W
tomiku "Śmiechu warte" Agnieszka Frączek bawi nas
smakowitymi żartami poetyckimi, a do literackich szaleństw
przyłącza się ilustrator, mistrz dziecięcej groteski Maciej
Szymanowicz. Wierszyki oparte są na zabawie słowami, konwencjami i
tradycją: wśród 19 krótkich utworów znajdziemy między innymi
"Scenkę z thrillera", "Grała wrona w badmintona",
"Spinacze spod Czimpoczacze" czy "mUCHOmora". Już
w tytułach dostrzegalne są językowe gry, nie zabraknie ich też w
rymowanych tekstach. Autorka "zaczepia" kilka gatunków
literackich, tradycyjnie kojarzonych z twórczością dla dzieci, i
znanych motywów bajkowych: mamy więc królewicza, koźlątka i
wilki, antagonizm psa i kota, ożywające przedmioty, a także kogoś
zaklętego w żabę.
Stroskany
wyglądem kędziorków
przeglądał
się baran w bajorku.
Lustrował
raz to, a raz owo,
rechocząc:
– Wyglądam fajowo!
Wpatrywał
się w wodę z zawzięciem,
lecz
w którymś okrutnym momencie...
– A
niech to! – zabeczał z wrażenia. –
Nos...
bee!... mi normalnie zzieleniał!
Jest
i ukłon w stronę polskiej klasyki dziecięcej, poznajemy bowiem
dalsze (lub alternatywne) losy Pawła i Gawła z bajki Aleksandra
Fredry. Bardzo lubimy takie żartobliwe kontynuacje, zwłaszcza że w
tej wersji uciążliwe sąsiedztwo przybiera wyjątkowo rytmiczną,
zabawowo-wyliczankową formę. Współczesnemu dziecku lepiej od
tradycyjnego "Pawła i Gawła" czyta się właśnie "W
holu hol" Agnieszki Frączek.
Kapu,
kap! Co za los!
Woda
kapie mi na nos!
Pewnie
Gaweł, sąsiad z góry,
w
przedpokoju pławi kury
albo,
tak jak tydzień temu,
zrobił
basen strusiom emu.
Tupu,
tup! Po schodach gnam,
bo
już dość tych figli mam.
Co
za człowiek! U mnie potop,
a
on kąpie rybkę złotą
i
ropuszek całe stadko
uczy,
jak się pływa żabką.
W
zbiorze "Śmiechu warte" bajkowe postaci występują w
różnej odsłonie i kondycji, na przykład kózki są postrachem
wilków, a wspomniany królewicz okazuje się dość... wymięty, ale
dochodzi do siebie i angażuje się w życie domowe.
Ktoś
mi kiedyś przysłał pocztą
paczkę
kolorową.
A
w tej paczce był królewicz.
Żywy!
Daję słowo!
Żywy
i prawdziwy całkiem –
od
nosa do pięty,
choć
podróżą ciut zmęczony
i
lekko wymięty.
Obok
nieoczywistych nawiązań do powszechnie znanych motywów Agnieszka
Frączek przedstawia też własne wierszowane wariacje, jak w
"Spinaczach spod Czimpoczacze". Tu króluje absurd,
racjonalność ma wolne, a wyobraźnia buszuje w najlepsze. Właśnie
dlatego do wierszy tej autorki idealnie pasują rysunki Macieja
Szymanowicza, jednocześnie dziecięce i przerastające zwyczajowe
rozumienie ilustracji dla najmłodszych. O ile do standardowego
wyobrażenia o "książeczce" pasują duże, szklące się
oczy (choćby te na okładce), o tyle odbiegają od niego inne
elementy czy aspekty ilustracji: nietypowe ujęcia (olbrzymia twarz
na okładce), zezujące lub jakby przekrwione spojrzenia, ogromniaste
i nieszablonowo uzębione buzie (obok tych zwyczajnych, po prostu
uśmiechniętych), niespotykane w rzeczywistości, karykaturalne
proporcje części ciała. Warto rodzinnie sięgnąć po "Śmiechu
warte", jeśli zależy nam na kontakcie dziecka z różnorodnymi
formami literackimi i plastycznymi – trudno znaleźć podobne oraz
równie udane zestawienie najnowszej polskiej poezji oraz ilustracji
dla najmłodszych. Poza tym przy tej książce wyśmiejemy się do
cna, i czytając, i oglądając obrazki. A że wydawnictwo Literatura
zadbało o duży format, twardą oprawę, wyraźne barwy oraz
solidne, gładkie i jakoś tak perliście połyskujące karty,
publikacja na pewno nieprędko znudzi się małym książkomaniakom.
Bożena
Itoya
Agnieszka
Frączek, Śmiechu warte, ilustracje Maciej Szymanowicz, Wydawnictwo
Literatura, Łódź 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz