Zbiór
"Baśnie Barda Beedle'a" jest moim
ulubionym literackim dodatkiem do serii powieści "Harry
Potter". Momenty, w których bohaterowie "Insygniów
śmierci" czytają te baśnie, analizują je i sami ich
doświadczają, są też moimi ulubionymi fragmentami całej
twórczości J.K. Rowling. To przesycenie baśniowością, ożywanie
legend, jest według mnie wielkim atutem i najciekawszym aspektem
konstrukcji świata przedstawionego w "Harrym Potterze".
Książka
"Baśnie Barda Beedle'a" zawiera pięć krótkich utworów
("Czarodziej i skaczący garnek", "Fontanna
Szczęśliwego Losu", "Włochate serce czarodzieja",
"Czara Mara i jej gdaczący pieniek", "Opowieść o
trzech braciach"), faktycznie napisanych przez J.K. Rowling, a w
ramach uniwersum Harry'ego Pottera – przez niejakiego Barda
Beedle'a. W najnowszej edycji każdą baśń skomentował sam Albus
Dumbledore, dyrektor Hogwartu, który swój egzemplarz książki
przekazał w testamencie prymusce Szkoły Magii i Czarodziejstwa,
Hermionie Granger, a ona z kolei dokonała przekładu z języka run
na angielski (zaś o polską wersję zadbał Andrzej Polkowski). Jak
widać, w książce roi się od mistyfikacji.
Publikacja
jest obiektywnie ciekawa, bo choć osadzona w świecie Harry'ego
Pottera i niepozbawiona nawiązań do konkretnych przygód bohaterów
powieści J.K. Rowling, to można ją czytać i czerpać przyjemność
z lektury nawet nie znając "podstawowych" książek
autorki. Mamy tu do czynienia z udaną stylizacja na tradycyjne
ludowe baśnie, tyle że zamiast lisów, wilków, niedźwiedzi,
wiejskiej młodzieży i staruszków, na kartach tej książki
spotkamy istoty i przedmioty magiczne oraz związanych z nimi
czarodziejów. Opowiastki czyta się błyskawicznie, nie są zbyt
dziecinne (co wydaje się ważne z uwagi na wiek czytelników serii
"Harry Potter", zazwyczaj starszych nastolatków), mają
swój "klimat", a chwilami okazują się wręcz nieco
drastyczne – zupełnie jak wzorcowe dla tego gatunku baśnie
Grimmów, Andersena czy zwykłe ludowe podania.
Trzecią
publikacją do kompletu nowo wydanych podręczników ze świata
Harry'ego Pottera jest "Quidditch przez wieki"
(autor fikcyjny: Kennilworthy Whisp, rzeczywisty – J.K. Rowling).
Ta książka najpełniej realizuje plan połączenia ciekawostki,
żartu i daleko posuniętej mistyfikacji. Mamy więc sport, który
istnieje tylko w książkach z cyklu "Harry Potter":
quidditch. Mecze rozgrywane są z użyciem przedmiotów magicznych:
latających mioteł i piłek różnego rodzaju, zaprogramowanych
poprzez czary. Każda dyscyplina sportowa musi mieć swoje zasady,
czempionów, historię oraz anegdoty. Właśnie to wszystko
znajdujemy w "Quidditchu przez wieki", przy czym narracja
jak zwykle prowadzona jest w nieoficjalnym, często żartobliwym
tomie. Wśród szkiców przedstawiających elementy wyposażenia
gracza, boisko do quidditcha czy herby różnych drużyn, znajdziemy
też starodawne ryciny upamiętniające na przykład piętnastowieczne
zawody lub historyczny strój sportowca. Czarodzieje mieszkają też
poza Wielką Brytanią (skąd pochodzi Harry Potter i gdzie mieści
się jego szkoła) i nie tylko tam grywa się w quidditcha, książka
zawiera więc notatki o obecności tego sportu oraz jego specyfice na
różnych kontynentach. Lektura ta z pewnością rozbawi fanów
powieściowego cyklu o nastoletnim czarodzieju, ale jest też ciekawą
karykaturą książek sportowych. Publikacja została wydana
starannie, ma cieniowaną, czerwoną okładkę z subtelnymi,
przyciągającymi wzrok złotymi elementami i twardą oprawę, format
i wygląd pasują oczywiście do dwóch pozostałych podręczników
magicznych: granatowych (niemal czarnych) "Baśni Barda
Beedle'a" i ciemnozielonych "Fantastycznych zwierząt".
W sam raz na półkę potteromaniaka.
Bożena
Itoya
J.K.
Rowling, Baśnie Barda Beedle'a, ilustracje Tomislav Tomić, okładka
Olly Moss, przekład Andrzej Polkowski, Wydawnictwo Media Rodzina,
Poznań 2017.
J.K.
Rowling, Quidditch przez wieki, ilustracje Tomislav Tomić, okładka
Olly Moss, przekład Andrzej Polkowski, Wydawnictwo Media Rodzina,
Poznań 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz