cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

poniedziałek, 9 października 2017

Kapitan Majtas. Druga, trzecia i czwarta wielka powieść



Kapitan Majtas szaleje po regale mojego syna. Natychmiast po "Pierwszej wielkiej przygodzie" przyszedł czas na "Drugą wielką powieść", o głównym tytule "Inwazja krwiożerczych klozetów". Poza niezwykle chwytliwymi tytułami, na okładce goszczą równie kuszące (dla planowanego odbiorcy) hasła reklamowe ujęte w dymki – bardziej takie supermarketowo-wyprzedażowe niż komiksowe. Oto dowiadujemy się, że czekają nas: szybka akcja, super-sensacja oraz denna animacja (w tomie 3. i 4. powitają nas za to "tra-la-laaa!", "kupa śmiechu", "absurdalna animacja", "akcja jak burza w klozecie", "śmichy chichy" oraz "beznadziejny wątek romansowy" – to ostatnie mój syn uznał za oszustwo). Dodatkowo publikacja została zatwierdzona do publikacji przez SROK – Społeczną Radę Ochrony Klozetów. Otwieramy książkę i już wiemy, co nas czeka, ponieważ główni bohaterowie zgotowali nam komiksowy wstęp ze streszczeniem pierwszej książki. Wśród dymkowanych kwestii przeważają "ble, ble, ble" i "tra-la-laaa", właściwie są to jedyne wypowiedzi Kapitana Majtasa. Jeśli to was nie zniechęci (a pokażcie mi dziesięciolatka, który się nie zaśmieje i zrezygnuje z dalszej lektury), to zanurkujecie w "Inwazję krwiożerczych klozetów" i wynurzycie się dopiero po drugiej stronie okładki. Zresztą nawet tam, do ostatniej litery, autor utrzymał konwencję, podając, że cena "na razie" wynosi tyle a tyle. Dav Pilkey dopracował każdy szczegół, od tytułów rozdziałów (na przykład: "Coś innego", "Ciekawsze i ważniejsze sprawy", "Co było później", "Żeby nie przynudzać", "Co było jeszcze później", "Sceny skrajnej przemocy w ruchomych obrazkach"), po wzbudzające lęk uzębienie dyrektora Kruppa, zmieniające się w superbohaterskie, równiutkie rządki zębów wraz z metamorfozą w Kapitana Majtasa.
W tym tomie bieliźniany zbawiciel świata nie pamięta, co robił w pierwszym, ponieważ był zahipnotyzowany przez George'a, Harolda i ich pierścień. Polany wodą Majtas zmienia się w Kruppa, który jednak usłyszawszy pstryknięcie palcami powraca do postaci gołego i wesołego superbohatera. To chyba najdonioślejsza psota szatanów z czwartej klasy, przynajmniej do czasu powołania przez nich do życia tytułowych krwiożerczych klozetów. Dyrektor Krupp nie zapomniał innych występków chłopców, na czele z występem na zeszłorocznym turnieju wynalazców, dlatego też dyskwalifikuje ich z tegorocznego. W akcie zemsty mali niedoszli wynalazcy doprowadzają do zagłady imprezy, co z kolei skutkuje wielką karą – pozostawaniem w szkole po lekcjach do końca roku szkolnego. Już pierwszego karnego dnia chłopcy sprowadzają na szkołę inwazję uzębionych (i gadających) muszli klozetowych, po raz kolejny (ale inaczej!) ożywiając swoje komiksy.
W "Kapitanie Majtasie" unosi się duch Roalda Dahla. Wystarczy spojrzeć na obraz dorosłych, i to tych, którzy powinni być autorytetami, by przypomnieć sobie choćby rzucającą dziećmi dyrektorkę z "Matyldy". "Druga wielka powieść" (podobnie "Trzecia") jest zemstą na takich nauczycielach i w ogóle na dorosłych.

Wieść o wyrzuceniu George'a i Harolda szybko dotarła do pokoju nauczycielskiego. Całe grono pedagogiczne wybiegło z niego, wiwatując i śmiejąc się z chłopców.
Teraz macie za swoje! – chichotała sekretarka, panna Anthrope. – Ale będzie fajnie, jak zadzwonię z tą miłą wiadomością do waszych rodziców!
Wynieśmy ich ławkę na dwór i porąbmy na kawałki! – zaproponowała pani Ribble.
Urządźmy w sali gimnastycznej imprezę z tańcami! – radował się pan Meaner.

W "Trzeciej wielkiej powieści", zatytułowanej "Inwazja nieprawdopodobnie nikczemnych kucharek z Kosmosu (i zaraz potem atak równie paskudnych i makabrycznych truposzów)", oraz w "Czwartej wielkiej powieści" – "Przerażającym planie profesora Pofajdanka", wydawnictwo Domek na drzewie (podobieństwo nazwy tego niby-wydawnictwa komiksowego i tytułu pewnej australijskiej serii książek dla dzieci jest nieprzypadkowe) znów zapewnia nam skondensowaną wersję poprzednich przygód swoich redaktorów naczelnych, czyli George'a i Harolda, oraz Majtasa. Za każdym razem przeżywamy też sceny skrajnej przemocy w ruchomych obrazkach, przy czym, wbrew zapowiedziom, wcale nie jest to tak denna animacja. Każdą wielką powieść otwiera ten sam numer, znany nam zresztą z czołówki serialu "Fawlty Towers" ("Hotel Zacisze"): George i Harold przestawiają litery ogłoszenia, tworząc nowy, złośliwy komunikat. W trzecim tomie ten zabieg ma dodatkowe znaczenie, ponieważ Dav Pilkey potrafi "kreatywnie" opracowywać własne pomysły i ze znakomitym wyczuciem przegania ewentualne znużenie czytelnika lub rutynę twórcy. Naprawdę niewiele "komiksowanych" książek przypadło mi dotąd do gustu, ale ta seria jest po prostu świetna.
Obok graficznych wstawek ("animacji"), do autorskich zagrań Pilkey'a należą króciutkie rozdziały "żeby nie przynudzać", umieszczane zawsze w punkcie kulminacyjnym opowieści, poza tym wiązanie końcówki rozdziału z tytułem kolejnego oraz zwroty "spoza kadru", w których bohaterowie są świadomi bycia postaciami z książki. Dwa ostatnie rozwiązania zastosowali wiele lat później także autorzy "Wielopiętrowego domku na drzewie", ale nawet oni nie odważyli się skopiować zielonej (chociaż tak naprawdę czarno-białej) lawy zalewającej tekst.

Cicho, zgniłki! – warknął Jennifer. – Jeśli nasz plan ma się udać, musimy poczekać, aż narrator dojdzie do tego miejsca. Tymczasem obserwujmy każdy ruch nieprzyjaciela przez nasz Trinokloskop!

Trzeci tom "Kapitana Majtasa" był dla nas śmieszniejszy od poprzednich. Dyrektor w skąpym stroju zyskuje tu nowe moce, wszystkiego jest dwa razy więcej: komiksów, zamieszania, wrogów. Kumulacja potworów bawi, ale największą zaletą tej przygody okazał się humor sytuacyjny. Każda kolejna wielka powieść potwierdza, że autor zasługuje na tytuł mistrza gatunku.
W czwartym tomie jest już zupełnie jasne, że Kapitan Majtas to nie bożyszcze tłumów, tylko utrapienie George'a i Harolda. Podobnie czytelna jest opinia autora o szkolnictwie – jeśli chcecie wiedzieć, jak "fascynujący świat nauki" widzą dzieci, przeczytajcie rozdział drugi "Przerażającego planu profesora Pofajdanka". A potem możecie sobie włączyć "Another Brick In The Wall" Pink Floyd, pasuje doskonale.

Jak wszyscy doskonale wiedzą, Nowa Bufonia to taki mały kraj na południowy wschód od Grenlandii. Na pewno uczyliście się o jego systemie politycznym i surowcach naturalnych. Założę się jednak, że nie wiecie o jednym: wszyscy mieszkańcy Nowej Bufonii mają śmieszne imiona i nazwiska.
Wystarczy zapytać ich prezydenta (który nazywa się Głuptong Jagódka Małpikotlet Junior) albo jego śliczną żonę Smrodellę.
Na pewno opowiedzą wam o dziedzictwie swego kraju oraz o tym, jak dumni są z tradycji śmiesznych nazwisk. Wyjaśnią wam ich znaczenie dla kultury narodowej. A na koniec zanudzą was straszliwie długą i nieco zawiłą historią pochodzenia tej dziwnej tradycji.
Wiecie co? Darujmy sobie tę opowieść. Wystarczy pamiętać, że wszyscy mieszkańcy Nowej Bufonii mają głupie nazwiska.

Wniosek z lektury trzech omawianych "Majtasów" może być tylko jeden: pstrykajcie palcami przy dorosłych, ale przypadkiem nie polewajcie ich wodą – lepszy świat pełen "głupkowatych uśmieszków bojowych" niż wściekłych dyrektorów w peruczkach.
Bożena Itoya

Dav Pilkey, Kapitan Majtas. Druga wielka powieść. Inwazja krwiożerczych klozetów, tłumaczenie Piotr Jankowski, Wydawnictwo Jaguar, Warszawa 2017.
Dav Pilkey, Kapitan Majtas. Trzecia wielka powieść. Inwazja nieprawdopodobnie nikczemnych kucharek z Kosmosu (i zaraz potem atak równie paskudnych i makabrycznych truposzów), tłumaczenie Piotr Jankowski, Wydawnictwo Jaguar, Warszawa 2017.
Dav Pilkey, Kapitan Majtas. Czwarta wielka powieść. Przerażający plan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz