cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

wtorek, 11 kwietnia 2017

Zawodowcy



W tej książce każdy dobrał sobie profesję odpowiadającą pierwszej literze imienia: od piekarza Piotrka, przez sędziego Sebastiana, informatyczkę Irenkę czy ochroniarza Olgierda, aż po pisarza Pawła. Czy dobrze wybrali? Zdania mogą być podzielone, a najwięcej obiekcji miewa sam autor. Trudy życia zawodowego przedstawione zostały w formie komediowej i dość abstrakcyjnej. Chyba nikt z bohaterów nie spędza swojego dnia pracy typowo, każdy pakuje się (lub jest pakowany) w kłopoty.
Oczywiście lektura ta nie ma służyć pomocą w wyborze przyszłego zawodu, tylko w rozweseleniu – siebie, rodziców, nauczycieli. Nie wszyscy mali bawią się w dorosłych, nie wszystkich też bawi zadawane im co i rusz (w szkole, domu, gdziekolwiek) pytanie "kim chcesz zostać w przyszłości?", ale chyba każdy będzie miał ubaw czytając przestrogę pisarza Pawła pojawiającą się na zakończenie każdego (no, prawie) rozdziału.

A wy? Zastanawialiście się już, kim chcielibyście zostać, kiedy dorośniecie? Czy aby nie aktorem? Radzę wam, zastanówcie się dobrze. Na waszym miejscu w ogóle bym nie dorastał.

Co może przytrafić się lekarce Lidce, która cierpi z powodu braku ciekawych pacjentów? Nie próbujcie zgadnąć, i tak się wam nie uda – wyobraźnia autora przekracza wszelkie normy. Czy według pisarza Pawła praca kucharza (Kuby) lub strongmana (Stefana) jest tak atrakcyjna, jak pokazuje to telewizja? I jakie są granice dobrego aktorstwa (Agaty)? Opowiastki Pawła Beręsewicza są zupełnie zaskakujące, powalająco pomysłowe i absolutnie absurdalne. Naprawdę warto przyjrzeć się koszmarowi nauczycielki Natalii i perfekcjonizmowi budowniczego Benedykta, pozwiedzać co nieco z przewodniczką Patrycją, czy wreszcie poznać receptę na szczęśliwy zawód wystawioną przez pisarza Pawła. Do kompanii brakuje tu tylko jakiegoś ministra, na przykład Mirosława, z Ministerstwa Głupich Kroków.

Sprawa nie była prosta. Znał ją już dobrze z akt, które dokładnie przestudiował przed rozpoczęciem rozprawy. Do sporu doszło w piaskownicy. Po zakończeniu drugiego śniadania wszystkie grupy przedszkolne udały się na plac zabaw. Zarówno Maciek z Krasnali, jak Wojtek z Niedźwiadków zajęli miejsca w piaskownicy, do czego naturalnie obaj mieli pełne prawo. W umysłach obu stron sporu jednocześnie powstał plan wykopania dołka. W piaskownic znajdowały się dwie łopatki, żółta i czerwona, ale ponieważ żółta leżała bliżej, obaj jednocześnie wyciągnęli po nią ręce i jednocześnie ją chwycili. Rozpoczęła się szamotanina, podczas której Maciek z Krasnali zdzielił Wojtka z Niedźwiadków wiaderkiem w głowę, a Wojtek z Niedźwiadków sypnął Maćkowi z Krasnali paskiem w oczy. Nieużywaną ręką obaj cały czas trzymali łopatkę.
Hm! – mruknął sędzia Sebastian i podrapał się w głowę.
Z jednej strony Wojtek z Niedźwiadków chodził do przedszkola już drugi rok, miał więc w przeszłości więcej czasu niż Maciek z Krasnali na nabawienie się łopatką. Z drugiej strony Maćkowi z Krasnali zostały jeszcze dwa lata do zakończenia przedszkola, miał więc szansę na dużo dłuższe cieszenie się łopatką w przyszłości.

Poczucie humoru może rosnąć wraz z dzieckiem, ale niestety często tępieje pod wpływem wzrostu wymagań i powagi szkolnego otoczenia. Wśród lektur dla klas nauczania początkowego książek humorystycznych (lub takich choć czasem, co parę rozdziałów, odrobinę zabawnych) jest jak na lekarstwo. Im człowiek starszy, tym poważniejsze książki powinien czytać, prawda? Może dlatego czytelnictwo spada proporcjonalnie do dorastania? Wprowadzanie do czytelniczej diety dziecka kolejnych smakołyków literackich autorstwa Pawła Beręsewicza gwarantuje odświeżenie poczucia humoru, tego wesołego zmysłu, naturalnego dla maluchów, a z czasem zanikającego (oczywiście nie u wszystkich). Wśród młodszych i starszych czytelników tego pisarza z pewnością nie ma żadnych smutasów, tylko sami spryciarze, doszukujący się w książkach ważnych szczegółów, czekający na mocną pointę, lubiący szalone igraszki literackie. Jeśli chcecie wychować mola książkowego (a nie tylko wielbiciela obrazków, bo na samych książkach obrazkowych nie wykształci się zamiłowania do czytania dłuższych tekstów), od maleńkości karmcie go opowiadaniami, wierszykami i powieściami Pawła Beręsewicza. "Zawodowcy" spodobają się zresztą i tym dzieciom, które nie radzą sobie z książkami, wolą telewizję lub gry. Tutaj każdy rozdział przypomina mały reality show lub program o określonym fachowcu (taki o usterkach i innych wpadkach), nie zabraknie też gry – pisarza z czytelnikiem.
Ilustracje Jony Jung ładnie komponują się z opowiadaniami, ponieważ wydobywają z tekstu tę naiwno-dziecięcą stronę rozważań o zajęciach dorosłych. Obrazki w "Zawodowcach" są wesołe, pogodne i nie zdradzają za wiele – jeśli dziecko obejrzy je przed przeczytaniem całości (a zdarza się to, oj, zdarza bardzo często!), to i tak nie za wiele się domyśli. Bo kto zrozumiałby lub wziął poważnie portrety ochroniarza broniącego własnej lodówki, ogródka w rozdziale o aktorce lub sędziego sypiącego z rękawa tak istotnymi argumentami, jak lizaki? To przecież tylko zawodowe zmyłki.
Bożena Itoya

Paweł Beręsewicz, Zawodowcy, projekt graficzny i ilustracje Jona Jung, wyd. II poprawione, Literatura, Łódź 2014.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz