Ostatnia
odsłona trylogii "Silver" niemieckiej autorki Kerstin Gier
jest dobrym uzupełnieniem pozostałych tomów. Co prawda nie
wywołała w nas takich czytelniczych emocji jak "Pierwsza
księga snów", ale za to nadrobiła niedoskonałości tomów 1.
i 2. Nadal jest to poczytna książka fantastyczna dla młodzieży,
teraz nawet lepsza pod względem jakości literackiej.
Liv
Silver zmaga się z demonami własnymi i tymi z zaświatów, o ile
rzeczywiście istnieją. Dojrzewanie i miłość przynoszą
rozmyślania o "pierwszym razie", lęk, ciekawość i
gorączkę. Za to conocne podróże po korytarzu z drzwiami do snów
(własnych i cudzych) urozmaicane są spotkaniami z tajemniczą siłą,
która czasami występuje jako podmuch wiatru, kiedy indziej jako
przyciemnione światło lub tylko wrażenie czyjejś złowrogiej
obecności. Bezkształtne zagrożenie oraz niepewność, kto w tej
opowieści sprzyja, a kto szkodzi bohaterce w jej realnym życiu,
nadają tempo i naszemu oddechowi, i lekturze.
– Arthur
czekał przed naszym domem na Graysona, ale zamiast niego spotkał
mnie. Ucięliśmy sobie miłą pogawędkę... – W zamyśleniu
skubałam cyklameny stojące na stoliku. – Powiedział, że gdybym
umarła, już po pół roku nie pamiętalibyście, że kiedykolwiek
żyłam. I że chętnie to udowodni.
Henry
i Grayson milczeli. W końcu Grayson podniósł głowę i rzekł:
–
Zapomnijcie o wszystkim, co do tej
pory mówiłem. W tej chwili jest mi już obojętne, czy resztę
życia spędzi jako śliniące się i pogrążone w śpiączce
warzywo. Musimy go zatrzymać, wszystko jedno jak.
– Tak,
ale do tego potrzebujemy Anabel. – Henry przyłączył się do
skubania cyklamenu i niby przypadkiem dotknął moich palców. – A
ona jest w tej chwili mocno zaabsorbowana swoim demonem. Przynajmniej
pod tym względem Arthur nie kłamał. Mnie Anabel też powiedziała,
że on wrócił. I że nasze imiona zapisane są krwią. I że ta
krew popłynie podczas zaćmienia słońca... I jeszcze kilka innych
obłąkanych rzeczy. To nie był dobry pomysł, żeby odstawić leki.
Liv
i Henry nadal są sobie bardzo bliscy, choć ich związku nie można
uznać za typowy ani spokojny. Dziewczyna ma kompleksy na tle
doświadczenia w relacjach damsko-męskich, a chłopak zawieszony
jest między potrzebą obrony Liv przed zagrożeniami wszystkich
światów, fascynacją sennym korytarzem, obowiązkami względem
młodszego rodzeństwa oraz egzaminami końcowymi (jest dwa lata
starszy od Liv). Do kłopotów Liv dochodzi jeszcze niepokój,
chwilami przechodzący w rozpacz, z powodu rychłego rozstania z byłą
nianią, znaną nam dobrze z poprzednich tomów Lottie (teraz będącą
obiektem westchnień aż dwóch panów). Trzeba przyznać, że przy
problemach Henry'ego te gnębiące Liv wypadają blado, a nawet
banalnie i dziecinnie.
Upiorne
działania czarnych charakterów tym razem koncentrują się nie na
podejmowanej wprost przemocy fizycznej (jak w tomie 1.), nie na
popychaniu ludzi do autoagresji w lunatycznym śnie (jak w tomie 2.),
ale na przejmowaniu kontroli nad ofiarą na jawie, wprowadzaniu jej w
pewnego rodzaju trans. Okrutne praktyki wywołują w Liv i jej
przyjaciołach poczucie nieustannego zagrożenia: nie wiadomo kto,
kiedy i pod czyim wpływem zwróci się przeciwko komu. To bardzo
ciekawy motyw, ale autorce nie zawsze udaje się utrzymać napięcie.
"Trzecia
księga snów" jest dobrym studium metod manipulacji – tych
najbardziej współczesnych, jak opiniotwórcze media i blogi, oraz
tych dawniejszych, uniwersalnych, działających niezależnie od
epoki, jak wykorzystanie lęku o najbliższych lub strachu przed
odrzuceniem, a także takich, jakimi posługują się sekty. Wszystko
wydaje się takie oczywiste, aż trudno uwierzyć, że ktoś się na
to nabiera i poddaje podobnym wpływom, a jednak i my sami nie
jesteśmy zupełnie odporni. I dlatego tę książkę tak dobrze się
czyta. Każdy z czytelników może tu szukać własnych demonów.
Autorka
w kilku miejscach powieści przypomina wydarzenia z poprzednich
tomów, co wydaje się zbędne, bo kto czytał i dał się wciągnąć,
ten po prostu żyje "Silverem", ma swoich ulubieńców i na
pewno nie uronił ani sekundy akcji, a już zwłaszcza
najważniejszych jej zwrotów. Ci najwięksi fani na pewno będą
czasem zaskoczeni nowymi wcieleniami bohaterów, bo zdarzy się na
przykład, że dawniejsza ofiara i niegdysiejszy oprawca awansują na
obrońców. Oby przytrafiło się też spotkanie z autorką, może
podczas tegorocznych Warszawskich Targów Książki, których
honorowym gościem będą Niemcy?
Bożena
Itoya
Kerstin
Gier, Silver. Trzecia księga snów, tłumaczyła Agnieszka Hofmann,
Media Rodzina, Poznań 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz