cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

wtorek, 15 maja 2018

Zdarzyło się w Polsce. Odzyskana niepodległość


Piąty tom cyklu "Zdarzyło się w Polsce" zatytułowany został "Odzyskana niepodległość. 10 opowiadań z XX wieku", jego autorami są Grażyna Bąkiewicz, Kazimierz Szymeczko i Paweł Wakuła (pomysłodawca serii), zaś o ilustracje zadbał Mikołaj Kamler. Jest to ładna, solidnie wydana publikacja, zamykająca tę odsłonę serii "A to historia", która ukazuje się w wydawnictwie Literatura. Teksty wchodzące w skład zbioru zostały ułożone chronologicznie, ale nie łączą się ze sobą bezpośrednio, często luka czasowa między akcją kolejnych opowiadań wynosi kilka, kilkanaście, a w jednym wypadku nawet trzydzieści lat. Autorzy podjęli tematy trudne, opisując te chwile z dziejów Polski i, co ważne, narodu polskiego (nie zawsze zamieszkującego obszar dzisiejszego państwa narodowego), które wiązały się z jakimiś konfliktem, stanowiły punkty zwrotne lub zapalne. Publikacja idealnie wpisuje się w obchody setnej rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę, choć, ze względu na wspomniany przekrojowy charakter, nie dotyczy dokładnie lat 1918-2018 – dolną cezurą jest rok 1920, a ostatnie opowiadanie kończy się w czerwcu 1989 roku.
Akcja pierwszych czterech utworów rozgrywa się w okresie dwudziestolecia międzywojennego, od wojny polsko-bolszewickiej do ataku Niemiec na Polskę w 1939 roku. W tym bloku znalazły się opowiadania Grażyny Bąkiewicz "Czerwony autobus. Wojna 1920 roku i bitwa warszawska" i "Szklana kulka Julka. Prezydenci II Rzeczpospolitej", Kazimierza Szymeczki "Pielgrzymka w intencji Polski. Powstania śląskie" oraz Pawła Wakuły "Burza nad miastem. Wybuch II wojny światowej". Autorzy znakomicie przybliżają dziesięcio-, jedenasto- czy dwunastolatkom czasy tak odległe, wyraziście szkicując rozmaite niuanse, w tym inną od dzisiejszej strukturę narodowościową w Polsce oraz sytuację dzieci (bohaterami wszystkich utworów są rówieśnicy czytelników). Opowiadania te dla wielu odbiorców mogą się okazać prawdziwym objawieniem, bo nawet dorośli niewiele wiedzą o okolicznościach bitwy warszawskiej czy przebiegu powstań śląskich.
Słynne powstanie warszawskie jest w zbiorowej świadomości Polaków najpopularniejszym dwudziestowiecznym zrywem, tymczasem młodzi Ślązacy z opowiadania Kazimierza Szymeczki są bardzo podobni do bohaterów stolicy i zasługują na taką samą uwagę. Autor wykazał się świetnym wyczuciem tematu i talentem pisarskim, bo opowiadanie "Pielgrzymka w intencji Polski" czyta się jednym tchem, wnikając w świat przedwojennego Śląska. Z kolei prawdziwe wydarzenia poprzedzające starcie wojsk polskich z bolszewickimi pod Warszawą w 1920 roku, przez Grażynę Bąkiewicz przedstawione na sposób literacki, fascynują swoją przypadkowością, bohaterstwem jednej osoby, dziś właściwie nikomu (poza historykami) nieznanej, która w pewnym sensie ocaliła Europę. Atmosferę podkręcają również ilustracje Mikołaja Kamlera – mroczni czerwonoarmiści i tytułowy jaskrawoczerwony autobus (czyżby nawiązanie do obrazu B.W. Linkego i piosenki J. Kaczmarskiego?) reprezentują dwa bieguny kulturowe: Wielką Brytanię, a więc Europę Zachodnią, oraz Wschód – Rosję, między którymi zawieszona jest Polska. Opowiadanie, choć przygodowo-dramatyczne, jako adresowane do dzieci nie oddaje oczywiście pełni grozy inwazji radzieckiej, zażegnanej, czy raczej odroczonej, dzięki decyzji pewnego dowódcy. Ważnym motywem "Czerwonego autobusu" jest również powszechne zaangażowanie Polaków (i obywateli innych narodowości) w obronę kraju, wręcz garnięcie się do walki ludzi, którzy dopiero co odzyskali niepodległość, w tym dzieci, chociaż im, na szczęście, wybija się z głów walkę wręcz.
Grażyna Bąkiewicz doskonale poradziła sobie również z najtrudniejszym, bo najogólniejszym, najmniej dynamicznym i najbardziej politycznym tematem w tym tomie: prezydentami II Rzeczpospolitej. Dzięki przebojowej i miłującej się w awanturniczym żywocie bohaterce oraz zabawnym cytatom z roznoszonych przez nią gazet, opowiadanie "Szklana kulka Julka" okazało się wręcz jednym z najciekawszych i najlżejszych w odbiorze. W zupełnie inny nastrój wprowadza "Burza nad miastem" Pawła Wakuły, przejmująca, niepokojąca do szpiku kości relacja o pierwszych, mniej znanych od ataku na Westerplatte incydentach uważanych za początek drugiej wojny światowej. Utwór rozpoczyna się sielankowym obrazem wypoczynku chłopca na wsi u dziadków (Był upalny sierpniowy dzień. Marek leżał na trawie i wpatrywał się w srebrzystozielony baldachim z liści, przez który z trudem przebijały się promienie słońca. Ciszę przerywało jedynie senne brzęczenie pszczół i głuche pacnięcia spadających jabłek.), a kończy kadrem niczym z filmu wojennego (Nad ich głowami rozległ się przerażający ryk pikujących samolotów, a potem nagle zrobiło się widno jak w dzień. W blasku pożaru widzieli Wieluń, na który spadały setki bomb. Płonęły dachy kamienic, kościoły i szpital Wszystkich Świętych. Wyrwani ze snu ludzie biegli ulicami i padali na ziemię, skoszeni ogniem karabinów maszynowych.). Cisza przyrody zostaje przegoniona przez huk maszyn, spokojne, jasne kolory zastąpione ciemnością, dymem, zamiast letniego słońca za dnia, świecą nocne płomienie. Tak właśnie musiały odbierać wybuch wojny dzieci, których świat z dnia na dzień legł w gruzach, w przenośni i dosłownie. Stały się one świadkami bestialstw, jak Marek, który przypadkiem odkrył niemiecką prowokację, i moim zdaniem dzisiejsza młodzież powinna poznać tę i inne zawarte w "Odzyskanej niepodległości" historie, by nigdy nie dopuścić do wojny.
Podobnie myśli zapewne dziadek Antoni, jeden z bohaterów "Długiej drogi do Polski", którego retrospekcja adresowana jest do znudzonego (początkowo) wnuka, Maćka, dzisiejszego młodszego nastolatka. Pojękujący młodzieniec towarzyszy seniorowi, sybirakowi, w spacerze z okazji Dnia Zwycięstwa, a cel wycieczki poznajemy dopiero w zakończeniu opowiadania Pawła Wakuły. To porywająca opowieść, lepiej od wszystkich lekcji i podręczników razem wziętych wyjaśniająca, czym były wojenne deportacje. Równie czytelnie zawiłości wojenne tłumaczy Kazimierz Szymeczko w kolejnym wojennym opowiadaniu – "Jak kto może", nie ograniczając się tylko do powstania w getcie warszawskim (figurującego w podtytule utworu).

Witek wszedł do mieszkania, zajrzał do ostatniego pokoju, w którym ukrywał się Weiss, a potem skręcił w stronę łazienki.
Dwa dni temu wykonano wyrok na szmalcowniku. Pewnie już wiecie, ale mam najnowszy biuletyn Państwa Podziemnego.
Ignaś sięgnął po ulotkę. Krótka notatka informowała, że na mocy wyroku sądu Państwa Podziemnego skazany został na śmierć człowiek, który szantażował Żydów i wydawał ich Niemcom. Rozstrzelany był konfidentem gestapo.
A nie mówiłem, że tutaj nic panu nie grozi? – podał kartkę lekarzowi.
Na wojnie ludzie dziczeją. Dobrze, że Polacy rozprawiają się ze zdrajcami, ale...
Ale? – chłopiec zajrzał Żydowi w oczy.
Ale przekonałem się, że granica między bohaterstwem a podłością nie przebiega między narodami, ale w poprzek nich. Wielu Polaków mi pomogło. Wy ryzykujecie dla mnie życiem. A jednocześnie są wśród was ludzie, którzy wydadzą bliźniego na śmierć. Co gorsza Żydzi też nie zawsze się wspierają. Bogaty ni jest bratem biednego, urzędnicy Judenratu jednych wysyłają na pewną śmierć, a innych chronią. Za łapówki, za szansę przeżycia dla siebie lub rodziny. Dzicz. O Niemcach nie wspominam, bo oni są tu jakby... jakby w pracy? Palą i mordują od ósmej do szesnastej, a potem wspominają żony i dzieci, które zostawili w domach w Niemczech. Wojna to szaleństwo... Znałem kilku szeregowych wermachtu, którzy przymykali oko na uciekinierów i szmuglowanie żywności. Czasem za łapówkę, czasem przez pamięć o swoich bliskich pozwalali przeżyć. Ale większość wierzy w bzdury o narodzie aryjczyków – nadludzi i Żydów – podludzi.
[Kazimierz Szymeczko, Jak kto może. Powstanie w getcie warszawskim]

Zarówno dzięki minisłowniczkowi na końcu publikacji (dla każdego utworu osobny wykaz słów i pojęć), jak i kontekstowi opowiadania dziecko poznaje słowa-klucze opisujące drugą wojnę światową, na przykład: "aryjczyk", "szmalcownik", "getto", "Państwo Podziemne", "Palmiry", "szmuglowanie". W kolejnym tekście ("Hej, chłopcy!" Grażyny Bąkiewicz) pojawiają się też "Szwaby", "szkopy", "szpicel", "godzina policyjna", czytelnik dowiaduje się, czym była kolaboracja, jak w codziennym życiu ulegano naciskowi okupacji oraz jak się mu przeciwstawiano.

Widać stąd było anioła wymalowanego nad komórkami, na bocznej ścianie kamienicy. Anioł z koroną na głowie i skrzydłami orła to dzieło pana Antoniego spod szóstki. "Szkopy i tak nie poznają, ze to orzeł w przebraniu – powiedział, gdy to malował – a nam będzie weselej". No i miał rację, bo niemiecki patrol wezwany przez pana Krola powzruszał tylko ramionami i poszedł dalej. Mieliśmy uciechę z zawiedzionej min naszego szpicla. Pan Krol myśli, że jak będzie wiernym poddanym okupantów, to dostanie obywatelstwo niemieckie i lepsze prawa niż reszta. Zmienił nawet nazwisko z Króla na Krola i obserwuje wszystko z okna, żeby donosić na sąsiadów. Ale nie zawsze mu się udaje. Anioł w każdym razie został i gdy się na niego patrzy, robi się człowiekowi raźniej na duszy. Stara pani Olejnikowa modli się co dzień do tego anioło-orła, a zamiast "amen" mówi: "żeby tych Szwabów szlag trafił. I to też jest powód do uśmiechu.
[Grażyna Bąkiewicz, Hej, chłopcy! Powstanie warszawskie]

Opowiadanie "Hej, chłopcy!" uważam za jedno z najciekawszych w tym tomie. Autorka przerywa chronologię opowieści, po jakimś czasie wraca do kluczowej sceny, budując w ten sposób napięcie i wywołując żywą reakcję czytelnika. Oczy wilgotnieją, głos się łamie, gdy czytamy o przypadkowej, niepotrzebnej i bezsensownej śmierci dziecka. Wbrew podtytułowi opowiadania, nie chodzi tu o okres powstania warszawskiego, ani o szeroko dyskutowany sens jego wywoływania czy udziału w nim dzieci, bo akcja "Hej, chłopcy!" poprzedza powstanie o rok i rozgrywa się w czasie, gdy skomponowana została tytułowa "najsłynniejsza piosenka powstańcza". Opisana tu historia może jednak uświadomić, co sprawiało, że młodzi warszawiacy chcieli działać 1 sierpnia 1944 roku, niekoniecznie z bronią w ręku.

I znów na nowo przeżywam tamtą chwilę. Hymn nadany ze szczekaczki sprawił, że zaroiło się na ulicach od Niemców. Szukali tych, co podłączyli się do megafonów i puścili niedozwoloną melodię. Gdybym nie zszedł ze stanowiska, zauważyłbym patrol i w porę ostrzegł przyjaciela. Zwialibyśmy obaj naszą ścieżką i szukaj wiatru w polu. Ale nie było mnie tam, gdzie powinienem stać.
Tam, tam! – pan Krol wskazał patrolowi jabłoń, gdzie jego zdaniem działo się coś podejrzanego.
Złaź, schneller! – wrzasnął Niemiec.
Kazik zaczął się gramolić, popłakując pewnie z bólu. Ale źle umocowana platforma przechyliła się i zsunął się młotek, spadając pod nogi oficerowi, Biedak pomyślał, że to granat i odskoczył. Jednocześnie wyciągał pistolet z kabury i strzelił między liście jabłoni. Ten strzał usłyszałem, gdy wychodziłem z domu z mokrą szmatką. Pierwsze, co zobaczyłem, to przestraszonego oficera z pistoletem w ręku i lufą skierowaną w koronę drzewa. Strzał już padł i nic nie można było zrobić, poza czekaniem.
Najpierw pojawił się samolot. Zsunął się po pochylni i zanim spadł na ziemię, pięknie zakołował wokół jabłoni. Szwankowało lewe skrzydło, bo robił zbyt duży zwrot w tamtą stronę. Zdążyłem pomyśleć, że trzeba to będzie poprawić, i wtedy gałęzie rozsunęły się i spadł Kazik.
[Grażyna Bąkiewicz, Hej, chłopcy! Powstanie warszawskie]

Podtekstem opowiadań z tomu "Odzyskana niepodległość" bywa znaczenie i moc polskich symboli narodowych. Hymn, flaga oraz godło są tu synonimami nadziei, uniesienia, wspólnoty, wolności, choćby tylko wewnętrznej. Autorzy nie nakazują wprost szacunku, nie nazywają zespołu zachowań i pojedynczych gestów patriotyzmem, ale uczą go, pokazując, czym w przeszłości były dla Polaków biały orzeł, Mazurek Dąbrowskiego oraz biało-czerwona flaga. To najlepsza droga do zrozumienia, czemu podczas hymnu trzeba stanąć na baczność, a na fladze nie wolno pisać. Znakomici pisarze w wyważony, pozbawiony nakazów i zakazów sposób, posługując się literaturą piękną wykładają historię w ujęciu przyswajalnym, ba, fascynującym dla mojego dwunastoletniego syna. Cykl "Zdarzyło się w Polsce" nie jest przejawem mody na książki patriotyczne, ale efektem świadomej polityki wydawniczej, znakomitego warsztatu pisarskiego oraz wiedzy historycznej i talentu pedagogicznego autorów, a więc prawdziwym skarbem. W czasach mojego dzieciństwa młodsza młodzież nie mogła korzystać z podobnych dobrodziejstw, pozostawały nam podręcznikowe notki. Na szczęście dziś można wczytywać się w dużo przystępniejsze i zapadające w pamięć narracje, co zawdzięczamy dynamicznemu rozwojowi polskiej książki dla dzieci, do jakiego doszło w ostatnich kilkunastu latach.
Autorzy zbioru "Odzyskana niepodległość" dokonali nieoczekiwanego, zaskakującego wyboru wydarzeń, które stały się podstawą opowiadań. Rodzice czy pedagodzy spodziewali się zapewne bitew (o Westerplatte), akcji (pod Arsenałem) oraz postaci (Józefa Piłsudskiego, Lecha Wałęsy) kluczowych w literaturze dziecięcej i edukacji. Tymczasem twórcy cyklu "Zdarzyło się w Polsce" uniknęli stereotypów, wyszli poza potoczne myślenie o historii XX wieku. Ostatni tom serii ma zdecydowanie charakter uzupełniający względem programu szkolnego, a ja polecam "przerobić" go zanim dziecko zacznie uczyć się na pamięć dat i nazwisk do testów sprawdzających. Utwory Grażyny Bąkiewicz, Kazimierza Szymeczki i Pawła Wakuły pomagają zrozumieć historię, obiektywnie, bo bez złagodzeń i peanów, a zarazem subiektywnie, bo wczuwając się w losy dziecięcych bohaterów.
Podjęcie nieoczywistych i niełatwych wątków historii najnowszej niewątpliwie jest aktem pisarskiej odwagi, bo grozi krytyką zarówno środowisk uznających patriotyzm za synonim bezkrytycznej pochwały polskiej przeszłości, jak i tych, którzy samo wspominanie o walce zbrojnej uznają za błąd i propagowanie wojny. Opowiadania zgromadzone w "Odzyskanej niepodległości" są uczciwe, rozliczeniowe w skali dopuszczalnej dla 10-12-latków. Autorzy pokazują, że nie jesteśmy święci, ale możemy być dumni z walk, które podjęliśmy, nawet przegrywając.

Trzy tygodnie później Radek, jego rodzice i Ewka stali na stacji i patrzyli na tłum Niemców zapełniających wagony pociągu jadącego na zachód. Był to taki sam pociąg, jakim oni kilka miesięcy temu przyjechali do miasteczka. Ludzie w wagonach też byli podobni, mieli takie same bagaże przytroczone do wózków, smutne twarze i łzy w oczach.
[Paweł Wakuła, Mój dom. Opowieść o ziemiach odzyskanych]

Po czterech opowiadaniach z okresu międzywojennego i trzech wojennych następują trzy utwory dotyczące narodzin i schyłku Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej: "Mój dom. Opowieść o ziemiach odzyskanych" i "Pamiętnik małego Polaka. Opowieść o powstaniu Solidarności i upadku PRL" Pawła Wakuły oraz "Dobrobyt nie dla każdego. Protesty robotników w PRL" Kazimierza Szymeczki. W tej części tomu najbardziej poruszył nas "Mój dom" – portret zbiorowy Polaków po II wojnie światowej. Na przykładzie przesiedleń na ziemie odzyskane czytelnik poznaje skutki wojny w świecie dziecka, które traci przyjaźń (nie wolno pożegnać się z przyjacielem Ukraińcem, nie wolno zbliżać się do kolegi Niemca i mu współczuć) oraz krainę dzieciństwa, jest odcinane od korzeni. Nie pierwszy raz w tym zbiorze czytamy o bardzo młodych ludziach, których dzieciństwo zostało brutalnie przekreślone, którzy przeszli nagłe i przyspieszone dojrzewanie. Mali chłopcy muszą opiekować się rodzeństwem, czasem też matkami, odnaleźć się w świecie nienawiści, w którym ofiary natychmiast chcą stać się oprawcami... oprawców. Obserwujemy spiralę nienawiści, sprężyny i przekładnie wojennej machiny, odzwierciedlające się w myśleniu prostych ludzi – musieliśmy uciekać, ginęli nasi, to teraz my przegonimy i niech giną ich bliscy/ludzie/cywile. Absurdy historii okazują się wyraźniejsze, gdy jej bohaterami i zarazem ofiarami są dzieci, niezależnie od miejsca zamieszkania, wiary i narodowości niezasługujące na przydzielanie im win i kar.

Fakt, że Ewa i Radek zadają się ze Szwabem, nie uszedł uwadze mieszkańców willi Ambrozja. Pani Kuklowa urządziła córce straszną awanturę, krzyczała o zdrajczyniach i przypominała, kto spalił ich dom w Warszawie. Tak naprawdę nie było do końca wiadomo, czy ma żal o nową znajomość, czy szuka pretekstu do kłótni z Hartmannami, których jasna i przestronna kuchnia bardzo jej się spodobała.
Mama Radka nie robiła mu wyrzutów.
Tęsknisz za Stiopą? spytała cicho.
Może... Nie wiem... – odparł niechętnie. – Karl nie jest taki zły, na wojnie przecież do nikogo nie strzelał, jest za młody. Zresztą niedługo wyjedzie. A ty jak się czujesz? – zmienił temat. – Dobrze ci tu, nie tęsknisz za naszym Wołyniem?
[Paweł Wakuła, Mój dom. Opowieść o ziemiach odzyskanych]

Z własnych obserwacji i rozmów z niektórymi autorami cyklu "Zdarzyło się w Polsce" wiem, że najtrudniej pisać o najnowszej historii, którą pamiętają nie tylko dziadkowie, ale i rodzice czytelników. To już nie są jakieś abstrakcyjne, odległe dzieje rycerzy i królów, tylko wczorajsza codzienność. Każdy dorosły chciałby, aby w tekście literackim uwzględnione zostało jego stanowisko względem tak niedawnych wydarzeń, punkt widzenia grupy zawodowej czy miejscowości, z której sam się wywodzi, ocena, jaką wypracował z czasem – mitologizacja lub krytyka przeszłości. Wyzwanie polegające na omówieniu przemian ustrojowych, kulturowych i społecznych, jakie zaszły w Polsce w latach 1979-1989, podjął Paweł Wakuła, autor "Pamiętnika małego Polaka. Opowieści o powstaniu Solidarności i upadku PRL".

27 maja 1979
Dzisiaj z całą klasą przystąpiłem do Pierwszej Komunii Świętej. To znaczy prawie z całą. Wojtek Banach nie mógł, on nie chodzi na religię, bo jego tata jest milicjantem.
Było dużo gości, od wujka Gienka dostałem zegarek, a od cioci Basi medalik na szyję. Uzbierałem też dziewięćset pięćdziesiąt złotych w kopertach! Ciocia Ela, która mieszka w Australii razem z kangurami, przysłała aż dwadzieścia dolarów! Tata mówi, że to cała jego pensja!
Rodzice powiedzieli, że jak będę miał dobre oceny na świadectwie, to mi trochę dołożą i kupią rower. Nie mogli tak od razu mówić? Uczyłbym się pilniej!
[Paweł Wakuła, Pamiętnik małego Polaka. Opowieść o powstaniu "Solidarności" i upadku PRL]

Oczywiście o to, dlaczego syn milicjanta nie bywał w kościele, czytelnicy muszą spytać rodziców lub dziadków, dorośli przydadzą się też jako przelicznik prezentowo-walutowy (stary a nowy polski złoty). W "Odzyskanej niepodległości" jest kilka podobnych niedopowiedzeń, stąd ta charakterystyka czasów wymaga uzupełnienia rozmową "na żywo", dzięki czemu dorośli mogą wtrącić swoje wspomnienia i interpretacje. Wiele fragmentów "Pamiętnika małego Polaka" nie wymaga jednak komentarza, jak narodziny kultury popularnej trwającej do dziś, której odbiorcami i uczestnikami są sami młodzi czytelnicy.

1 czerwca 1980
Z okazji Dnia Dziecka tata zabrał mnie do kina na "Gwiezdne wojny – Imperium kontratakuje". Ale czad! Wszyscy chłopacy już go widzieli i każdy chce w przyszłości zostać rycerzem Dżedaj /Chyba Jedi, matołku!/ Kuba Olejnik i Marcin Socha podczas długiej przerwy wyciągnęli ze składziku pod schodami jarzeniówki i zaczęli się nimi bić jak świetlnymi mieczami, ale one się od razu potłukły i była straszna chryja.

1 czerwca 1980
W Jarocinie odbył się festiwal rockowy. Dynia chciała tam jechać z koleżanką, ale mama powiedziała, że jest na to za mała i że jak bardzo chce, to ona jej coś zaśpiewa. I kto tu jest dzieciuch i smark? Wielka mi czternastolatka!
[Paweł Wakuła, Pamiętnik małego Polaka. Opowieść o powstaniu "Solidarności" i upadku PRL]

Autor zastosował zabieg zbliżający narratora do czytelnika, polegający na uwiarygodnieniu przekazu historycznego formą pamiętnika, luźnymi, dziecięcymi komentarzami, opisem stosunków bratersko-siostrzanymi (poza tym siostra Kordiana, Balladyna zwana Dynią, podczytuje pamiętnik i poprawia w nim błędy). To bardzo skuteczne techniki, "Pamiętnik małego Polaka" czyta się płynnie, z zainteresowaniem, jak prawdziwy pamiętnik spisany przez rówieśnika, a nie lekcję podyktowaną przez nauczyciela. Takiemu komunikatowi bardziej się ufa. To ważne, bo dziesięciolatkom niełatwo jest uwierzyć, jak wyglądały rodzinne zakupy nieco ponad trzydzieści lat temu, gdy nie było kredytów (i dzieci po komunii bywały niekiedy bogatsze od rodziców), a nawet mając pieniądze trudno było kupić to, czego akurat się potrzebowało.

16 czerwca 1980
Tato odbył ze mną poważną rozmowę. Chodzi o to, że nie stać nas na nowy telewizor, a niedługo zaczyna się olimpiada w Moskwie. Zaproponował, żebym się dołożył do zakupu, a dokładniej, żebym "pożyczył" mu te dziewięćset pięćdziesiąt złotych i dwadzieścia dolców, które dostałem na komunię.
Spytałem go, co z rowerem, bo chciałem kupić składak Wigry 2, a on kosztuje aż dwa tysiące złotych. Tata obiecał, że kupimy używany rower. Zgodziłem się.

19 lipca 1980
Nowy telewizor nazywa się Rubin i uwaga... jest kolorowy! Tata musiał jechać po niego z Wrocławia aż do Katowic, ale było warto! (...)
[Paweł Wakuła, Pamiętnik małego Polaka. Opowieść o powstaniu "Solidarności" i upadku PRL]

Najlepszym łącznikiem między przeszłością a teraźniejszością często okazuje się dźwięk: muzyka, radio, głosy radiowców. I tak w "Pamiętniku małego Polaka" czytamy o popularnej audycji prezentującej muzykę rozrywkową (zob. cytat niżej), kultowej, ale wciąż obecnej w ramówce Polskiego Radia. Wystarczy kliknąć w sieci na odpowiedni Player i sami stajemy się świadkami lub uczestnikami (jeśli zagłosujemy) historii. Podobnie jak "eLPeTrójka", historia opisana w "Odzyskanej niepodległości" trwa, bierzemy w niej udział, wpływając na to, które wydarzenia z najnowszych dziejów zostaną zapamiętane i uznane za przełomowe, kształtując tę specyficzną listę społecznych przebojów, polski top niepodległego (dokładnie w połowie!) stulecia, na które składają się dwudziestolecie międzywojenne, sześcioletnia wojna, PRL-owska 44-latka i trzydziestolecie postkomunistyczne. Autorzy "Odzyskanej niepodległości" wybrali wymienione wyżej miejsca i momenty historii, a my możemy z nimi dyskutować lub rozważać, jakie wydarzenia i osobistości powinny trafić do potencjalnego zbioru 10 opowiadań o latach 1990-2018.

Fajnie, że tata wrócił, może we dwójkę jakoś przekonamy dziadka. On wciąż słucha tylko tej Wolnej Europ, a w piątek o 20.00 jest nowa świetna audycja – "Lista przebojów Programu Trzeciego". Prowadzi ją bardzo sympatyczny pan Marek Niedźwiecki.
Jestem bardzo ciekaw, czy utwór "51" zespołu TSA obronił pierwszą pozycję, ale żeby się przekonać, będziemy chyba musieli kupić drugie radio!
[Paweł Wakuła, Pamiętnik małego Polaka. Opowieść o powstaniu "Solidarności" i upadku PRL]
Bożena Itoya

Grażyna Bąkiewicz, Kazimierz Szymeczko, Paweł Wakuła, Odzyskana niepodległość. 10 opowiadań z XX wieku, cykl: Zdarzyło się w Polsce, część piąta, okładka i ilustracje: Mikołaj Kamler, pomysłodawca serii: Paweł Wakuła, Wydawnictwo Literatura, Łódź 2018.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz