Co
robią zwierzęta w polskim literackim lesie? To samo, co we
francuskim i frygijskim, bo Joanna Wachowiak przygotowała dla nas
opowiastki i historyjki przypominające bajki La Fontaine'a i Ezopa.
Podobnie jak u klasycznych (lub klasycystycznych) twórców, na
"naszym podwórku" zwierzaki odwzorowują pewne ludzkie
typy i zachowania, z tym że autorka koncentruje się na sytuacjach,
z jakimi często stykają się dzieci. Małe uszy z zaciekawieniem
słuchają, jak na ich miejscu zachowałyby się żabka, myszka,
zając, orzeł czy kotek.
Na
"Opowiastki dla małych uszu" składa się osiem
krótkich, kilkustronicowych opowiadań wydrukowanych dużą,
czytelną czcionką. To dobra metafora treści tej książki – to,
co dotyczy małych, musi być duże. Mała żabka ma wielkie
marzenie: chce skoczyć na księżyc. Niemożliwe? Zdziwicie się!
Chyba że nie zapomnieliście o dziecięcym myśleniu poza torami
dosłowności. Wiewiórka z kolei przeżywa szczęśliwy dzień,
pełen smakołykowych odkryć, dopóki nie spotka kolejnych zwierząt
w potrzebie, którym odda swoje zbiory. A może właśnie wtedy
zacznie się ten szczęśliwy dzień z tytułu opowiadania? Odkrycie
królika pomoże maluchom zrozumieć, że kaprysy na temat tego, iż
innym jest lepiej, przeważnie są bezpodstawne, ponieważ "inaczej"
nie zawsze znaczy "lepiej". Opowiastka "Dwie biedronki
z jednej łąki" uświadomi natomiast, jak wielkie są różnice
w postrzeganiu optymisty i pesymisty – i to zarówno w tym, jak
każdy z nich patrzy na świat, jak i w sposobie, w jaki są widziani
przez świat. Biedne myszki odnajdują skarb, który cały czas
miały, podobnie jak bohaterki innego opowiadania Joanny Wachowiak,
zamieszczonego w tomie "Czarownice są wśród nas" oraz,
jako rozdział, w "Babie Bladze" (wyd. Literatura). To
piękna, przygodowo-filozoficzna przypowiastka. Latająca mysz łamie
za to wszelkie stereotypy i uprzedzenia, równocześnie daleko jej i
blisko do Ikara. To jedno z tych opowiadań, które powinny być
czytane kilkulatkom kilka razy w miesiącu (albo i tygodniu), by
zrozumiały, że zawsze jest kilka rozwiązań, punktów widzenia, a
wiara czyni cuda. O przełamywaniu ograniczeń mówi też przykład
ślimaka ("Zabawy ślimaka"), z kolei "Pajęcza
pułapka" świetnie definiuje współzależność dnia i nocy,
ciepła i zimna, przyjemności i obowiązków oraz wszelkich
podobnych par przeciwieństw.
Również
"Historyjki dla małych uszu" zawierają osiem
zwięzłych opowiadań przeplatanych jasnymi ilustracjami
stylizowanymi na dziecięce rysunki. Podobnie jak w "Opowiastkach",
autorka trafia do czytelników i ich rodziców konkretną treścią,
pozbawioną rozpoetyzowanych dygresji, jakie drażnią niektórych
dorosłych narzekających na "wydziwione" bajki. Zresztą i
mój syn denerwuje się czasem podczas lektury, dokładnie widząc, w
którym miejscu autor chce, by czytelnik się wzruszył i westchnął
nad pięknem opowieści, ale jedynym skutkiem takiego zabiegu
pisarskiego pozostaje wrażenie sztuczności czy napuszenia. Joanna
Wachowiak nie dopuszcza do podobnych sytuacji. W "Spadającej
gwieździe" poznajemy motyla, który marzy o nieosiągalnym
zamiast skoncentrować się na tym, co w zasięgu ręki. Proste "Rady
żaby" mogą objawić małemu dziecku, jak inni odbierają jego
humorki i jak samo sobie szkodzi chodząc ze skwaszoną miną. Są w
tym tomie także historyjki o współpracy maluczkich ("Siła
niedźwiedzia"), wytrwałości i oczekiwaniu na swój czas
("Orzeł czy kura?"), wykluczeniu z grupy na własne
życzenie ("Tajemnica trzmiela", "Przyjaciele"),
o przydatności osób (i ich cech), które pozornie wszystkim
przeszkadzają ("Najlepszy dom na świecie"), a także o
wierze w siebie ("Pomyłka").
"Opowiastki"
i "Historyjki" są dla nas nie do rozróżnienia, nie
wiemy, które były pierwsze i nie ma to znaczenia. Teksty w obu
zbiorach są jednakowo pozytywne i pouczające – czyli tak w sam
raz, bez nadmiaru słodyczy i dydaktyzmu. Pogodny charakter opowiadań
jest jednak pomnażany przez łagodne, pastelowe, niemal cukierkowe
ilustracje Anity Głowińskiej. Ten typ obrazków często podoba się
najmłodszym dzieciom, odpowiada ich zamiłowaniom kolorystycznym,
utrzymuje uwagę dzięki wyrazistości i niewielkiej ilości
szczegółów. Właśnie bywalcy żłobków i młodszych grup
przedszkolnych wydają się wymarzonymi słuchaczami "Opowiastek
dla małych uszu" oraz "Historyjek dla małych uszu",
wszystko więc się zgadza. Samodzielne czytanie mogą trenować na
tych opowiadaniach także starsze dzieci. Tekst mierzy bowiem nieco
wyżej niż ilustracje, sprzyja kształtowaniu czytelnika, który
pewne rzeczy musi zrozumieć sam, dopowiedzieć sobie morał.
Wracając do otwierającego tę recenzję porównania z La Fontainem
i Ezopem, Joanna Wachowiak nie poucza tak dobitnie, jak czynią to
klasyczni bajkopisarze, jest w końcu pisarką nowoczesną, wierzącą
w możliwości swoich odbiorców i oryginalną.
Bożena
Itoya
Joanna
Wachowiak, Opowiastki dla małych uszu, ilustracje Anita Głowińska,
Wydawnictwo BIS, Warszawa 2016.
Joanna
Wachowiak, Historyjki dla małych uszu, ilustracje Anita Głowińska,
Wydawnictwo BIS, Warszawa 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz