Czwarta
książka Tomasza Samojlika (autor tekstu i rysunków) z serii o
żubrze Pompiku kusi i zachwyca tytułowymi kolorami. Nie wszystkie z
trzynastu zamieszczonych w tym zbiorze opowiadań rozgrywają się
jesienią, ale piękne, intensywne barwy obrazków (z okładką na
czele) kojarzą się właśnie z tą porą roku. Mamy tu zabawne
portrety uśmiechniętych i rozgadanych żubrów różnej płci,
maści oraz wielkości, z przodu, boku i od tyłu, z bliska i daleka.
Są trawy, drzewa, zwierzęta i niebo w rozmaitych odcieniach i
nasyceniach zieleni, żółci, fioletu i błękitu, napatrzymy się
tez na żubrze, ropusze i bajorkowate brązy (dwa ostatnie z udziałem
zgniłej zieleni), pomarańcze liści i... zimorodka. Zresztą w
wydaniu Tomasza Samojlika i szarości wyglądają pogodnie, zwłaszcza
że przywdziewają je rozbrykane kuniątka, porządny borsuk i jego
dziki (ale w miarę grzeczny, mówi "dzień dobry"!)
lokator szop oraz "absolutnie wyjątkowe" kukułki. I
jeszcze księżyc, zupełnie kosmiczny! Kolory w tej książce
zostały przepięknie dobrane, tym bardziej że ilustrator przeważnie
odwzorowuje prawdziwe barwy przyrody. Dzięki "Kolorom jesieni"
dzieci na pewno zapamiętają wygląd poszczególnych zwierząt i
pokochają książki, bo to jedna z najładniejszych i
najsympatyczniejszych polskich publikacji dla dzieci.
– Pompiku,
pilnuj siostry, ona potrafi mieć takie szalone pomysły. I bądź
bardzo ostrożny. I...
– Dobrze,
już dobrze, tato – uśmiechnął się Pompik. – Wszystko będzie
w porządku, nie denerwuj się.
Pomruk
westchnął. Oba dorosłe żubry odprowadziły wzrokiem odchodzące w
las dzieci, po czym zajęły się zwykłymi żubrzymi sprawami –
jedzeniem trawy i ziół, odpoczynkiem, przechadzkami w poszukiwaniu
kolejnej przekąski.
Mały
żubr i jego młodsza siostra Polinka jak zwykle podejmują wyprawy
poszukiwawcze, których celem jest odkrycie tajemnic lasu. Opowiastki
o ich przygodach są ciepłą, wesołą i zabawną rodzinną lekturą.
Zwierzęta wpadają tylko w niegroźne tarapaty, a mały czytelnik
przeskakuje za Pompikiem i Polinką z rozdziału na rozdział,
poznając zwyczaje i miejsca występowania polskich zwierząt, tych
popularnych i mniej znanych, jak choćby żółw błotny.
–
Szukaliśmy pana, bo zastanawiałam
się dzisiaj... to znaczy... mam bardzo ważne pytanie, na które
tylko pan może odpowiedzieć – wytrajkotała Polinka. – Czy
życie ma jakiś sens?
Żółw
milczał długą, a potem jeszcze dłuższą chwilę. Jego głowa
chwiała się powoli to w jedną to w drugą stronę.
– Tak,
ma – odpowiedział wreszcie.
Żubrzyczka
czekała cierpliwie na dalszy ciąg, ale żółw już się nie
odzywał. Usnął, wyczerpany rozmową.
"Żubr
Pompik. Kolory jesieni" nie jest wyłącznie książką
przyrodniczą, nie każde zdanie i nie wszystkie wątki mają być
pouczające. Autor dba nie tylko o przekaz popularnonaukowy i jakość
obrazu plastycznego, ale też o poziom literacki oraz scenariusz, w
końcu jest też twórcą komiksów dla dzieci i młodzieży.
Historyjki poprowadzone są w taki sposób, by nie zasypywać
czytelnika nadmiarem informacji, zachować odpowiednie tempo,
charakterystyczne dla wszystkich części przygód żubra Pompika.
Zawsze znajdziemy tu trochę spokoju żubrzej polany, wsparcie
rodziców (Porady i Pomruka), emocje i ciekawość dzieciństwa,
zaskakujące (dla małych żubrów) spotkanie z innym zwierzęciem i
wesoło-filozoficzną pointę.
– To
już jesień? – Tym razem Polinka szeroko otworzyła oczy ze
zdziwienia. – Ale ja się jeszcze nie zdążyłam nacieszyć
latem...
–
Spokojnie, żuberku, jeszcze sporo
czasu minie, nim nadejdzie prawdziwa jesień – uspokoił ją
bocian. – Ale przed nami długa droga, nad lasami, polami, rzekami
i morzami... Musimy wylecieć odpowiednio wcześnie żeby po drodze
móc znaleźć jeszcze coś do zjedzenia.
Czwarta
książka o Pompiku właściwie jest w równym stopniu historią o
Polince, z lektury powinny być więc wyjątkowo zadowolone
dziewczęta, zwłaszcza te pełne energii i ciekawości świata, jak
siostra głównego bohatera. "Kolory jesieni" wnoszą dużo
wiedzy i radości do życia młodego czytelnika, a w dodatku po
przeczytaniu i obejrzeniu całości można stwierdzić, że chyba
jednak wszystkie te barwy pasują do tytułu, bo jesień ma wiele
twarzy, w pewnych zakątkach lasu trwa dłużej lub dla niektórych
zwierząt przychodzi szybciej. Po zbadaniu kolorów jesieni w lesie
Pompika, zabieramy się ponownie za śledzenie z nim tropów na
śniegu, poszukiwanie zapachu wiosny i kontemplację letniego
zmierzchu, czyli za lekturę wcześniejszych tomów. I tak w kółko,
dopóki nie powstanie kolejna książka o Pompiku – oby autor miał
takie plany!
Bożena
Itoya
Tomasz
Samojlik, Żubr Pompik. Kolory jesieni, Media Rodzina, Poznań 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz