Książka
Jarosława Mikołajewskiego i Anny Sędziwy jest bardzo estetyczna,
utrzymana w tonacji jasnego drewna i pasteli. Wydawnictwo Media
Rodzina zadbało o wydruk na ładnym papierze, którego faktura
komponuje się z licznymi obrazkami, o wyraźną, atrakcyjną dla
dziecka czcionkę, a także o ciekawy format i twardą oprawę. Sfera
ilustracyjno-edytorska dobrze współgra z tekstem, całość jest
spójna, bardzo zbliżona do klasycznego "Pinokia" (także
jedna z ilustracji nawiązuje do znakomitej edycji z ilustracjami R.
Innocentiego), a zarazem wychodzi poza ramy znanej opowieści.
Historia drewnianego pajacyka relacjonowana przez jego stwórcę i
"tatusia" wypada łagodniej od oryginału, który
współcześnie ma wielu krytyków wśród uczniów czwartych klas
szkoły podstawowej, omawiających utwór Collodiego w szkołach, i
ich rodziców.
W
literaturze polskiej utwór Jarosława Mikołajewskiego zyskuje
dodatkowy kontekst, bo wydaje się, choćby tytułem, nawiązywać do
"Pamiętnika starego subiekta", czyli fragmentów "Lalki"
Bolesława Prusa. Podobieństwo osobowości Ignacego Rzeckiego i
Geppetta jest bardzo ciekawym zagadnieniem, do rozważenia przez
dorosłych, tymczasem dzieci mogą korzystać z samej opowieści,
która pozwala spojrzeć na bajkowy świat z innej perspektywy. Co
ważne, Jarosław Mikołajewski, autor świetnego przekładu
"Pinokia", postanowił nie dodawać wydarzeń do fabuły
stworzonej przez Collodiego, zmienił tylko punkt widzenia. Wspaniale
być świadkiem takiej dyskusji tłumacza z pisarzem, kontynuatora z
klasykiem.
Dzień
siedemnasty
Ciężko
mi się pisze w brzuchu wielkiej ryby, papieru mam coraz mniej, więc
muszę pisać krócej. Ale pisać muszę, żeby nie było mi tak
smutno, jak jest. A więc piszę...
Dziś
rano dostał się do brzucha pewien miły łosoś, który powiedział,
że podobno jakiś chłopczyk z długim nosem stanął wczoraj na
brzegu i długo patrzył w morze. Potem odwrócił się do ludzi,
którzy stali za nim i zawołał: "Płynę, żeby poszukać
tatusia!" I wskoczył do wody. "Skąd o tym wiesz?" –
spytałem łososia. "Powiedziały mi o tym dwa delfiny, które
pomogły dostać się temu chłopcu na wyspę...". Dzielny
chłopczyk!
Dzień
osiemnasty
Ten
chłopczyk, który wskoczył do wody, to był Pinokio! Któż inny
mógłby być tak dzielny?! Ach, jak mi wesoło!
Dzień
dziewiętnasty
Do
brzucha wielkiej ryby dostał się bardzo uprzejmy tuńczyk i
powiedział, że słyszał, jak rybacy na kutrze rozmawiają o
chłopcu imieniem Pinokio, który jest najlepszym uczniem i dobrym,
grzecznym, uczynnym, a przy tym wesołym chłopcem. Pełnym
fantazji... Ale jestem dumny! Chyba zjem sobie za zdrowie mojego
Pinokia kawałek starego pączka, który wielka ryba połknęła dziś
rano.
"Pamiętnik
starego Geppetta" opisuje 57 dni życia stolarza, od dnia
stworzenia Pinokia do przemiany drewnianego pajacyka w żywego
chłopca. Krótkie notki dotyczą zazwyczaj tylko danego dnia, ale w
jednym przypadku ("Dzień dwudziesty, dwudziesty pierwszy,
dwudziesty drugi... dzień pięćdziesiąty") wpis kondensuje aż
30 dni ojcowskiego smutku, tęsknoty i niepokoju. Cała książka
jest zresztą przepojona bezinteresowną i bezwarunkową miłością
do dziecka, wielką, wybaczającą i pełną nadziei. Opowieść
starego stolarza wyrażona została przy tym prostymi słowami i
kreską, łatwo dociera do czytelnika, który otworzył książkę,
by przekonać się, jak to dokładnie z Pinokiem było. Natomiast to,
co wydarzyło się po ostatniej scenie "Pinokia" i
"Pamiętnika starego Geppetta", musimy dopowiedzieć sobie
sami, a może napisać? Kontynuacja lektury jest częstym zadaniem
szkolnym, dzięki tej książce dzieci przekonują się, że podobnie
bawią się całkiem poważni pisarze, a wnikać w świat klasycznych
opowieści można na różne sposoby i bez ograniczeń. Żadne
bariery nie istnieją na pewno dla Jarosława Mikołajewskiego, który
podejmuje tak znany wątek literacki w czasach, gdy wszyscy stawiają
na "tego jeszcze nie było!". Autor "Pamiętnika
starego Geppetta" pisze trochę wbrew aktualnym nurtom książki
dziecięcej (koncentrującej się na popularyzacji nauk
przyrodniczych i ścisłych, fantastyce, twórczości
paraterapeutycznej, prozie historycznej i feministycznej), powtórnie
ożywia Pinokia, oddając w ten sposób hołd literaturze pięknej.
Dobrze, że hasło "sztuka dla sztuki" wciąż jest
kultywowane, i to w wersji "literatura dla literatury", tak
miłej dla prawdziwego wielbiciela książek.
Bożena
Itoya
Jarosław
Mikołajewski, Pamiętnik starego Geppetta, ilustrowała Anna
Sędziwy, Media Rodzina, Poznań 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz