym dzielnym psie inni też powinni się dowiedzieć. – Mama podrapała za uchem Kaktusa, który przez cały czas kręcił łbem i przysłuchiwał się rozmowie.

W opowiadaniach "Kaktus, przygody wiernego psa" spodobały nam się również akcenty małopolskie: opisy realiów Krakowa, regionalizmy językowe ("oglądnąć") i "kulturowe" (aniołek przynoszący prezenty). Ten aspekt poznawczy jest niewątpliwie zaletą książki, podobnie jak zdobiące ją wesołe, jasne i dowcipne ilustracje. Nie znaleźliśmy w zbiorczym wydaniu "Kaktusa" żadnych wad, poza tą, że lektura się skończyła. Nic to, odczekamy trochę i znów do niej wrócimy, sami lub z kolejnym młodym czytelnikiem z naszej rodziny.
Bożena Itoya

Barbara Gawryluk, Kaktus, przygody wiernego psa, ilustracje Aneta Krella-Moch, wydanie II w tej edycji, Wydawnictwo Literatura, Łódź 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz