Książka "Alya i trzy koty"
jest bardzo sympatyczną i pod różnymi względami egzotyczną
lekturą. Po pierwsze, w nietypowy sposób doświadczamy oswajania
świata po narodzinach nowego członka rodziny, ponieważ z
rewolucyjną sytuacją oswajani są koci, a nie ludzcy domownicy. Ta
koncepcja wydała się nam bardzo zabawna: terapia literacka dla
kotów. Spróbujemy poczytać to opowiadanie z naszą leciwą kicią,
która jedenaście lat temu miała pewien problem z akceptacją
noworodka.
Koty
lubią przesiadywać na brzuchu Mariam. Ale brzuch robi się coraz
większy i większy, jak balon, i koty muszą się wdrapywać coraz
wyżej i wyżej.
Amina Hachimi Alayou pokazuje świat
dla nas obcy, znany najwyżej z wakacyjnych podróży, kina i
literatury, a dla niej oczywisty i codzienny. Autorka i ilustratorka
(Maya Fidawi) w naturalny sposób wprowadzają nas do wnętrza domu i
rodziny funkcjonujących gdzieś daleko, w tekście nie zostaje
powiedziane gdzie. Dziecko i rodzic mogą natomiast łatwo rozpoznać
kolorystykę oraz motywy architektoniczne czy ceramikę kojarzone z
ciepłymi, baśniowymi krajami arabskimi. Sam tekst zawiera pewne
tropy, jak choćby imiona, ale według mnie ta książka żyje przede
wszystkim obrazkami, bez nich byłaby jedną z wielu oderwanych od
konkretnej rzeczywistości, zawieszonych w nicości i nijakich
historyjek o narodzinach dziecka. A w tym przypadku wchodzimy do
czyjegoś domu, wnikamy w jego atmosferę i role domowników (łącznie
z kotami). Ilustracje są duże i zawierają dużo wskazówek
odnośnie kultury, w jakiej osadzona jest opowieść: często
koncentrują się na powiększeniu jakiegoś elementu lub wzoru
ubrania, wystroju domu lub podwórza, w dyskretny sposób, jakby przy
okazji, obejmują też roślinność, układ pomieszczeń i ich
barwy. Bezpośrednie informacje o pochodzeniu książki znajdziemy w
jej opisie na stronie internetowej wydawnictwa Muchomor oraz po
wpisaniu do wyszukiwarki internetowej nazwy wydawcy oryginalnego
utworu – Yanbow Al Kitab mieści się w Maroku, a dokładnie w
Casablance, i właśnie tam mieszkają mała Alya, jej mama Miriam,
tata Sami, babcia i trzy koty: Minusz, Pasza i Amir.
Sami
otwiera drzwi pokoju i koty słyszą dziwny krzyk. Co to takiego? To
nie miauczenie! To nie jest kot! To coś nowego i dziwnego!
Większość przedstawionych w książce
scen rozgrywa się w przestrzennym, pięknym domu, przypominającym
raczej pałacyk (jest tu nawet fontanna!) niż przeciętne polskie
mieszkanie. Miriam żyje jak królowa, koty – niczym książęta, a
tytułowa Alya jest tak naprawdę postacią drugoplanową,
pretendentką do tronu, zagrożeniem dla kociej trójwładzy.
Pojawienie się niemowlęcia zmienia porządek domu, ale nawet nie
widzimy dziewczynki w całej okazałości (raz pokazane są rączki,
kiedy indziej stopy, becik, wózek, ale będzie i jeden obrazek z
małą uśmiechnięta buzią). Ledwie zarysowany, ale niewątpliwie
obecny, jest w "Alyi i trzech kotach" ojciec, podobnie
tylko w domyśle znajduje się świat zewnętrzny. Sami przemyka w
dość tradycyjnym i orientalnym stroju (widzimy tylko fragment
postaci i to zaledwie dwa razy), a przestrzeń poza domem i otoczonym
murkiem ogrodem oglądamy tylko raz, w retrospekcji mówiącej o
znalezieniu jednego z kotów. To zresztą jedyny obrazek, na którym
kolory są smutniejsze, rzeczywistość ponura i brudna, a przedmioty
po prostu brzydkie. Dzięki temu kontrastowemu wyjątkowi atmosfera
książki staje się jeszcze wyraźniejsza, spójniejsza. To
hermetyczna historia o domu kobiet: babci, mamy i nowo narodzonej
córki, o miejscu oraz więziach będących ostoją ciepła, miłości
i spokoju. Cieszmy się zaproszeniem do tego szczęśliwego,
zazwyczaj niedostępnego dla obcych marokańskiego
domostwa-królestwa. Jeśli zaś czytelnik nie odkryje w sobie pasji
badacza kultur, zawsze będzie widział przynajmniej ładną,
solidnie wydaną, wesołą i przystępną w odbiorze książkę dla
małych miłośników kotów.
Bożena Itoya
Amina Hachimi Alayou, Alya i trzy
koty, ilustracje Maya Fidawi, tłumaczenie Jolanta Kozłowska,
Muchomor, Warszawa 2017.
Genialny wpis...
OdpowiedzUsuńOd kilku lat mamy w domu kota i na początku byłam trochę zaniepokojona o to czy moje dzieci w ogóle będą się nim zajmować. Dziś widziałam, ze nawet wzięły furminator https://sklep.germapol.pl/pl/furminatory-dla-kota.html i fajnie wyczesały kociaka.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem, iż kociaki jako zwierzęta są całkiem przyjazne. Tym bardziej, że ja także mam u siebie ładnego kota. Wielce podoba mi się to co napisano w http://allgreen.pl/co-wplywa-na-dlugosc-zycia-kota/ i moim zdaniem, faktycznie tak jest często. Tym bardziej, że kociaki są całkiem popularnym pupilem domowym.
OdpowiedzUsuńBlog o psach to kopalnia praktycznych porad dla każdego opiekuna. Znajdziesz tu inspiracje dotyczące zdrowego żywienia, skutecznego szkolenia i troskliwej pielęgnacji, tworząc niezwykłą więź z pupilem. https://nasze-psy.pl/karmienie-psa/
OdpowiedzUsuń