Jeśli
czytaliście "Dzieci korzeni" Sibylle von Olfers i byliście
oczarowani tą książką, to powinniście przyjrzeć się również
"Wietrzykowi" tej samej autorki. W drugiej wydanej w Polsce
(nakładem wydawnictwa Przygotowalnia) opowiastce nadal jesteśmy
blisko natury, ale zmieniamy żywioł: przenosimy się od ziemi do
powietrza. Moce przyrody znów są personifikowane, bo tytułowy
bohater przybiera postać bladej, niemal przezroczystej blondynki w
zwiewnej jasnoniebieskiej sukience. Wietrzna dziewczynka staje się
towarzyszką zabaw dziecka, małego Janka, co odróżnia tę książkę
od "Dzieci korzeni", ponieważ tam nie pojawiali się
ludzie, a jedynie ożywione rośliny przypominające rozkoszne
ludzkie dzieci. Również do "Wietrzyka" zawitają na
chwilę owoce dzikiej róży, wyglądające niczym zgromadzenie
Czerwonych Kapturków, oraz jesienne liście, które chyba były
inspiracją dla fotograficzki Anne Gedes.
Urokliwa
książeczka spodoba się miłośnikom starodawnych pocztówek,
porcelanowych lalek i atmosfery zabaw naszych babć i prababć. Janek
mógłby należeć do jednego z literackich rodzeństw – tego z
"Piotrusia Pana", albo z "Lwa, czarownicy i starej
szafy" czy "Pięciorga dzieci i czegoś".
Jednak podobne harce na łonie natury nie są też obce współczesnym
najmłodszym czytelnikom, przynajmniej ja, biegając po lesie jako
dziecko, wyobrażałam sobie, że drzewa śmieją się do mnie i ze
mną ścigają, a morze szepcze do mnie szumem fal. Dziecięca
fantazja nie zna granic czasu, a to jest właśnie historyjka o
wyobraźni towarzyszącej każdej samotnej zabawie. Dla małego
odbiorcy nie jest istotne, że książka "Wietrzyk"
powstała ponad 100 lat temu, w innych realiach kulturowych i
językowych, ważne, że dziś, w świeżym i lekkim tłumaczeniu
Elizy i Andrzeja Karmińskich, może zabrzmieć czytana przez
rodziców i samodzielnie oglądana. A jest co kartkować, bo
publikacja ma duże, utrzymane w spokojnej, jednolitej tonacji
obrazki, ramki z motywów roślinnych (i... wietrznych) wokół
tekstu, ciekawy, "poziomy" format, twardą, ale aksamitną
oprawę z płóciennym grzbietem i na pewno różni się od innych
pozycji z biblioteczki waszego dziecka – poza "Dziećmi
korzeni", do których idealnie pasuje. Zróżnicowanie lektur
dobrze wpływa na rozwój małego człowieka, warto więc
poeksperymentować z tą klasyczną książeczką, nawet jeśli jej
nowy właściciel przywykł raczej do nowoczesnych form i tematów. A
jeżeli "Wietrzyk" porwie myśli i wyobraźnię dzieci,
rodziców i dziadków z waszej rodziny, to pewnie ucieszycie się z
przygotowywanych przez (nomen omen) Przygotowalnię polskich wydań
trzech innych książek obrazkowych Sibylle von Olfers, zapowiadanych
w posłowiu przez Martę Woszczak, redaktorkę krakowskiej oficyny.
Bożena
Itoya
Sibylle
von Olfers, Wietrzyk, z niemieckiego przełożyli Eliza i Andrzej
Karmińscy, Przygotowalnia, Kraków 2016.
Magiczna książka, taka piękna i delikatna:)
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
Usuń