Piąty
tom cyklu "Zdarzyło się w Polsce" zatytułowany został
"Odzyskana niepodległość. 10 opowiadań z XX wieku",
jego autorami są Grażyna Bąkiewicz, Kazimierz Szymeczko i Paweł
Wakuła (pomysłodawca serii), zaś o ilustracje zadbał Mikołaj
Kamler. Jest to ładna, solidnie wydana publikacja, zamykająca tę
odsłonę serii "A to historia", która ukazuje się w
wydawnictwie Literatura. Teksty wchodzące w skład zbioru zostały
ułożone chronologicznie, ale nie łączą się ze sobą
bezpośrednio, często luka czasowa między akcją kolejnych
opowiadań wynosi kilka, kilkanaście, a w jednym wypadku nawet
trzydzieści lat. Autorzy podjęli tematy trudne, opisując te chwile
z dziejów Polski i, co ważne, narodu polskiego (nie zawsze
zamieszkującego obszar dzisiejszego państwa narodowego), które
wiązały się z jakimiś konfliktem, stanowiły punkty zwrotne lub
zapalne. Publikacja idealnie wpisuje się w obchody setnej rocznicy
odzyskania niepodległości przez Polskę, choć, ze względu na
wspomniany przekrojowy charakter, nie dotyczy dokładnie lat
1918-2018 – dolną cezurą jest rok 1920, a ostatnie opowiadanie
kończy się w czerwcu 1989 roku.
Akcja
pierwszych czterech utworów rozgrywa się w okresie dwudziestolecia
międzywojennego, od wojny polsko-bolszewickiej do ataku Niemiec na
Polskę w 1939 roku. W tym bloku znalazły się opowiadania Grażyny
Bąkiewicz "Czerwony autobus. Wojna 1920 roku i bitwa
warszawska" i "Szklana kulka Julka. Prezydenci II
Rzeczpospolitej", Kazimierza Szymeczki "Pielgrzymka w
intencji Polski. Powstania śląskie" oraz Pawła Wakuły "Burza
nad miastem. Wybuch II wojny światowej". Autorzy znakomicie
przybliżają dziesięcio-, jedenasto- czy dwunastolatkom czasy tak
odległe, wyraziście szkicując rozmaite niuanse, w tym inną od
dzisiejszej strukturę narodowościową w Polsce oraz sytuację
dzieci (bohaterami wszystkich utworów są rówieśnicy czytelników).
Opowiadania te dla wielu odbiorców mogą się okazać prawdziwym
objawieniem, bo nawet dorośli niewiele wiedzą o okolicznościach
bitwy warszawskiej czy przebiegu powstań śląskich.
Słynne
powstanie warszawskie jest w zbiorowej świadomości Polaków
najpopularniejszym dwudziestowiecznym zrywem, tymczasem młodzi
Ślązacy z opowiadania Kazimierza Szymeczki są bardzo podobni do
bohaterów stolicy i zasługują na taką samą uwagę. Autor wykazał
się świetnym wyczuciem tematu i talentem pisarskim, bo opowiadanie
"Pielgrzymka w intencji Polski" czyta
się jednym tchem, wnikając w świat przedwojennego Śląska. Z
kolei prawdziwe wydarzenia poprzedzające starcie wojsk polskich z
bolszewickimi pod Warszawą w 1920 roku, przez Grażynę Bąkiewicz
przedstawione na sposób literacki, fascynują swoją
przypadkowością, bohaterstwem jednej osoby, dziś właściwie
nikomu (poza historykami) nieznanej, która w pewnym sensie ocaliła
Europę. Atmosferę podkręcają również ilustracje Mikołaja
Kamlera – mroczni czerwonoarmiści i tytułowy jaskrawoczerwony
autobus (czyżby nawiązanie do obrazu B.W. Linkego i piosenki J.
Kaczmarskiego?) reprezentują dwa bieguny kulturowe: Wielką
Brytanię, a więc Europę Zachodnią, oraz Wschód – Rosję,
między którymi zawieszona jest Polska. Opowiadanie, choć
przygodowo-dramatyczne, jako adresowane do dzieci nie oddaje
oczywiście pełni grozy inwazji radzieckiej, zażegnanej, czy raczej
odroczonej, dzięki decyzji pewnego dowódcy. Ważnym motywem
"Czerwonego autobusu" jest również powszechne
zaangażowanie Polaków (i obywateli innych narodowości) w obronę
kraju, wręcz garnięcie się do walki ludzi, którzy dopiero co
odzyskali niepodległość, w tym dzieci, chociaż im, na szczęście,
wybija się z głów walkę wręcz.
Grażyna
Bąkiewicz doskonale poradziła sobie również z najtrudniejszym, bo
najogólniejszym, najmniej dynamicznym i najbardziej politycznym
tematem w tym tomie: prezydentami II Rzeczpospolitej. Dzięki
przebojowej i miłującej się w awanturniczym żywocie bohaterce
oraz zabawnym cytatom z roznoszonych przez nią gazet, opowiadanie
"Szklana kulka Julka" okazało się wręcz jednym z
najciekawszych i najlżejszych w odbiorze. W zupełnie inny nastrój
wprowadza "Burza nad miastem" Pawła Wakuły,
przejmująca, niepokojąca do szpiku kości relacja o pierwszych,
mniej znanych od ataku na Westerplatte incydentach uważanych za
początek drugiej wojny światowej. Utwór rozpoczyna się
sielankowym obrazem wypoczynku chłopca na wsi u dziadków (Był
upalny sierpniowy dzień. Marek leżał na trawie i wpatrywał się w
srebrzystozielony baldachim z liści, przez który z trudem
przebijały się promienie słońca. Ciszę przerywało jedynie senne
brzęczenie pszczół i głuche pacnięcia spadających jabłek.),
a kończy kadrem niczym z filmu wojennego (Nad ich głowami
rozległ się przerażający ryk pikujących samolotów, a potem
nagle zrobiło się widno jak w dzień. W blasku pożaru widzieli
Wieluń, na który spadały setki bomb. Płonęły dachy kamienic,
kościoły i szpital Wszystkich Świętych. Wyrwani ze snu ludzie
biegli ulicami i padali na ziemię, skoszeni ogniem karabinów
maszynowych.). Cisza przyrody zostaje przegoniona przez huk
maszyn, spokojne, jasne kolory zastąpione ciemnością, dymem,
zamiast letniego słońca za dnia, świecą nocne płomienie. Tak
właśnie musiały odbierać wybuch wojny dzieci, których świat z
dnia na dzień legł w gruzach, w przenośni i dosłownie. Stały się
one świadkami bestialstw, jak Marek, który przypadkiem odkrył
niemiecką prowokację, i moim zdaniem dzisiejsza młodzież powinna
poznać tę i inne zawarte w "Odzyskanej niepodległości"
historie, by nigdy nie dopuścić do wojny.
Podobnie
myśli zapewne dziadek Antoni, jeden z bohaterów "Długiej
drogi do Polski", którego retrospekcja adresowana jest do
znudzonego (początkowo) wnuka, Maćka, dzisiejszego młodszego
nastolatka. Pojękujący młodzieniec towarzyszy seniorowi,
sybirakowi, w spacerze z okazji Dnia Zwycięstwa, a cel wycieczki
poznajemy dopiero w zakończeniu opowiadania Pawła Wakuły. To
porywająca opowieść, lepiej od wszystkich lekcji i podręczników
razem wziętych wyjaśniająca, czym były wojenne deportacje. Równie
czytelnie zawiłości wojenne tłumaczy Kazimierz Szymeczko w
kolejnym wojennym opowiadaniu – "Jak kto może",
nie ograniczając się tylko do powstania w getcie warszawskim
(figurującego w podtytule utworu).
Witek
wszedł do mieszkania, zajrzał do ostatniego pokoju, w którym
ukrywał się Weiss, a potem skręcił w stronę łazienki.
– Dwa
dni temu wykonano wyrok na szmalcowniku. Pewnie już wiecie, ale mam
najnowszy biuletyn Państwa Podziemnego.
Ignaś
sięgnął po ulotkę. Krótka notatka informowała, że na mocy
wyroku sądu Państwa Podziemnego skazany został na śmierć
człowiek, który szantażował Żydów i wydawał ich Niemcom.
Rozstrzelany był konfidentem gestapo.
– A
nie mówiłem, że tutaj nic panu nie grozi? – podał kartkę
lekarzowi.
– Na
wojnie ludzie dziczeją. Dobrze, że Polacy rozprawiają się ze
zdrajcami, ale...
– Ale?
– chłopiec zajrzał Żydowi w oczy.
– Ale
przekonałem się, że granica między bohaterstwem a podłością
nie przebiega między narodami, ale w poprzek nich. Wielu Polaków mi
pomogło. Wy ryzykujecie dla mnie życiem. A jednocześnie są wśród
was ludzie, którzy wydadzą bliźniego na śmierć. Co gorsza Żydzi
też nie zawsze się wspierają. Bogaty ni jest bratem biednego,
urzędnicy Judenratu jednych wysyłają na pewną śmierć, a innych
chronią. Za łapówki, za szansę przeżycia dla siebie lub rodziny.
Dzicz. O Niemcach nie wspominam, bo oni są tu jakby... jakby w
pracy? Palą i mordują od ósmej do szesnastej, a potem wspominają
żony i dzieci, które zostawili w domach w Niemczech. Wojna to
szaleństwo... Znałem kilku szeregowych wermachtu, którzy
przymykali oko na uciekinierów i szmuglowanie żywności. Czasem za
łapówkę, czasem przez pamięć o swoich bliskich pozwalali
przeżyć. Ale większość wierzy w bzdury o narodzie aryjczyków –
nadludzi i Żydów – podludzi.
[Kazimierz
Szymeczko, Jak kto może. Powstanie w getcie warszawskim]
Zarówno
dzięki minisłowniczkowi na końcu publikacji (dla każdego utworu
osobny wykaz słów i pojęć), jak i kontekstowi opowiadania dziecko
poznaje słowa-klucze opisujące drugą wojnę światową, na
przykład: "aryjczyk", "szmalcownik", "getto",
"Państwo Podziemne", "Palmiry", "szmuglowanie".
W kolejnym tekście ("Hej, chłopcy!" Grażyny
Bąkiewicz) pojawiają się też "Szwaby", "szkopy",
"szpicel", "godzina policyjna", czytelnik
dowiaduje się, czym była kolaboracja, jak w codziennym życiu
ulegano naciskowi okupacji oraz jak się mu przeciwstawiano.
Widać
stąd było anioła wymalowanego nad komórkami, na bocznej ścianie
kamienicy. Anioł z koroną na głowie i skrzydłami orła to dzieło
pana Antoniego spod szóstki. "Szkopy i tak nie poznają, ze to
orzeł w przebraniu – powiedział, gdy to malował – a nam będzie
weselej". No i miał rację, bo niemiecki patrol wezwany przez
pana Krola powzruszał tylko ramionami i poszedł dalej. Mieliśmy
uciechę z zawiedzionej min naszego szpicla. Pan Krol myśli, że jak
będzie wiernym poddanym okupantów, to dostanie obywatelstwo
niemieckie i lepsze prawa niż reszta. Zmienił nawet nazwisko z
Króla na Krola i obserwuje wszystko z okna, żeby donosić na
sąsiadów. Ale nie zawsze mu się udaje. Anioł w każdym razie
został i gdy się na niego patrzy, robi się człowiekowi raźniej
na duszy. Stara pani Olejnikowa modli się co dzień do tego
anioło-orła, a zamiast "amen" mówi: "żeby tych
Szwabów szlag trafił. I to też jest powód do uśmiechu.
[Grażyna
Bąkiewicz, Hej, chłopcy! Powstanie warszawskie]
Opowiadanie
"Hej, chłopcy!" uważam za jedno z najciekawszych w tym
tomie. Autorka przerywa chronologię opowieści, po jakimś czasie
wraca do kluczowej sceny, budując w ten sposób napięcie i
wywołując żywą reakcję czytelnika. Oczy wilgotnieją, głos się
łamie, gdy czytamy o przypadkowej, niepotrzebnej i bezsensownej
śmierci dziecka. Wbrew podtytułowi opowiadania, nie chodzi tu o
okres powstania warszawskiego, ani o szeroko dyskutowany sens jego
wywoływania czy udziału w nim dzieci, bo akcja "Hej, chłopcy!"
poprzedza powstanie o rok i rozgrywa się w czasie, gdy skomponowana
została tytułowa "najsłynniejsza piosenka powstańcza".
Opisana tu historia może jednak uświadomić, co sprawiało, że
młodzi warszawiacy chcieli działać 1 sierpnia 1944 roku,
niekoniecznie z bronią w ręku.
I
znów na nowo przeżywam tamtą chwilę. Hymn nadany ze szczekaczki
sprawił, że zaroiło się na ulicach od Niemców. Szukali tych, co
podłączyli się do megafonów i puścili niedozwoloną melodię.
Gdybym nie zszedł ze stanowiska, zauważyłbym patrol i w porę
ostrzegł przyjaciela. Zwialibyśmy obaj naszą ścieżką i szukaj
wiatru w polu. Ale nie było mnie tam, gdzie powinienem stać.
– Tam,
tam! – pan Krol wskazał patrolowi jabłoń, gdzie jego zdaniem
działo się coś podejrzanego.
– Złaź,
schneller! – wrzasnął Niemiec.
Kazik
zaczął się gramolić, popłakując pewnie z bólu. Ale źle
umocowana platforma przechyliła się i zsunął się młotek,
spadając pod nogi oficerowi, Biedak pomyślał, że to granat i
odskoczył. Jednocześnie wyciągał pistolet z kabury i strzelił
między liście jabłoni. Ten strzał usłyszałem, gdy wychodziłem
z domu z mokrą szmatką. Pierwsze, co zobaczyłem, to
przestraszonego oficera z pistoletem w ręku i lufą skierowaną w
koronę drzewa. Strzał już padł i nic nie można było zrobić,
poza czekaniem.
Najpierw
pojawił się samolot. Zsunął się po pochylni i zanim spadł na
ziemię, pięknie zakołował wokół jabłoni. Szwankowało lewe
skrzydło, bo robił zbyt duży zwrot w tamtą stronę. Zdążyłem
pomyśleć, że trzeba to będzie poprawić, i wtedy gałęzie
rozsunęły się i spadł Kazik.
[Grażyna
Bąkiewicz, Hej, chłopcy! Powstanie warszawskie]
Podtekstem
opowiadań z tomu "Odzyskana niepodległość" bywa
znaczenie i moc polskich symboli narodowych. Hymn, flaga oraz godło
są tu synonimami nadziei, uniesienia, wspólnoty, wolności, choćby
tylko wewnętrznej. Autorzy nie nakazują wprost szacunku, nie
nazywają zespołu zachowań i pojedynczych gestów patriotyzmem, ale
uczą go, pokazując, czym w przeszłości były dla Polaków biały
orzeł, Mazurek Dąbrowskiego oraz biało-czerwona flaga. To
najlepsza droga do zrozumienia, czemu podczas hymnu trzeba stanąć
na baczność, a na fladze nie wolno pisać. Znakomici pisarze w
wyważony, pozbawiony nakazów i zakazów sposób, posługując się
literaturą piękną wykładają historię w ujęciu przyswajalnym,
ba, fascynującym dla mojego dwunastoletniego syna. Cykl "Zdarzyło
się w Polsce" nie jest przejawem mody na książki
patriotyczne, ale efektem świadomej polityki wydawniczej,
znakomitego warsztatu pisarskiego oraz wiedzy historycznej i talentu
pedagogicznego autorów, a więc prawdziwym skarbem. W czasach mojego
dzieciństwa młodsza młodzież nie mogła korzystać z podobnych
dobrodziejstw, pozostawały nam podręcznikowe notki. Na szczęście
dziś można wczytywać się w dużo przystępniejsze i zapadające w
pamięć narracje, co zawdzięczamy dynamicznemu rozwojowi polskiej
książki dla dzieci, do jakiego doszło w ostatnich kilkunastu
latach.
Autorzy
zbioru "Odzyskana niepodległość" dokonali
nieoczekiwanego, zaskakującego wyboru wydarzeń, które stały się
podstawą opowiadań. Rodzice czy pedagodzy spodziewali się zapewne
bitew (o Westerplatte), akcji (pod Arsenałem) oraz postaci (Józefa
Piłsudskiego, Lecha Wałęsy) kluczowych w literaturze dziecięcej i
edukacji. Tymczasem twórcy cyklu "Zdarzyło się w Polsce"
uniknęli stereotypów, wyszli poza potoczne myślenie o historii XX
wieku. Ostatni tom serii ma zdecydowanie charakter uzupełniający
względem programu szkolnego, a ja polecam "przerobić" go
zanim dziecko zacznie uczyć się na pamięć dat i nazwisk do testów
sprawdzających. Utwory Grażyny Bąkiewicz, Kazimierza Szymeczki i
Pawła Wakuły pomagają zrozumieć historię, obiektywnie, bo bez
złagodzeń i peanów, a zarazem subiektywnie, bo wczuwając się w
losy dziecięcych bohaterów.
Podjęcie
nieoczywistych i niełatwych wątków historii najnowszej
niewątpliwie jest aktem pisarskiej odwagi, bo grozi krytyką zarówno
środowisk uznających patriotyzm za synonim bezkrytycznej pochwały
polskiej przeszłości, jak i tych, którzy samo wspominanie o walce
zbrojnej uznają za błąd i propagowanie wojny. Opowiadania
zgromadzone w "Odzyskanej niepodległości" są uczciwe,
rozliczeniowe w skali dopuszczalnej dla 10-12-latków. Autorzy
pokazują, że nie jesteśmy święci, ale możemy być dumni z walk,
które podjęliśmy, nawet przegrywając.
Trzy
tygodnie później Radek, jego rodzice i Ewka stali na stacji i
patrzyli na tłum Niemców zapełniających wagony pociągu jadącego
na zachód. Był to taki sam pociąg, jakim oni kilka miesięcy temu
przyjechali do miasteczka. Ludzie w wagonach też byli podobni, mieli
takie same bagaże przytroczone do wózków, smutne twarze i łzy w
oczach.
[Paweł
Wakuła, Mój dom. Opowieść o ziemiach odzyskanych]
Po
czterech opowiadaniach z okresu międzywojennego i trzech wojennych
następują trzy utwory dotyczące narodzin i schyłku Polskiej
Rzeczpospolitej Ludowej: "Mój dom. Opowieść o ziemiach
odzyskanych" i "Pamiętnik małego Polaka. Opowieść o
powstaniu Solidarności i upadku PRL" Pawła Wakuły oraz
"Dobrobyt nie dla każdego. Protesty robotników w PRL"
Kazimierza Szymeczki. W tej części tomu najbardziej poruszył nas
"Mój dom" – portret zbiorowy Polaków po II
wojnie światowej. Na przykładzie przesiedleń na ziemie odzyskane
czytelnik poznaje skutki wojny w świecie dziecka, które traci
przyjaźń (nie wolno pożegnać się z przyjacielem Ukraińcem, nie
wolno zbliżać się do kolegi Niemca i mu współczuć) oraz krainę
dzieciństwa, jest odcinane od korzeni. Nie pierwszy raz w tym
zbiorze czytamy o bardzo młodych ludziach, których dzieciństwo
zostało brutalnie przekreślone, którzy przeszli nagłe i
przyspieszone dojrzewanie. Mali chłopcy muszą opiekować się
rodzeństwem, czasem też matkami, odnaleźć się w świecie
nienawiści, w którym ofiary natychmiast chcą stać się
oprawcami... oprawców. Obserwujemy spiralę nienawiści, sprężyny
i przekładnie wojennej machiny, odzwierciedlające się w myśleniu
prostych ludzi – musieliśmy uciekać, ginęli nasi, to teraz my
przegonimy i niech giną ich bliscy/ludzie/cywile. Absurdy historii
okazują się wyraźniejsze, gdy jej bohaterami i zarazem ofiarami są
dzieci, niezależnie od miejsca zamieszkania, wiary i narodowości
niezasługujące na przydzielanie im win i kar.
Fakt,
że Ewa i Radek zadają się ze Szwabem, nie uszedł uwadze
mieszkańców willi Ambrozja. Pani Kuklowa urządziła córce
straszną awanturę, krzyczała o zdrajczyniach i przypominała, kto
spalił ich dom w Warszawie. Tak naprawdę nie było do końca
wiadomo, czy ma żal o nową znajomość, czy szuka pretekstu do
kłótni z Hartmannami, których jasna i przestronna kuchnia bardzo
jej się spodobała.
Mama
Radka nie robiła mu wyrzutów.
– Tęsknisz
za Stiopą? spytała cicho.
– Może...
Nie wiem... – odparł niechętnie. – Karl nie jest taki zły, na
wojnie przecież do nikogo nie strzelał, jest za młody. Zresztą
niedługo wyjedzie. A ty jak się czujesz? – zmienił temat. –
Dobrze ci tu, nie tęsknisz za naszym Wołyniem?
[Paweł
Wakuła, Mój dom. Opowieść o ziemiach odzyskanych]
Z
własnych obserwacji i rozmów z niektórymi autorami cyklu "Zdarzyło
się w Polsce" wiem, że najtrudniej pisać o najnowszej
historii, którą pamiętają nie tylko dziadkowie, ale i rodzice
czytelników. To już nie są jakieś abstrakcyjne, odległe dzieje
rycerzy i królów, tylko wczorajsza codzienność. Każdy dorosły
chciałby, aby w tekście literackim uwzględnione zostało jego
stanowisko względem tak niedawnych wydarzeń, punkt widzenia grupy
zawodowej czy miejscowości, z której sam się wywodzi, ocena, jaką
wypracował z czasem – mitologizacja lub krytyka przeszłości.
Wyzwanie polegające na omówieniu przemian ustrojowych, kulturowych
i społecznych, jakie zaszły w Polsce w latach 1979-1989, podjął
Paweł Wakuła, autor "Pamiętnika małego Polaka. Opowieści
o powstaniu Solidarności i upadku PRL".
27
maja 1979
Dzisiaj
z całą klasą przystąpiłem do Pierwszej Komunii Świętej. To
znaczy prawie z całą. Wojtek Banach nie mógł, on nie chodzi na
religię, bo jego tata jest milicjantem.
Było
dużo gości, od wujka Gienka dostałem zegarek, a od cioci Basi
medalik na szyję. Uzbierałem też dziewięćset pięćdziesiąt
złotych w kopertach! Ciocia Ela, która mieszka w Australii razem z
kangurami, przysłała aż dwadzieścia dolarów! Tata mówi, że to
cała jego pensja!
Rodzice
powiedzieli, że jak będę miał dobre oceny na świadectwie, to mi
trochę dołożą i kupią rower. Nie mogli tak od razu mówić?
Uczyłbym się pilniej!
[Paweł
Wakuła, Pamiętnik małego Polaka. Opowieść o powstaniu
"Solidarności" i upadku PRL]
Oczywiście
o to, dlaczego syn milicjanta nie bywał w kościele, czytelnicy
muszą spytać rodziców lub dziadków, dorośli przydadzą się też
jako przelicznik prezentowo-walutowy (stary a nowy polski złoty). W
"Odzyskanej niepodległości" jest kilka podobnych
niedopowiedzeń, stąd ta charakterystyka czasów wymaga uzupełnienia
rozmową "na żywo", dzięki czemu dorośli mogą wtrącić
swoje wspomnienia i interpretacje. Wiele fragmentów "Pamiętnika
małego Polaka" nie wymaga jednak komentarza, jak narodziny
kultury popularnej trwającej do dziś, której odbiorcami i
uczestnikami są sami młodzi czytelnicy.
1
czerwca 1980
Z
okazji Dnia Dziecka tata zabrał mnie do kina na "Gwiezdne wojny
– Imperium kontratakuje". Ale czad! Wszyscy chłopacy już go
widzieli i każdy chce w przyszłości zostać rycerzem Dżedaj
/Chyba Jedi, matołku!/ Kuba Olejnik i Marcin Socha podczas długiej
przerwy wyciągnęli ze składziku pod schodami jarzeniówki i
zaczęli się nimi bić jak świetlnymi mieczami, ale one się od
razu potłukły i była straszna chryja.
1
czerwca 1980
W
Jarocinie odbył się festiwal rockowy. Dynia chciała tam jechać z
koleżanką, ale mama powiedziała, że jest na to za mała i że jak
bardzo chce, to ona jej coś zaśpiewa. I kto tu jest dzieciuch i
smark? Wielka mi czternastolatka!
[Paweł
Wakuła, Pamiętnik małego Polaka. Opowieść o powstaniu
"Solidarności" i upadku PRL]
Autor
zastosował zabieg zbliżający narratora do czytelnika, polegający
na uwiarygodnieniu przekazu historycznego formą pamiętnika,
luźnymi, dziecięcymi komentarzami, opisem stosunków
bratersko-siostrzanymi (poza tym siostra Kordiana, Balladyna zwana
Dynią, podczytuje pamiętnik i poprawia w nim błędy). To bardzo
skuteczne techniki, "Pamiętnik małego Polaka" czyta się
płynnie, z zainteresowaniem, jak prawdziwy pamiętnik spisany przez
rówieśnika, a nie lekcję podyktowaną przez nauczyciela. Takiemu
komunikatowi bardziej się ufa. To ważne, bo dziesięciolatkom
niełatwo jest uwierzyć, jak wyglądały rodzinne zakupy nieco ponad
trzydzieści lat temu, gdy nie było kredytów (i dzieci po komunii
bywały niekiedy bogatsze od rodziców), a nawet mając pieniądze
trudno było kupić to, czego akurat się potrzebowało.
16
czerwca 1980
Tato
odbył ze mną poważną rozmowę. Chodzi o to, że nie stać nas na
nowy telewizor, a niedługo zaczyna się olimpiada w Moskwie.
Zaproponował, żebym się dołożył do zakupu, a dokładniej, żebym
"pożyczył" mu te dziewięćset pięćdziesiąt złotych i
dwadzieścia dolców, które dostałem na komunię.
Spytałem
go, co z rowerem, bo chciałem kupić składak Wigry 2, a on kosztuje
aż dwa tysiące złotych. Tata obiecał, że kupimy używany rower.
Zgodziłem się.
19
lipca 1980
Nowy
telewizor nazywa się Rubin i uwaga... jest kolorowy! Tata musiał
jechać po niego z Wrocławia aż do Katowic, ale było warto! (...)
[Paweł
Wakuła, Pamiętnik małego Polaka. Opowieść o powstaniu
"Solidarności" i upadku PRL]
Najlepszym
łącznikiem między przeszłością a teraźniejszością często
okazuje się dźwięk: muzyka, radio, głosy radiowców. I tak w
"Pamiętniku małego Polaka" czytamy o popularnej audycji
prezentującej muzykę rozrywkową (zob. cytat niżej), kultowej, ale
wciąż obecnej w ramówce Polskiego Radia. Wystarczy kliknąć w
sieci na odpowiedni Player i sami stajemy się świadkami lub
uczestnikami (jeśli zagłosujemy) historii. Podobnie jak
"eLPeTrójka", historia opisana w "Odzyskanej
niepodległości" trwa, bierzemy w niej udział, wpływając na
to, które wydarzenia z najnowszych dziejów zostaną zapamiętane i
uznane za przełomowe, kształtując tę specyficzną listę
społecznych przebojów, polski top niepodległego (dokładnie w
połowie!) stulecia, na które składają się dwudziestolecie
międzywojenne, sześcioletnia wojna, PRL-owska 44-latka i
trzydziestolecie postkomunistyczne. Autorzy "Odzyskanej
niepodległości" wybrali wymienione wyżej miejsca i momenty
historii, a my możemy z nimi dyskutować lub rozważać, jakie
wydarzenia i osobistości powinny trafić do potencjalnego zbioru 10
opowiadań o latach 1990-2018.
Fajnie,
że tata wrócił, może we dwójkę jakoś przekonamy dziadka. On
wciąż słucha tylko tej Wolnej Europ, a w piątek o 20.00 jest nowa
świetna audycja – "Lista przebojów Programu Trzeciego".
Prowadzi ją bardzo sympatyczny pan Marek Niedźwiecki.
Jestem
bardzo ciekaw, czy utwór "51" zespołu TSA obronił
pierwszą pozycję, ale żeby się przekonać, będziemy chyba
musieli kupić drugie radio!
[Paweł
Wakuła, Pamiętnik małego Polaka. Opowieść o powstaniu
"Solidarności" i upadku PRL]
Bożena
Itoya
Grażyna
Bąkiewicz, Kazimierz Szymeczko, Paweł Wakuła, Odzyskana
niepodległość. 10 opowiadań z XX wieku, cykl: Zdarzyło się w
Polsce, część piąta, okładka i ilustracje: Mikołaj Kamler,
pomysłodawca serii: Paweł Wakuła, Wydawnictwo Literatura, Łódź
2018.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz