cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

środa, 13 lutego 2013

Operowe straaachy.


Zawodowo miałam trochę do czynienia z muzyką i dlatego szczególnie interesują mnie popularyzatorskie publikacje na ten temat, zwłaszcza dla dzieci. Znam też wielu rodziców, którzy by chcieli jakoś ten muzyczny świat swoim dzieciom przybliżyć, ale nie bardzo wiedzą, jak to zrobić, sami nieraz pogubieni, czy wystraszeni. O muzyce krąży wiele obiegowych opinii, z którymi nawet nam samym trudno się zmierzyć: a to, że twórczość kompozytorów współczesnych jest za trudna w odbiorze, a to znów, że oper nie da się słuchać… Ten ostatni pogląd, zwłaszcza, jest bardzo powszechny. I tak naprawdę niewielu znam ludzi z mojego pokolenia na serio operą zainteresowanych, nie licząc zawodowo związanych z branżą. Czasami myślę, że to szkoda. To prawda, że ten gatunek stracił wiele na popularności w dobie efektownych mediów, ale przecież pozostała piękna muzyka, która wielu ludziom dostarczała ogromnych wzruszeń. Czy zdajemy sobie dzisiaj sprawę, jak wielki był zasięg popularności arii operowych, nawet wśród biedaków, których nie stać było na wieczór w teatrze? Jakie emocje wzbudzały opery, współzawodnictwo kompozytorów, literackie aluzje w librettach? Cały ten świat odszedł już dawno, chociaż… nieraz nie domyślamy się nawet, jak wiele przetrwało. Niektóre z melodii znanych nam od dawna, nie wiadomo skąd, to właśnie niegdysiejsze operowe „hity”. Może warto byłoby się dowiedzieć, skąd pochodzą i o czym tak właściwie ten śpiewak opowiada?
Dlatego na naszą baczną uwagę z całą pewności zasługuje książka wydawnictwa Literatura, nowość
sprzed paru miesięcy: „Operowe straaachy” autorstwa Izabelli Klebańskiej, niestrudzonej muzycznej propagatorki, autorki scenariuszy radiowych i telewizyjnych, teledysków i piosenek. To już nie pierwsza jej tego typu książka, warto sięgnąć również po pozostałe, z pewnością dostępne w bibliotekach.
Autorka przedstawia nam w dwudziestu dwóch wierszowanych ujęciach najpopularniejsze tematy z oper, baletów i musicali. Do książki dołączona jest płyta, dzięki której możemy wysłuchać wszystkich opisywanych utworów. Wiersze są krótkie, ot, takie impresje, które mają za zadanie wprowadzić nas w klimat muzyki. Na końcu książki znajdziemy słowniczek operowy z dodatkowymi komentarzami do wierszy i muzyki, w którym wyjaśnione są także trudniejsze terminy, a także spis kompozytorów. Pozostaje tylko wybrać swój sposób na tę książeczkę: czy wysłuchać najpierw wszystkiego, łowiąc uchem znajome motywy, czy też może podejść bardziej metodycznie, czytając przed każdym z utworów wiersz i komentarz? Zależy to w dużej mierze od samych dzieci. Nawiasem mówiąc, w takich okolicznościach można obserwować, jak do głosu dochodzą naturalne preferencje naszych pociech: czy wolą się uczyć bardziej metodycznie, czy spontanicznie. Każda z moich córek jest inna i zawsze ogromną frajdę sprawiała mi obserwacja, w jaki sposób organizują sobie życie.
Niezwykle ciekawe są ilustracje, które do książki wykonała Małgorzata Flis, znana mi wcześniej głównie z rysunków przedstawiających zwierzęta, niezwykle oryginalnych. Krytycy zwracają uwagę na dalekowschodnie inspiracje artystki, której płynna kreska niesie w sobie potencję zarówno kształtu, jak i ruchu. Jej łabędzie w naszej książeczce to szczyt prostoty i wdzięku. Dynamikę, osiągniętą jednym pociągnięciem pędzla, artystka zaprezentowała także w przedstawieniu postaci operowych amantów i heroin. Przez chwilę wróciłam wspomnieniami do bardzo podobnego w malarskim klimacie „Fernanda” z ilustracjami Marii Orłowskiej. Jednym słowem, kunszt w dawnym, dobrym stylu, chapeau bas!
Agnieszka Jeż
Od wydawcy: Ta melodia jest z opery?! Przecież ją znam! No właśnie! Jestem przekonana drogi Czytelniku, że znasz większość utworów zamieszczonych na dołączonej do książki płycie, a pochodzą one właśnie z najsłynniejszych oper. Skąd je znasz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz