W
"Czarownicy piętro niżej" spodobało mi się podejście
do czytelnika – dziecka, a jednak odbiorcy na tyle dojrzałego, że
może czytać coś więcej niż lektury krótkie, "szybkie"
i kolorowe. Autor osiągnął w tej książce stan równowagi między
zwyczajnym, trochę nudnym i chwilami smutnym życiem bohaterki, a
splatającą się z tą normalnością magią, taką, o jakiej marzy
każde dziecko i w którą jest w stanie uwierzyć. Czy ktoś z nas
nie uważał w dzieciństwie jakiejś staruszki z sąsiedztwa za
czarownicę? Albo cichego, rzadko odwiedzanego domku na ogródkach
działkowych za chatkę Baby Jagi? Czyż babcie i prababcie nie
wydają się współczesnym dzieciom stare jak świat, a nawet
pochodzące z innego, "odłączonego od kabli" świata?
Babcie, ciocie-babcie i inne staruszki nie są u Szczygielskiego
nowoczesne, spełniają stereotyp istoty przedpotopowej, co trochę
martwi. Zderzenie świata dzisiejszego dziecka i "przedwczorajszej"
babci jest nieco przejaskrawione, trudno nam (mi i synowi) było
uwierzyć na przykład, że ktoś nam współczesny może nie
wiedzieć, jak się używa zwykłej szczotki do zębów (bo na co
dzień stosuje elektryczną). Wraz z kolejnymi stronicami
"Czarownicy" życie ciabci okazywało się coraz ciekawsze,
choć pozostała ona osobą "z innej epoki". Między Majką
a jej cioteczną prapraprababcią zrodziła się płaszczyzna
porozumienia i sympatii, jaką chyba nazwać można przyjaźnią.
Tajemnice otaczające ciabcię trochę się rozjaśniały, by za
chwilę zgęstnieć ponownie. W tym momencie opowieść zamknięta w
"Czarownicy piętro niżej" dobiegła końca, pozostawiając
żądnego dalszych przygód czytelnika w stanie przypominającym głód
narkotykowy.
Czy
"Tuczarnia motyli" zaspokoi oczekiwania i podtrzyma pasję
czytelniczą fanów "Czarownicy"?
Historia
rozpoczyna się podobnie do poprzedniej, utrzymana jest w zbliżonej,
choć bardziej fantastycznej atmosferze. Nie wiem, czy jakiś autor
książek dla dzieci opisywał wcześniej (z przymrużeniem oka)
trwający kilka miesięcy śniegowy kataklizm w wielkim mieście. W
każdym razie mnie i mojego syna zafascynowała wizja bloków
zasypanych do pierwszego piętra, autobusów i pociągów jeżdżących
z grzałkami na zderzakach, mieszkańców Warszawy
przemieszczających się tunelami wyżłobionymi w gigantycznej
śniegowej pokrywie.
Akcja
przenosi się (wraz z Majką) do Szczecina, gdzie
śniegu nie ma aż tyle, natomiast panuje niezwykłe stężenie
magii. Na początku tu również czujemy się tak, jakbyśmy nadal
czytali "Czarownicę piętro niżej", czyli świetnie.
Miejscowe czarownice – ciabcia i Monterowa – nieco się zmieniły,
ale nadal są tajemnicze i zabawne, zaś Marek-niedowiarek pozostaje
łobuzem. Spotkanie dziewczynki ze szczecińskimi przyjaciółmi
obfituje w bardzo zabawne sytuacje:
"–
To ty – powiedział wreszcie.
– Ja
– przytaknęła Maja.
– I
znowu będą się działy dziwne rzeczy...
– A
skądże! – Majka wzruszyła ramionami.
– Już
ja wiem! – krzyknął Marek. – Musiałem chodzić przez ciebie do
psychologa!
– Gdyby
to ode mnie zależało, nigdy byś od niego nie wyszedł – mruknęła
Lilka. – Idziemy!
– Ty,
a co to za dziewuchy? – zapytał Marek.
– To...
– Maja zawahała się bo przecież nie mogła powiedzieć, że jej
koleżankami są ciabcia i Monterowa – ... to są takie moje
friendy.
– Friendy?
– zamyślił się Marek. – A co one się tak dziwnie ubrały?
– Bo
one są z Warszawy – wyjaśniła Maja, czując się trochę
nieswojo, bo bardzo nie lubiła kłamać. – W Warszawie wszyscy się
tak ubierają.
– Tak?
– Marek wstał i otrzepał spodnie ze śniegu. – Byłem z mamą
w Warszawie i nie widziałem.
– Pewnie
nie byłeś we właściwej dzielnicy. U nas w każdej dzielnicy
inaczej się ubiera. Żeby od razu było widać, kto gdzie mieszka. A
ponieważ tych dzielnic jest bardzo dużo, to... to... – Maja
poczuła, że robi się jej gorąco. – No to w końcu nie wiadomo,
w co się ubrać, i ludzie zakładają, co kto może".
W
tej kompanii Majka podejmuje śledztwo w sprawie porwanych
Zdradliwych Lilii, trafia do pobliskiej szklarni i, pomniejszona do
wielkości owada, spędza w niej dwieście stron pełnych przygód.
Wszystko
to, co Marcin Szczygielski zamknął w szklarni, czyli równoległym
świecie motylołaków i rozumnych motyli, różni się od świata
przedstawionego "Czarownicy piętro niżej". Autor, pisząc
znakomity pierwszy tom, sam bardzo wysoko postawił sobie literacką
poprzeczkę. "Tuczarnia" jest przede wszystkim "cięższa
gatunkowo". Przez niektóre partie tekstu trudno przebrnąć
czytelnikowi będącemu rówieśnikiem bohaterki. To już nie jest ta
prosta, niemal codzienna magia, jakiej doświadczyliśmy w
"Czarownicy piętro niżej". Dziewięciolatek nie wyznaje
się jeszcze w tragediach Skakespeare'a, telenowelach brazylijskich,
stereotypowych charakterystykach dawnych europejskich dynastii
królewskich i innych słynnych władców czy serialach o włoskiej
mafii. Przy opisie relacji i konwenansów panujących w świecie
motylołaków wszystkie autorskie mrugnięcia oka skierowane są do
nastoletniego lub dorosłego czytelnika. Młodsi czytają z
zainteresowaniem, śmieszne zachowania są dla nich zabawne, ale nie
dostrzegają wymiaru karykaturalnego postaci i nie pojmują zabawy,
jaką autor prowadzi z gatunkami i motywami literackimi oraz
filmowymi. Obawiam się, że rówieśnicy mojego syna (i Majki) nie
zrozumieją także wspominanych na oficjalnej premierze książki
nawiązań do Hitchckocka (podobnie jak nie zrozumieli samej debaty
prowadzonej na tymże spotkaniu), a nawet do "Alicji w krainie
czarów", choć to drugie jest już bardziej prawdopodobne.
Sądząc po moim synu, opisy świata motylołaków
odzwierciedlającego jakiś inny, nieznany małemu czytelnikowi,
nawet obniżają wartość książki w oczach dziecka. Entuzjazm, z
jakim syn zabrał się za "Tuczarnię motyli", zdecydowanie
oklapł w okolicach dziewiątego rozdziału. Książkę odłożył,
zabrał się za inną, potem kolejną, dopiero gdy przeczytałam mu
na głos trzy czy cztery "środkowe" rozdziały "Tuczarni",
zainteresował się ponownie i wrócił do samodzielnej, znów
pasjonującej lektury. Jeśli chodzi o złożoność konwencji i
"wyższe" poczucie humoru, nową książkę Marcina
Szczygielskiego docenią więc raczej dorośli.
"Tuczarnia
motyli" chwilami zmienia się w satyrę polityczną. Nie jestem
pewna, na ile dzieci zrozumieją autorskie rozważania o władzy
absolutnej, monarchii, wyzysku niższych warstw społecznych
(połączonym z kanibalizmem), rewolucji (lutowej) i narodzinach
demokracji oraz czy przyjmą jego stanowisko jako własne. Na pewno
jednak za uniwersalny można uznać obraz absurdu wojny, podobnie
ponadczasowe pozostaje przesłanie "make love, not war",
propagowane przez Majkę:
"–
Nie mam zielonego pojęcia, jak oni mogą od pokoleń toczyć wojny,
skoro tak łatwo się w sobie zakochują (...)";
"–
W rządzie będą Iwan, Inga, Olga, Walek, Aleksandryna i Aurelian, a
wy macie ich słuchać.
– Ale
przecież oni są jeszcze dziećmi! – krzyknął cesarz Albrecht. –
To nie do pomyślenia, żeby...
– Uważam,
że mają najwięcej rozumu z was wszystkich. – przerwała mu Maja.
– Poza tym nie wiedzieli nic o waszych zbrodniach, a do tego są
zakochani, więc najlepiej się nadają. Bo jak się ludzie kochają
z wzajemnością, to nie mają głowy do podłości i są dobrzy.
Widziałam w telewizji".
Powrotowi
Majki do "zwyczajnego" Szczecina i "normalnego"
wymiaru (ciała i rzeczywistości) towarzyszy zapowiedź kolejnych
przygód. Zagadka zaginięcia prapraprababci Niny nie została
"rozgryziona" (słowa mojego syna), czekamy więc na dalsze
próby jej rozwiązania.
Rysunki
Magdy Wosik po raz kolejny układają się w małe komiksy, bez nich
nie wyobrażamy sobie książek o Majce. Podczas lektury ilustracje
niemal ożywają w głowie czytelnika, łatwo wyobrazić sobie ich
rozbudowaną wersję: odrębną publikację obrazkową lub animację.
Może kiedyś powstaną?
Bożena
Itoya
Marcin
Szczygielski, Tuczarnia motyli, rysunki Magda Wosik, Wydawnictwo
Bajka, Warszawa 2014.
Od wydawcy:Co robić, kiedy śnieg wciąż pada, pada i pada? Warszawa jest już zasypana, życie w mieście staje na głowie… W szkole Majki zostają odwołane lekcje. Można oczywiście siedzieć w domu z rodzicami i malutką Alicją i
Od wydawcy:Co robić, kiedy śnieg wciąż pada, pada i pada? Warszawa jest już zasypana, życie w mieście staje na głowie… W szkole Majki zostają odwołane lekcje. Można oczywiście siedzieć w domu z rodzicami i malutką Alicją i
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz