W
czasach, gdy wiele wydawnictw stawia na eksperymenty z formą książki
dziecięcej, warto niekiedy oprzeć się trendom i obejrzeć na
treść, docenić choćby zróżnicowanie gatunkowe polskiej
literatury dla najmłodszych. Wbrew hasłom reklamowym głoszącym
"tego jeszcze nie było!", było już chyba wszystko, co
wcale nie musi być pesymistyczną konstatacją. Warto wiedzieć,
jakie specyficzne typy książki możemy zaoferować swoim dzieciom,
by poznały bogactwo polskiego pisarstwa, współczesnego i
dawniejszego. Świetnym środkiem edukacyjnym jest książka "Słońcem
na papierze" Anny Czerwińskiej-Rydel, ponieważ, po pierwsze,
przybliża formę biografii literackiej (czyli książki
biograficznej mającej postać opowieści literackiej, a nie
dokumentu), a po drugie – osobę i czasy jednego z
najpopularniejszych polskich pisarzy, Kornela Makuszyńskiego. Oprócz
charakteru informacyjnego, dzięki któremu może przydać się w
szkole, publikacja ta posiada szereg cech czyniących z niej po
prostu przyjemną lekturę: czyta się szybko, czasem z uśmiechem,
kiedy indziej ze wzruszeniem, główny tekst został opatrzony
nielicznymi i czytelnymi przypisami, zastosowano wyróżnienia
kolorystyczne wskazujące, które fragmenty pochodzą z prawdziwych
dokumentów, a oprawa graficzna jest wręcz zachwycająca.
Wydawnictwo zadbało również o wygodny format, przyjemną, trwałą
okładkę (matową, ale nieprzystępną dla odcisków palców!) i
takiż papier oraz szycie.
Anna
Czerwińska-Rydel od pierwszych stron książki zanurza nas w ciepłej
atmosferze rodzinnego domu Kornela Makuszyńskiego. Aż sam czytelnik
wyczuwa tę bliskość, miłość i wsparcie otaczające małego
chłopca.
– Moje
słoneczko! – zachwycała się nim pani Julia. –
Zobacz, Edwardzie, on się ciągle śmieje. Ze wszystkiego jest
zadowolony.
–
Rzeczywiście, to nasze
najpogodniejsze dziecko – mówił z dumą pan Makuszyński. – I
jakieś takie... promienne, masz rację.
Dzisiejsze
dzieci szybko dostrzegą, że na przełomie XIX i XX wieku dorastało
się znacznie wcześniej niż teraz. Inne zabawy, wyjazdy do szkoły,
samodzielne utrzymywanie się – warunki życia przyszłego pisarza
wydadzą się dziś niemal egzotyczne. Po lekturze tej literackiej
biografii zapewne żaden młody człowiek nie zadałby autorowi
"Szatana z siódmej klasy", "Awantury o Basię" i
"Szaleństw panny Ewy" pytania, skąd czerpie pomysły do
swoich książek. Od najwcześniejszego dzieciństwa Kornela
Makuszyńskiego działy się wokół niego rzeczy komiczne i
dramatyczne, niczym z powieści: pożary, awanturnicze wyczyny,
zarabianie na życie wypracowaniami i wierszami... Były i indiańskie
potyczki, w których uczestniczył dziewięcioletni wojownik.
W
tym momencie zapłonął ogień. Krwawy Byk próbował się
oswobodzić, ale był mocno przywiązany do drzewa prawdziwym
indiańskim węzłem.
– Co
teraz?! On się spali! – przerażeni wojownicy zaczęli uciekać w
popłochu.
Zostali
tylko osłupiały Czujny Bóbr i Rączy Jeleń, którzy, niewiele
myśląc, rzucili się w ogień, by ratować kolegę.
– Staszek!
– wołał Czujny Bóbr. – Żyjesz?
– Żyję
– odpowiedział chłopak. – Ale już myślałem, że Wielki Duch
zabiera mnie na Wieczne Łowy... – uśmiechnął się przez łzy,
które rzęsiście płynęły mu po twarzy, rozmazując dym i sadzę.
–
Wyglądasz jak najprawdziwszy wódz
– powiedział Rączy Jeleń, który też płakał.
Z
czasem Makuszyński pakował się w coraz większe kłopoty, choć
niewątpliwie w książce Anny Czerwiśńkiej-Rydel brzmią one
wesoło i fascynująco. Po młodym Kornelu można się spodziewać
właściwie wszystkiego. Jak kończy się nastoletnia miłość?
Jeśli jest dostatecznie tragiczna, to wystrzałami i zmianą szkoły.
Dzień
pojedynku był bardzo ponury, jak zwykle w chwilach straszliwych.
Rywale stanęli naprzeciwko siebie w otoczeniu sztabu sekundantów.
Skłonili się sobie lekko, a potem zaczęli się kłócić, kto
weźmie pistolet, a kto rewolwer.
–
Najlepiej wylosujcie – uciszył
wrzawę Witek. – Będzie sprawiedliwie.
W
wyniku losowania Kornelowi dostał się rewolwer. Wziął go
ostrożnie do ręki.
– Lodowato
zimny – pomyślał. – Czy taka właśnie jest śmierć? To dla
ciebie, Kazimiero! – spojrzał w niebo i zamknął oczy.
– Pal!
– krzyknęli sekundanci.
W
tym momencie huknęły dwa strzały i dwa młode ciała osunęły się
na ziemię.
Książka
"Słońcem na papierze" napisana jest dobrze, z pasją i
sercem. Przyjemnie czyta się nawet same tytuły rozdziałów, wiele
mówiące, często zabawne i nieco poetyckie: "Rozdział IV w
którym poezja wschodzi, a słońce zachodzi", "Rozdział
VII w którym poeta ma dziurawe buty, ale chodzi w słonecznej sławie
jak w kapeluszu", "Rozdział XVIII w którym pierwszy pyłek
słońca siada na białej kartce papieru", "Rozdział XXVII
w którym pojawia się tajemnicza postać z brodą, a smętne miasto
promienieje słońcem". Autorka umiejętnie oddała ciepłe
relacje Kornela Makuszyńskiego z pierwszą żoną Emilią (a
ilustratorka dodała niepowtarzalny portret młodej pary), a także
głęboką, partnerską więź łączącą go z drugą małżonką.
Kornel
każdego ranka czekał na listy od czytelników. Cieszył się na ten
moment, gdy Janina kładła mu plik kopert na biurku, otwierał je
łapczywie, czytał zachłannie i odpisywał na nie z radością. Tym
razem jednak jego twarz pociemniała, a ręka z listem zawisła
smętnie w niemym zaskoczeniu. W takim stanie zastała go pani
Janina, która weszła do gabinetu męża zaniepokojona dziwną
ciszą. Wyjęła mu z ręki kartkę i zaczęła czytać:
Warszawa,
15 XII 1950 roku
Wielce
Szanowny Panie,
z
przykrością zawiadamiamy Pana, że nie będziemy mogli podjąć się
wydania Pańskich następnych książek, gdyż specjalna Komisja dla
książek dziecięcych i młodzieżowych z Ministerstwa Kultury i
Sztuki zakwalifikowała pańską twórczość jako szkodliwą.
Łączymy
wyrazy szczerego poważania
Jan
Gebethner
Praca
pisarza cały czas pozostawała na pierwszym planie jego
młodzieńczego i dorosłego życia, tak też jest przedstawiana
przez Annę Czerwińską-Rydel. Utrata kontaktu z młodym
czytelnikiem i zakaz publikowania zburzyły świat Makuszyńskiego i
zniszczyły go jako człowieka. To bardzo mocny fragment opowieści,
dający do myślenia odbiorcy, niezależnie od jego wieku. Jak jest
teraz? Czy podobne przekreślenie pisarza byłoby możliwe?
Niepowtarzalną
atmosferę "Słońcem na papierze" współtworzą
ilustracje Doroty Wojciechowskiej. Rozedrgane słoneczne promienie,
nabrzmiałe od ruchu powietrza bluzy i marynarki, nadmuchane śmiechem
i okrzykami dziecięce buzie czy płomienie trawiące spokój
początku opowieści na pewno zwrócą i waszą uwagę. Dzięki
obrazom Doroty Wojciechowskiej ta książka żyje oraz świeci
własnym blaskiem; poczuliśmy i atmosferę Muzeum Kornela Makuszyńskiego
w Wilii "Opolanka" w Zakopanem, gdzie cała historia się
zaczyna, i klimat międzywojennej Warszawy, ledwie zarysowany przez
autorkę, a znakomicie oddany na ilustracji przedstawiającej
urokliwe kamienice z restauracją "Astoria" oraz zaczytanym
Makuszyńskim. Aż trudno uwierzyć, że Dorota Wojciechowska nie
jest warszawianką, bo właśnie tak "czujemy" naszą
warszawską przeszłość.
Książka,
jak zwykle w wydawnictwie Przygotowalnia, posiada piękną opisową
metrykę, w której nie zapomniano wspomnieć nawet nazwy nietypowego
kroju pisma. To prawdziwa gratka dla bibliofila. Kolekcjonerzy i
zwykli czytelnicy zwrócą też na pewno uwagę na towarzyszące
opowieści zdjęcia: ciekawe, dobrej jakości, jakoś tak pasujące
do słonecznej treści książki, a także na kalendarium życia
pisarza, załącznik rzetelny, ale daleki od naukowej suchości.
Ucieszyła mnie również rozbudowana notka o Ogólnopolskiej
Nagrodzie Literackiej im. Kornela Makuszyńskiego i niektórych jej
laureatach. Cała książka jest więc skarbczykiem wiedzy,
interesującym, miłym i ładnym towarzyszem czytelnika, a dodatkowo
mogłaby służyć za wzór profesjonalnie wydanej publikacji.
Bożena
Itoya
Anna
Czerwińska-Rydel, Słońcem na papierze. Niezwykłe losy Kornela
Makuszyńskiego, ilustracje Dorota Wojciechowska, Przygotowalnia,
Kraków 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz