cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

czwartek, 15 czerwca 2017

Marcelka i czterolistna koniczynka


Szukając książki dla konkretnego dziecka dobrze jest znać jego możliwości czytelnicze i typ wrażliwości, dopasować lekturę do czytelnika, sięgnąć głębiej niż na dobrze wyeksponowaną półkę z hitami sprzedaży. Serię Marcina Pałasza o Marcelce polecam uczniom początkowych klas szkoły podstawowej, zwłaszcza dziewczynkom, które niedawno nauczyły się czytać i lubią książki proste, krótkie, w jasny sposób odnoszące się do problemów czyhających na dzieci w tym wieku. Nie są to bajki terapeutyczne, ale z życia wzięte historyjki, które pokazują jak zachować się w konkretnych sytuacjach, uczą pewności siebie, empatii, a także odpowiedzialności za pupila.
"Marcelka i czterolistna koniczynka" jest niewielkich rozmiarów książeczką zadrukowaną dużą czcionką, z sympatycznymi dla małego czytelnika czarno-białymi rysunkami, czy raczej szkicami. Równie wyraźnie naszkicowane są problemy, z jakimi tym razem mierzy się bohaterka. Całkiem już duża, bo chodząca do trzeciej klasy Marcelka doświadcza strachu związanego z chorobą babci. Dziewczynka rozmawia z koleżanką, rodziną i zaprzyjaźnionymi bibliotekarkami o swoim niepokoju, a w tle pozostaje niewypowiedziana diagnoza oraz kwestia oswajania dziecka z myślą, że każdy kiedyś odejdzie.
Bardzo spodobał mi się wątek opieki nad starszym zwierzakiem osoby chorej, zresztą w pewnym stopniu bliski mojej rodzinie. Gdy babcia Marcelki trafia do szpitala, ktoś musi zająć się jej leciwym (ale młodym duchem i pyszczkiem – na ilustracjach) kotem Filipkiem, nie tylko dlatego, że tak po prostu trzeba. Starsza pani rozważa bowiem rezygnację z leczenia szpitalnego, by tylko ukochany domownik nie został sam. W tej sytuacji rodzice Marcelki zabierają babcinego pupila do siebie, choć mają psa Rozrabiaka, znanego czytelnikom z dwóch poprzednich części cyklu. Oswajanie zwierząt ze sobą przebiega pomyślnie, co ucieszy młodych czytelników, jednak z punktu widzenia rodzica najistotniejszy jest sam przekaz, jaki zamieścił w tej książce autor: gdy ktoś bliski choruje, trzeba zadbać o jego spokój, nawet jeśli wiąże się to z naszym dyskomfortem; należy zająć się zwierzęciem chorego, bo pupil ten jest członkiem rodziny (czasem z większym stażem niż dziecko) i nie można go opuścić. Zbliżają się wakacje, zazwyczaj to rodzice z dziećmi zostawiają dziadkom psa czy kota na czas wyjazdu, a Marcin Pałasz pokazuje, że powinno też bywać odwrotnie.
Warto proponować dzieciom książki, w których starość jest zaletą i skarbem, a nie przeszkodą, brzydotą czy obciachem, bo niestety taki obraz przeważnie oferują nam media, a nawet kultura (w tym popularna) dla najmłodszych: albo kult młodości, albo samotny starzec-mędrzec, powiernik, nauczyciel, często przekazujący wielką wiedzę, taki łącznik z innym światem. Marcin Pałasz napisał o wielkiej przestrzeni między tymi dwoma skrajnościami, o zwyczajnych, dlatego "niewidzialnych" dziadkach i trosce o nich. Nie tylko my powinniśmy oczekiwać od najstarszego pokolenia pomocy, wsparcia, czasu, to działa w dwie strony, a jeśli dzieci nie zrozumieją tego odpowiednio wcześnie, prawdopodobnie my sami, dzisiejsi rodzice, staniemy się takimi samotnymi w rodzinie dziadkami, których rola polega na gotowaniu, całodziennej bezpłatnej opiece nad dziećmi i wakacyjnych usługach hotelowych dla zwierząt.
Ciekawym elementem świata przedstawionego jest w "Marcelce i czterolistnej koniczynce" biblioteka. Uwielbiam utwory celebrujące wizyty w tych cudownych miejscach, zwyczaj wypożyczania książek oraz rozmów z bibliotekarzami. Miło poczytać o placówce będącej miejscem pełnym ciepłych, pomocnych ludzi, nie tylko ośrodkiem kulturalnym czy oświatowym, choć i ta rola jest bezcenna, zwłaszcza w przypadku bibliotek w małych miejscowościach.
Marcelka doświadcza ze wszystkich stron życzliwości i wsparcia, to piękny świat, pozostaje tylko życzyć czytelnikom, by żyli w podobnym. Ja niestety mam wątpliwości, czy wszystkie rodziny tak żywo reagują na pierwsze symptomy choroby osób z najstarszego pokolenia, czy najmłodsi tak przeżywają problemy ze zdrowiem dziadków i angażują się w opiekę nad ich starymi pupilami, zwierzętami pewnie mającymi swoje wieloletnie przyzwyczajenia, mniej atrakcyjnymi od szczeniaczków i kociaków, może "pachnącymi starością". Kto się nie przejmuje chorobą dziadka czy babci, ten nie potrzebuje współczucia i nie będzie szukał czterolistnej koniczynki jak Marcelka, a kto martwi się, chciałby zadbać o starszych członków rodziny, ten odnajdzie w tej książce wsparcie, nadzieję i dowie się, jak samemu być taką "czterolistną koniczynką".
Bożena Itoya

Marcin Pałasz, Marcelka i czterolistna koniczynka, ilustracje Katarzyna Sadowska, Wydawnictwo BIS, Warszawa 2017.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz