cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

piątek, 22 lutego 2013

Kostur czarownicy...

Od razu napiszę, że nie jestem koneserką literatury z nurtu fantasy. Tego rodzaju pozycje czytuję rzadko, tym większa zatem moja radość, jeśli trafię na coś, co mi się naprawdę spodoba. A tak było w przypadku ostatnio przeczytanej książki „Łukasz i kostur czarownicyPiotra Patykiewicza, wydanej przez oficynę Bis.
Mam wrażenie, że w tego typu literaturze najciekawsze dzieje się zawsze „na styku”, pomiędzy tym, co realne, a wymyślone, w zetknięciu się rzeczywistości i świata fantastycznego. Ten drugi kieruje się swoimi prawami i tu już znawcom i koneserom tematu zostawiam miejsce na oceny i porównania. W książce Patykiewicza reprezentują go czarownice, skrzaty i inne tajemnicze istoty z mrocznych prawieków historii. Rekwizyty magiczne nawiązują do rodzimego folkloru: mamy więc księgi zaklęć, zaczarowane kostury, latające miotły. Światem tym rządzą prawa właściwe baśniom, sporo się można nauczyć o lojalności i zdradzie, szlachetności, która łamie czar zaklęć, wewnętrznych lękach, które zmieniają sposób widzenia rzeczywistości. A realną scenerią, w której rozgrywa się akcja książki, jest polskie miasteczko gdzieś w górach, wcale nie tych najwyższych i spektakularnych, może Beskid Niski... Niezwykłe znaczenie ma także historia miejsc, w których dzieje się akcja. Jest więc stara wojenna mogiła i pamięć o tragicznie zmarłym żołnierzu, jest sztuczne, martwe jezioro w miejscu dawnej wioski. Przeszłość odzywa się w nieoczekiwanych momentach, uświadamiając nam, że wszystko zostawia ślady. I nieraz trzeba wielkiej odwagi i poświęcenia, by naprawić błędy z przeszłości.
Główny bohater, dwunastoletni Łukasz, zamiast na wymarzone wakacje za granicę, przyjeżdża w odwiedziny do osiemdziesięcioletniej ekscentrycznej ciotki. Nie jest tym zachwycony, jak możemy się domyślać. Jednym słowem, motyw znany i wykorzystany w wielu książkach dla młodzieży: wakacje w nudnym miejscu, w towarzystwie z pozoru nieciekawej osoby, które zamieniają się w niespodziewaną przygodę życia. Tak jest i w tej powieści, jednak Autorowi udało się wykorzystać ograny schemat w sposób pomysłowy.
Przede wszystkim, sceneria polskich gór i podupadających kamienic małego miasteczka z ich mieszkańcami wykorzystana została do stworzenia bardzo sugestywnego obrazu. Myślę, jest on w stanie oddziałać na wyobraźnię wielu młodych czytelników, którzy, podobnie jak początkowo główny bohater, nie wyobrażają sobie opcji wypoczynku polegającego na dobrowolnym wysiłku wędrówki po górach. Autor zwraca też uwagę na poważne problemy, które dotykają młodzież, jak np. alkoholizm w rodzinie. Widzimy, jak łatwo ocenić i wyrzucić na margines nie tylko bezpośrednio dotkniętych nałogiem, ale i ich bliskich. I jak trudno jest pomóc takim ludziom, gdy się jest młodym człowiekiem. Autor nie podaje tu gotowej recepty, pozornie więc zostajemy bez odpowiedzi, gdyż, w przeciwieństwie do bohaterów, nie dysponujemy magią. W ostatecznym jednak rozrachunku nasuwa się pytanie, czy sama magia wystarczy. Co tak naprawdę zmieniło się w ojcu Irka, gdy wstał z alkoholowego zamroczenia i zmienił swoje życie? Może i były to czary, w życiu tak łatwo zwykle się nie udaje, ale z pewnością i coś jeszcze, coś niezwykle ważnego - kochające serce i wiara w ideały. Dwanaście lat (…) to najlepszy wiek, by porywać się z motyką na słońce. Ktoś starszy, kto poznał już gorzki smak rozczarowań, nigdy by się tego nie podjął – usłyszymy mądrą radę czarownicy. Podoba mi się, że Autor pozwala bohaterowi pobłądzić, zdecydować się na łatwe, lecz niesłuszne rozwiązania, a potem zmierzyć się z konsekwencją swojego wyboru.
„Łukasz i kostur czarownicy” to także piękna lektura o przyjaźni, o Exupery’owskim oswajaniu drugiego człowieka, o transformacji bohatera. Łukasz, zgodnie z prawidłami sztuki, wróci do domu zmieniony i ubogacony. Podobną szansę mają czytelnicy, którzy sięgną po książkę Patykiewicza… Przygoda przed Wami!
Agnieszka Jeż
Od wydawcy: To miały być piękne wakacje w Chorwacji… Niestety zamiast tego Łukasz musiał spędzić lato w podgórskim miasteczku u starej ciotki Wandy. W dodatku w pociągu skradziono mu plecak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz