Szósty
tom serii "Ale historia..." spełnia oczekiwania stałych
czytelników i jednocześnie ich zaskakuje. Mamy tu do czynienia z
nietypowym podejściem do historii i wyjątkowo celnymi rozwiązaniami
fabularnymi łączącymi przeszłość naszego kraju, codzienne
drobne wyzwania bliskie współczesnym dzieciom i atrakcyjną, nieco
utopijną przyszłość. W 2018 roku księgarnie doświadczyły
zalewu publikacji dziecięcych wpisujących się w obchody 100-lecia
odzyskania przez Polskę wolności i właśnie tamtych wydarzeń
dotyczy książka "Mamy niepodległość!", a jednak
Grażyna Bąkiewicz (tekst) oraz Artur Nowicki (ilustracje, komiksy)
potrafili nas oczarować, opowiadając o końcu zaborów w sposób
oryginalny, ciekawy, a częściowo też zabawny.
Klasa
prowadzona przez ekscentrycznego historyka, pana Cebulę, po raz
kolejny podejmuje wyprawę w daleką przeszłość. O ile naszym
dzieciom koniec XIX i pierwsze dziesięciolecia XX wieku wydają się
trochę abstrakcyjne, o tyle dla jeszcze nienarodzonych pokoleń
okres ten okaże się zapewne zupełnie nieprawdopodobny i
prehistoryczny. A bohaterowie "Ale historii..." to właśnie
dzieci przyszłości podróżujące w czasie, patrzące z bliska, z
fantastycznonaukowym zadziwieniem na to, co my znamy z nudnych
podręczników. Świeżość ich spojrzenia jest niezwykła, a
rozwiązania techniczne związane ze szkolnym wehikułem czasu za
każdym razem wzbudzają mój podziw. Nie ma się tu do czego
przyczepić, choć kwestia ławek przenoszących o setki lat wstecz i
działającej w przeszłości ochrony("pola siłowego") czy
obowiązujących tam zasad kontaktowania się z przodkami to
teoretycznie tylko drobiazgi, pewne przenośnie i uproszczenia,
jednak autorka z zapobiegliwością charakterystyczną dla
najlepszych pisarzy uprzedziła ewentualne wątpliwości czytelników,
wskazując skrótowo, acz kategorycznie, reguły postępowania
pomiędzy startem z ławki a lądowaniem w niej (i pewne pole
pozostawione dla buntowników).
Tę
przygodę przeżywamy z punktu widzenia Oli, dziewczynki nietypowej,
niby wyzwolonej, ale przed rodzicami udającej słodką, różową
laleczkę. Jej historia może okazać się dla małych czytelniczek
równie ciekawa, co mniej znane dzieje odzyskania przez Polskę
niepodległości. W najnowszej odsłonie serii "Ale historia..."
młodsza młodzież, niezależnie od płci, znajdzie inspirację nie
tylko do nauki, ale też do rozmaitych osobistych działań, choćby
radzenia sobie z rodziną czy radzenia się przyjaciół. Grażyna
Bąkiewicz gładko wchodzi we współczesny dziecięcy świat wyzwań,
zakładów, konkurowania, zawierania sojuszy, przy czym korzysta też
ze sprawdzonych motywów dawnych powieści przygodowych, jak choćby
poszukiwanie skarbów. Młodzi podróżnicy w czasie starają się
bowiem odnaleźć królewskie insygnia, czy raczej to, co z nich
zostało po haniebnym przetopieniu polskich koron i bereł na pruskie
monety. Ola i jej koledzy z klasy są oburzeni, mają różne pomysły
na prześledzenie losów kosztowności, odzyskanie ich i przywrócenie
do dawnej formy. Transformację przechodzą symboliczne przedmioty,
ostatecznie w niespodziewany sposób przysługując się narodowi,
ale również w najważniejszych postaciach opowieści zachodzą w
jej toku ważne przemiany. Także młody czytelnik doświadcza
odmiany, bo nie może oderwać się od lektury, co w przypadku
książek historycznych dla dzieci zdarza się bardzo rzadko.
Książka
"Mamy niepodległość" nie jest typem bohaterskiej epopei,
przyciąga poważnym traktowaniem małych historii i ludzi. Oby
powstawało jak najwięcej takich porywających lektur, przenoszących
dziesięcio- i nastolatków do innych epok oraz perspektyw.
Bożena
Itoya
Grażyna
Bąkiewicz, Mamy niepodległość!, ilustrował Artur Nowicki, seria
Ale historia..., Nasza Księgarnia, Warszawa 2018.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz