cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Pan Brumm daje zły przykład

Pan Brumm, bohater serii książek Daniela Nappa, wydawanych na polskim rynku przez Wydawnictwo Bona, jest postacią, która wywołuje w środowisku rodzicielskim spore kontrowersje. Z zainteresowaniem przejrzałam internetowe recenzje historyjek o tym niezbyt rozgarniętym niedźwiedziu. Wielu dorosłych czytelników narzeka, że przedstawione w książce postacie nie zawsze świecą przykładem - zdarza im się kłamać, oszukiwać, a nawet kraść. Czytając "Pan Brumm obchodzi urodziny", postanowiłam więc przyjrzeć się aspektowi moralnemu całej opowiastki.
Tytułowy bohater odkrywa, że są właśnie jego urodziny, a on zapomniał przygotować dla przyjaciół przyjęcie. Próbuje więc zaimprowizować coś na szybko. Przy czym (mimo licznych trudności) wcale nie okazuje się, że kłamstwo ma krótkie nogi - wręcz przeciwnie, cała mistyfikacja jest wyjątkowo udana, a goście uznają, że to najlepsze urodziny, jakie kiedykolwiek świętowali. No dobrze, a więc morału brak, Brummowi się upiekło, a rodzic pozostaje z poczuciem, że oto jego dziecko dostało właśnie lekcję nieuczciwości. I co z tym fantem zrobić?
Proponuję... odpuścić. Nie wszystko, z czym mają kontakt dzieci, musi być edukacyjne i umoralniające. Urok tych książek polega na tym, że nie opowiadają o bohaterach bez skazy, ale takich z krwi i kości, w których dziecko może odnaleźć siebie, w tym swoje wady. Ryjek to zrzęda, Borsuk obraża się, a panu Brummowi zdarza się nawet przekląć ("Chooo-inka!"). Jednocześnie są pomocni i szukają pokojowych rozwiązań konfliktów. Książka to doskonały punkt wyjścia do rozmowy z dzieckiem na temat tego, jak należałoby postąpić i jakie są skutki naszych działań.
Jeśli już miałabym się czegoś czepiać, zwróciłabym uwagę na inny aspekt, bardzo typowy dla książek dla dzieci głównego nurtu. Tak typowy, że łatwo go przeoczyć. Wszyscy bohaterowie są rodzaju męskiego. Jedyna samica, która pojawia się w historii, to pani Ryjkowa, która (niespodzianka!) podaje gościom domowe ciasto czekoladowe. Pomijając jednak kwestie genderowe, książka jest zwyczajnie zabawna, przy tym niedługa, w sam raz na wieczorne "dwadzieścia minut dziennie, codziennie" do poduszki.
Historii towarzyszą barwne, tętniące życiem ilustracje akwarelowe. Postacie przedstawione są bardzo dynamicznie, w stylistyce kreskówkowej. Pełno tu turlania, skakania i biegania. Autor przywiązuje również dużą wagę do tła: pan Brumm i jego przyjaciele żyją w sielskiej okolicy, wśród gór, lasów i rzek - odrobina nostalgii dla dorosłych i zaproszenie do świata bliższego naturze dla dzieci.

Jeśli przyjrzymy się ilustracjom z bliska, zobaczymy drobne sytuacje, które dzieją się zupełnie obok głównej historii. W trawie jest skocznia narciarska dla owadów, po niebie leci ryba (a może wieloryb?) na paralotni, a w samym środku lasu nad drzewami wznosi się konstrukcja kolejki górskiej. Widzimy, że świat pana Brumma jest pełen życia, a przygoda, którą właśnie śledzimy, to tylko jedna z wielu rozgrywających się w tym samym czasie.
Tak więc jeśli należycie do rodziców, którzy przy wyborze książek dla dziecka uważnie przyglądają się poczynaniom bohaterów, skrupulatnie analizują ich motywacje i oczekują od nich nienagannej postawy moralnej, seria o panu Brummie prawdopodobnie nie jest dla was. Dla wszystkich pozostałych książka będzie przyjemną rozrywką, miłą i lekką odskocznią od bardziej poważnych pozycji.
Joanna Pietrulewicz

Od wydawcy: Pan Brumm obudził się dziś w bardzo dobrym humorze - przed sobą miał weekend pełen błogiego lenistwa, bez pracy, bez niezapowiedzianych odwiedzin. Tylko Pan Brumm i jego hamak. Czy aby na pewno?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz